Bartka miejsca klimatyczne

Oglądanie akwarel Bartłomieja Michałowskiego to fascynująca podróż w przestrzeni, ale i w czasie. Tej jego wędrówce, do której zaprasza nas wszystkich, podporządkowany jest dychotomiczny układ wystawy „Miejsca”, która w piątek o godz. 18 zostanie otwarta w Galerii Sztuki Wirydarz Lubelskiej Szkoły Wyższej im. Króla Wladysława Jagiełły przy Narutowicza 8.

Michałowski prowadzi przy Grodzkiej galerię autorską i tam na okrągło można ogladać jego prace. Jednak upór z jakim Piotr Zieliński, szef Wirydarza dążył do zaprezentowantowania obrazów Bartka jest uzasadniony także dla ich autora. – Mogłem sobie pozwolić na podsumowanie przebytej dotychcza drogi, bo przestrzeń tej galerii i jej piękno daje możliwość pokaznia całego spectrum miejsc przeze mnie ulubionych: Prowansji, Roztocza, Wybrzeża Atlantyku, Paryża i oczywiście Kazimierza, mojego pierwszego malarskiego domu, z którego, i poprzez który stawiałem dalsze kroki w artystycznych podróżach – mówi 42-letni dziś Michałowski, który żadnych szkół plastystycznych nigdy nie ukończył i malować uczył się niemal wyłącznie sam. – W zasadzie malowałem już w podstawówce – zwierzał się ongiś Kurierowi Bartek – a Piotr Łanczot, nauczyciel wychowania plastycznego, dziś członek słynnego chóru Kairos, zatem postać o wielu pasjach, potrafił zainteresować mnie malarstwem, sztuką. Uczył myślenia plastycznego, udzielał fajnych wskazówek. Zawsze miałem ołówek i pędzelek i zawsze lubiłem malować. W domu były albumy ze sztuką włoską, francuską, zaglądałem do nich, kopiowałem, ale szczególnie ulubiłem Rosjan, głównie Iwana Szyszkina z tą jego drobiazgowością, oddaniniem każdego mikroba, a jeszcze bardziej Izaaka Lewitana. W liceum i na studiach też to podtrzymywałem. Jak tylko była okazja, jechałem w teren rysować, szkicować. Dla samego siebie, ale sprawiało mi to ogromną przyjemność – wspominał. Teraz, przed wystawą „Miejsca” zaś mówi: – Chcę pokazać siebie z różnych stron, żeby każdy znalazł tu coś dla siebie.

Pierwsza część ekspozycji jest – jak sam mówi – podróżą po mapie. Tu – niemal koło siebie – znajdziemy „Podwórko na krakowskim Kazimierzu” i np. „Mały port rybacki Saint-Trojan na wyspie Oleron”. Ta druga akwarela ma w swych świetlistych barwach zacięcie impresjonistyczne, ale jak klimatyczne jest malarstwo Bartka, jak bardzo oddaje atmosferę chwili z przedstawianych miejsc, przekonamy się patrząc na pochodzące stamtad „Wybrzeże na atlantyckiej wyspie Oleron” z ołowianym niebem szarpanym wciąż tam obecnymi wiatrami. W tym jest Michałowski mistrzem, bo za chwilę – już w drugiej części – wzrok nasz padnie na „bratni” do tego, inny obraz z drugiego krańca Europy – „Chmurę nad Drohobyczem”, zaobserwowaną z hotelu, w którym niedawno Bartek mieszkał w czasie Festiwalu Schulzowskiego. Miał na nim swoję wystawę i ok. 20 akwarel z niej trafia obecnie do Galerii Wirydarz i po raz pierwszy będzie pokazywana w Polsce. Dopełnią widoki z I części: śródziemnomorskiego portu Sanary sur Mer, Bonieuux – perły prowanasalskich wzgórz czy Tyśmienicy z okolic Kocka lub z Dzikowa Starego na Roztoczu, który odkrył Andrzej Wajda i kręci tam „Katyń”. – Każdy z tych obrazów jest mi bliski, bo mam z tych miejsc miłe wspomnienia, np. wyspa Oleron przypomina stale stojący w powietrzu zapach ostryg i działa na podniebienie – mówi.

Druga część ekspozycji to już podróż w czasie. Przekonujemy się tu jak Michałowski znalazł najlepsze malarskie środki wyrazu na przedstawienie tego, co może już wyłącznie funkcjonować w pamięci ludzkiej. W jak frapująco pociągający sposób, osięgając przy tym wyżyny napięcia dramaturgicznego przywołał klimaty nieistniejących żydowskich miasteczek. Obejrzymy obrazy z nowych „Zapisek drohobyckich”, ale przede wszystkim z trzach części realizowanego od 2000 r. cyklu „Sztetł”: I – „Miasteczko Kazimierz”, II – „Zaginione w czasie” (wywodzące się z tamtej kultury miejsca w Izbicy, Kocku, Łęcznej, Urzędowie, Włodawie) i III – „Nauczycielowi z Drohobycza”, zainspirowany przez wielkiego znawcę Schulza, nieżyjąceo prof. Władysława Panasa. Szczególnie obrazów z ostatniego cyklu strzeże Bartek jak oka w głowie: – Pomimo różnych zakusów, próśb kupców, nie pozbędę się ich za żadne skarby, jak tego obrazu z Profesorem, który stał się już ikoną: „Rozmowa w Szerokiej 28” – mówi artysta.

Dodatkową ciekawostką wystawy jest też to, że oprócz kilku dużych jak na akwarele obrazów formatu 100 x 70 cm, pojawią się dwie akwarele wręcz gigantyczne – 150 x 80 cm: „Rzeka Tanew na Roztoczu” i „Poranek w porcie w La Rochelle”.

Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: / / /

Rok: