Blisko tragedii w muszli

Niestety mamy pierwszy poważny zgrzyt w ramach Lubelskiech Dni Kultury Studentów. W sobotę pod koniec występu Stanisława Soyki w muszli Ogrodu Saskiego omal nie doszło do tragedii. Zza szmat powieszonych z tyłu amfiteatru, przesłaniających widok tym, którzy nie wykupili biletów, posypały się na widownię butelki. Jedna z nich ugodziła w głowę kobietę, do której trzeba było wzywać karetkę pogotowia.

Centrum Kultury, które jest gospodarzem muszli już w ub. roku buntowało się przed pomysłem organizajucego kozienalia Samorządu Studentów UMCS, żeby na koncerty w miejscu publicznym jakim jest muszla wprowadzać jakiekolwiek bilety, a tym bardziej przesłaniać widok płachtami. W CK wychodzą z założenia, że wydarzenia w Ogrodzie Saskim powinny być dostępne absolutnie dla wszystkich i tak jest w przypadku koncertów, festiwali, projekcji filmowych organizaowanych przez centrum. Mówił o tym Kurierowi jeszcze przed kozienaliami Rafał KoZa Koziński, ale chęć zarobienia przez samorząd zwyciężyła i przeforsował swój pomysł. – Zasłanianie widoku na scenę jeszcze bardziej frustruje ludzi niż to, że nie stać ich na bilety – mówi Grzegorz Rzepecki, szef komórki CK odpowiedzialnej za muszlę. – Oczywiście ani przez moment nie bronię frustratów, którzy rzucali butelkami, wręcz przeciwnie uważam to za bandytyzm, ale od dawna się obawiałem, że to takiej sytuacji może dojść. Niedzielny występ kabaretów odbył się już bez szmat, bo studenci otrzymali od nas ultimatum, że albo je zdejmą, albo koncert w ogole się nie odbędzie – dodaje Rzepecki. My zaś dodajmy, że wynajętych ochroniarzy widać było przede wszystkim wewnątrz amfiteatru, a za przesłoną na zewnątrz obecni nie byli i do skandalicznego zachowania jakichś wyrostków doszło. TAM

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: