Continuum Cohena

Nowy program Lubelskiej Federacji Bardów

Leonard Cohen to postać u nas kultowa i trzeba chyba było tylko trochę czasu, żeby jego piosenki trafiły do programu Lubelskiej Federacji Bardów. Ta długo broniła swego dziewictwa i zasady, że śpiewa utwory własne, ale przecież robiła wyjątki dla Kazimierza Grześkowiaka, wierszy Karola Wojtyły i incydentalnie innych (np. Stachury), a Jan Kondrak podbudowany translatorskimi zdolnościami syna Tymoteusza już jakiś czas temu wrócił do jednego ze swych idoli i na recitalach śpiewał przetłumaczone przez Kondraka juniora (with little help of his father) Marsz zdobyć Manhattan. Ostatecznym napędem było zaproszenie federacji na tzw. festiwal festiwali piosenki artystycznej w Rybniku, skąd przyszło takie a nie inne zapotrzebowanie.

Przed wyjazdem – a wiem już, że w miniony weekend nasi bardowie odnieśli tam ogromny sukces i zdobywali większe brawa niż inne zaproszone gwiazdy, Edyta Geppert czy Piotr Machalica, bo ich koncert skończył się owacją na stojaco – cohenowski program W moim tajemnym życiu zaprezentowany został premierowo w miniony czwartek (21 lutego) w rodzimej Kawiarni Artystycznej HADES i jak najsłuszniej wywołał podobny jak na Śląsku entuzjazm. Na jego sukces zapracowali tym razem nie tylko członkowie LFB, bo gościnnie wystąpiło aż siedem osób, w tym muzycy, Wojciech Cugowski dzielnie zastępujący za gitarą nieobecnego na dłuższy czas Vidasa Svagzdysa (gości w USA), basista Marek Matwiejczyk i perkusista Tomasz Deutryk, którzy wsparli konfederatów, altowiolinistę Pawła Odorowicza i klawiszowca Piotra Selima.

Do wysokiego poziomu prezentowanego przez sfederowanych bardów zdążyliśmy się już przyzwyczaić, ale siłą programu okazali się też goście. Dzidka Muzolf w przejmującej balladzie Wydaje się tak dawno, Nancy ujawniła raz jeszcze swe intrpretacyjne możliwości i jej matowy, spokojny głos okazał się wspaniały dla oddania dramatu bohaterki piosenki. Sambor Dudziński pokazał, co to jest aktorski profesjonalizm, chociaż niektórzy zgłaszali uwagi do jego wykonania słynnej Zuzanny, bo zrobił to bardzo po swojemu nie ulegając do końca pierwowzorowi. Dobrym pomysłem okazało się też zaproszenia Jacka Musiatowicza, zapoznanego barda z Radzynia Podlaskiego, przystojnego (Domagarow! – odkrył Kondrak) autora prześwietnych tekstów, który i w nie swoim repertuarze pokazał klasę śpiewają choćby Tej nocy będzie fajnie. Sprawdziły się siły młodych talentów – Tomasz Krzyżanowski wyznający zaskakująco jak na swój wiek, że Jestem twój, ale prawdziwą rewelacją koncertu okazała się Magdalena Celińska, której czysty, niemal dziecięcy głos sprawił, że Weź ten walc stał się ozdobą wieczoru i to o tę piosenkę domagał się tłum (program bez trudu sprzedałby się dwukrotnie, tylu było chętnych) przy bisach. Ze skutkiem – dodajmy.

A propos utworu śpiewanego przez Magdę. Czy zauważyliście Państwo, jak wiele piosenek Cohena ma rytm walca? To jakieś continuum, jakieś zawirowanie świata, nie pozbawione goryczy zachłyśnięcie się nim. Federacja wyczuła to bezbłdęnie. Koncert osiągnął podobny wir, zakręcenie do utraty tchu, a spotęgowały to chórki, w których śpiewali wszyscy wykonawcy, gdy tylko nie robili tego solo. Świetny efekt, podnoszący też temperaturę występów naszych gwiazd, Joli Sip świetnej w Jedno z nas nie może się mylić, Marka Andrzejewskiego chociażby w Siostrach miłosierdzia, Jana Kondraka we wspomnianym Manhattanie i bardzo dobitnym (zgrzytająca gitara Wojtka uwypukliła to dobitnie) W tajemnym życiu mym (obydwa songi w tłumaczeniu Tymka, który w ogóle podpisał się pod ośmioma z 16 spolszczeń, reszta to klasyczne już dzieło Macieja Zembatego) i Piotra Selima, osobliwie w robiącej furorę interpretacji Ech, Marianno, najbardziej perkusyjnym utworu Lubelskiej Federacji Bardów, jak to czujnie przy stoliku ustalił Leszek Cwalina.

Tenże, jako współwłaściciel HADESU, powinien jak najszybciej pomyśleć o powtórce cohenowskiego programu, bo jestem pewien, że większość tych, którzy już go widzieli zechce mieć powtórkę z niezpomnianych przeżyć, inni wiedzeni mitem powstałym po premierowym wykonaniu koncertu już stoją w kolejce, a w ogóle takiego skarbu absolutnie nie wolno zatracać. Vox populi się tego domaga!

Andrzej Molik

Kategorie: /

Tagi: / / / / / / / / /

Rok: