Dajcie nam Roba Kriera!

FELIETON ZADOMOWIONY

Czytam w Kurierze: „Miasto bierze plac Dworcowy”, a po kilku dniach: „Kupiecka galeria odmieni Podzamcze – Inwestycja warta 12 mln zł jest gotowa do rozpoczęcia”. Czytam i targają mnie uczucia mieszane, bo z jednej strony cieszę się, że zajęto się wreszcie terenami jak najbardziej potrzebującymi rewitalizacji, a z drugiej – zastanawiam się czy w obu przypadkach nie zostało wszystko postawione na głowie.

Dobrze, że lubelski UM przejmie od kolei plac przed Dworcem Głównym PKP i że dla władz miasta najważniejsze jest utworzenie tzw. bramy miejskiej, przez którą do Lublina napływają ludzie z zewnątrz i oceniają nasz gród podług tego co widzą po wyjściu z dworaca. Niepokoi mnie natomiast, że na biurku Elżbiety Mącik, zastępca dyrektora Wydziału Strategii i Rozwoju UM „leżą już najnowsze plany zagospodarowania terenu”. Niby zrozumiałe, bo pod ich kątem projektowana jes tworzona Trasa Zielona, ale pytam dlaczego te plany tworzył ktoś anonimowy, a nie rozpisano na przykład konkursu na całościową koncepcję zagospodarowania terenu dzielnicy Piaski, bo chociaż dziś mało kto to pamięta, ale taką nazwę nosi ona dawien dawna.

Z kolei to nie miasto, a kupcy z targowiska Bazar na Podzamczu „chcą przekształcić swoje stragany w piękną, składającą się z czterech brył, Galerię Lubelską” i już „mają projekt i pieniądze na jej budowę, a od miasta potrzebują jedynie długoterminowej dzierżawy gruntu”. Oglądając wizualizacje projektu, przyznaję rację koledze redakcyjnemu, że „kompleks autorstwa Jacka Gurbiela robi wrażenie”. Nie mam nic przeciw autorowi, jednak wszystko wygląda tak jakby na tym – co tu gadać! – zdegradowanym terenie Podzamcza zaczęto wszystko robić od stworzenia kwiatka do korzucha. Już kilka lat temu najsłynniejszy dziś architekt lubelski Bolesław Stelmach, zapytany w wywiadzie dla Kuriera, co powinno stać się przedmiotem konkursów architektonicznych i urbanistycznych, gdyby takie w Lublinie organizowano, odpowiedział m.in.: – Bardzo dobrym przykładem miejsca godnego konkursu na nową koncepcję przestrzeni jest teren na zachód od ronda za Zamkiem, czyli Podzamcza z dworacami autobusowymi. To może być atrakcyjna wizytówka Lublina, ogromne wyzwanie dla architektów. Moja koncepcja nie polegałby np. wcale na wyprowadzenia stąd autobusów. Komunikacja masowa jest podstawą. W wielkich miastach odchodzi się od ruchu samochodów osobowych na jej rzecz. W Kolonii czy Dusseldorfie też są takie miejsca, tylko nie zajmują tyle przestrzeni, a dodatkowo spełniają mnóstwo innych funkcji.

Po ewidentnym zaniedbaniu miasta w sprawie takiej koncepcji, jedynym pocieszeniem jest, iż nowy prezydent Adam Wasilewski – chociaż liczy, że inicjatywa może stać się punktem wyjścia do zagospodarowania całego rejonu Podzamcza – w gorącej wodzie nie jest kąpany. Wcześniej chce utworzyć specjalną komisję, „w której znajdą się: delegacja spółki Bazar, przedstawiciele PPKS, urzędu wojewódzkiego i miasta”, w celu wspólnego ustalenie sposobu zagospodarowania terenu. Osobiście jestem – podobnie jak Stelmach – zwolennikiem konkursów na podobne koncepcje, tym bardziej, że w Lublinie takowych nie było od lat. Ale zdanie nieco zmieniłem po tym, co ostatnio stało się w Łodzi. Tamtejsze władze zdecydowały, że nie będzie konkursu na opracowanie urbanistyczne terenu wokół Dworca Łódź Fabryczna, bo to trwałoby zbyt długo i zamówiły projekt 90 hektarów śródmieścia u słynnego luksemburskiego architekta Roba Kriera. On sam nie jest zwolennikiem konkursów, a zapytany dlaczego, odpowiedział: – Doświadczenie uczy, że konkurs dla tak dużego obszaru prowadziłby do chaosu. I byłby bardzo drogi. Poza tym mało któremu architektowi udaje się zachować szczerość, kiedy wie, kto znajduje się w jury. Przegrałem w 71 konkursach, wygrałem dziesięć, a zrealizowałem trzy projekty. Ale nawet najlepszy architekt nie może zbudować miasta sam – dodawał.

Chce się zakrzyknąć: – Dajcie nam Roba Kriera! Tym bardziej, że mówi i takie rzeczy: – Organizm miejski jest jak ciało człowieka. Musi oddychać, myśleć i odpoczywać. Trzeba przyciągnąć z powrotem te wszystkie aktywności. Istniejącym obiektom nadamy funkcje kulturalne. Oczywiście uzupełnimy jej nowymi budynkami. W ten sposób powstanie rozwiązanie wpisujące się w łódzką tradycję i jednocześnie unikalne w skali światowej – obiecuje. Rzecz w tym, że do zaproszenia Kriera do Łodzi walnie przyczyniła się fundacja, w której zasiada m.in. słynny amerykanski reżyser David Lynch. My nie mamy takiej na podorędziu, więc chyba sprawie terenów wokół dworców powinna zwyciężyć koncepcja konkursów, bo nie może być tak, że o przyszłym wyglądzie miasta decydują – przy całym szacunku dla ich działalności – kupcy.

Andrzej Molik

Kategorie: /

Tagi: / / /

Rok: