Ekspresja barw Rzeźniaka

Gdy w 1970 roku w Lublinie odbywała się słynna akcja „Ból Tomka Kawiaka”, później nazwana pierwszą akacją ekologiczną w polskiej sztuce, w niedalekim Zamościu swoją pierwszą wystawę indywidualną prezentował Marek Rzeźniak, uczeń Wacława Taranczewskiego, pod którego okiem zdobył rok wcześniej dyplom krakowskiej ASP. Obaj artyści nigdy nie miali ze sobą nic wspólnego, ale patrząc prawie cztery dekady później na dzieła tworzone przez niemal równolatków, można się przekonać jak różne mogą być szlaki przemierzane w sztuce. By przekonać się jak po przewędrowaniu świata, spędzeniu niemal całego artystycznego życia we Francji daleki jest Kawiak od dawnego nonkonformisty, wystarczy obejrzeć jego „dżinsową” fontannę postawioną nie tak dawno na rogu Okopowej i Narutowicza, ulicy niegdysiejszego „bólu”. A jak – przy całych transformacjach uprawianego malarstwa – konsekwentny w swej twórczości jest zamościanin, zobaczymy na wystawie, która zostanie otwarta jutro, w piątek o godz. 18 w Galerii ZPAP Pod Podłogą przy Krakowskim Przedmieściu 62.

To zapewne ironia losu, że dawni eksperymentatorzy wymiękają, żeglując w stronę komercji i wzbudzając odruchy litości, a cenimy artystów, którzy przewrotów w sztuce nie robili, ale ani na moment nie odeszli od klasycznych środków wyrazu, cały czas stawiając na malowanie na płaskich płótnach oraz – jak w przypadku Rzeźniaka – na podstawowy elemnt wyrazu – kolor. Mogły jego obrazy być bardziej realistyczne czy bardziej syntetyczne, zawierać wyraźną anegdotę czy wyczuwalne podteksty albo pozostawać zgoła abstrakcyjne, ale zawsze rządziła nimi harmonia kolorów. Tak pozostało do tej pory, nawet gdy lepiej mówić nie o harmonii, a o ekspresji barw w prezentowanym Pod Podłogą cyklu „Żywioły”. Lechosław Lameński mówi wręcz, że Marek Rzeźniak zrezygnował ze stosunkowo spokojnej i wyciszonej narracji kolorystycznej „na rzecz orgiastycznych czerwieni, oranżów czy fioletów, kładzionych z rzadko spotykaną pasją i materialnością”, ale malarz z Zamościa wciąż pozostaje sobą. Spójrzcie na te obrazy, zda się, że dziś już się tak nie maluje. A jednak zaskakujace są koleje sztuki. Nudzą się trendy i i mutacje awangard, powraca nie tyle moda na rudymentarne malarstwo, co wielka chęć, naturalna potrzeba obcowania z nim. Rzeźniak do niczego nie musiał powracać. On się w swym malarstwie, w obrazowaniu świata „tylko” rozwijał. Tak skutecznie, że dopadły go „Żywioły”.

Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: / / /

Rok: