Bajka noblisty

PRZED PREMIERĄ W TEATRZE ANDERSENA

Andrzej Molik: Isaac Bashevis Singer powraca do Lublina. Powraca bajką, którą Teatr im. H. Ch. Andersena zaprezentuje premierowo w niedzielę o godz. 17. Dla niektórych może być zaskoczeniem, że noblista zajmował się też taką literaturą.

Włodzimierz Fełenczak, reżyser „Lwiego mleka” Singera: To, że był związny z Lublinem i Lubelszczyzną, a szczególnie z Biłgorajem, gdzie działał jego ojciec wiedzą wszyscy. Przebywał i w naszym mieście uciekając z Warszawy podczas I wojny. Efekt dobrze znamy, napisał przecież „Sztukmistrza z Lublina”, a wcześniej „Diabła w Goraju”. Mniej osób natomiast orientuje się, że pod koniec życia Singer coraz bardziej interesował się litraturą dla dzieci. Mówi się o 14 jego książkach adresowanych do młodych odbiorców. Napisał m.in. „Golema” i stylizowaną na chińską bajkę „The Topsy-Turry. Emperor of China”. W Polsce wydano tylko w 1993 r. tom „Opowiadania” w tłumaczeniu Elżbiety Petrajtis O_ill i Doroty Bogutyn, w którym znalazła się też bajka „Mazł i Szlimazł, czyli mleko lwicy”.

* Z tego co wiem, Singer jest też autorem pism teoretycznych na temat lieratury dla dzieci.

Zajął się tym czym ona jest i czym powinna być. O samych młodych odbioracach pisał, że dzieci są najlepszymi czytelnikami prawdziwej literatury. Dodawał, że zacytuję: „Lubią klarowność, logikę, a nawet tak zapomnianą recz jak interpunkcja. Co więcej: młodzi czytelnicy żadają prawdziwej opowieści, mającej początek, środek i zakończenie, czyli takie, jaką opowiadano od tysięcy lat”. Uważał, że bajka jest ważną rzeczą w wychowaniu dzieci. Ważny jest powrót do korzeni, do muzyki, do śpiewu. Mówił też jaka wagę ma dla nich Biblia. Wpływa na ich kulturę, gdy będą już dorosłe. Przy niej po raz pierwszy spotykają się z problemem dobra i zła, tak jak w naszym spektaklu młodzi widzowie spotkają się z pojęciami szczęścia, mieszczęścia i nadziei.

* Czy na wybór tej bajki miał wpływ oparty po części na tym samym tomie Singerowych opawiadań tryptyk zrealizaowany przez Tomasza Pietrasiewicza i Witolda Dąbrowskiego w Teatrze NN?

Nie. Już kilka lat temu jako kierownik litracki Teatru Guliwer w Warszawie zaproponowałem relizację „Lwiego mleka” wg scenariusza  Vidy Neuvirthovej, którą u nas w programie przedstawiamy jako współautorkę. Nasz spektakl jest bardziej skondensowany niż opowiadanie, idzie tropem wybranych wątków.

* Podjęliście też decyzję, że akcja dzieje się na dworze hiszpańskim?

To według mnie baśń sefardyjska, Żydów zamieszkałych w Hiszpanii i północnej Afryce – bo to przecież tam żyją lwy! – i mówiących językiem ladino, który jest niemal zbieżny ze starohiszpańskim. Używamy nawet hiszpańskich słów. Bohaterów napadają Marokańczycy…

* Jak Singer, aszkenazyjczyk z środkowej Europy radzi sobie z sefardyjskim tematem?

Radzi sobie! Trochę miesza te kultury. Główne postaci, Mazł i Szlimazł – Szczęście i Nieszczęście, wywodzą się z jidisz, przecież Żydzi sobie życzą: Mazeł tow! Imię innej postaci, Tam, znaczy Prostaczek.

* W jakiej konwencji grana jest bajka?

Nie wiemy jaki był teatr żydowski. Ale był. Wiemy np., że wystawiano „Lalkarza z Łodzi” Segala. Jedyny obraz zachowany w Instytucie Żydowskim przedstawia pacynkarza z tradycji rosyjskiej. Dla mnie ważne jest, żeby był to teatr ludowy ze strukturą szopki. Grupa aktorów operuje dużymi, większymi od człowieka kukłami. To jest w zasadzie spektakl dramatyczny z użyciem lalek. Scenografię przygotowała Irena Marečkova, z którą współpracowałem przy „Ptasim Sejmie” i chciałbym wspópracować zawsze.

* Atmosferę spektaklu podniesie kolejny raz muzyka wykonywana na żywo?

Dziecko inaczej odbiera żywą muzykę i kiedy to możliwe staramy się żeby pojawiała się w naszych realizacjach. Tu muzykę Sławomira Czarneckiego zagra zespół – gitara klasyczna, skrzypce i kontrabas – młodych lubelskich muzykiem pod kier. Romana Wrzosa. Zabrzmi m.in. „Biblikos” – „Słowik”, piosenka znana w Hiszpanii, wykonywana przez klezmerów sefardyjskich i inna, znana z kolei do dziś w Izraelu.

Kategorie:

Tagi: / / /

Rok: