Festiwal nieludzki

Jak po owocach, a dokładnie po ich braku widać, płonna okazała się nadzieja wyrażona 10 dni temu w ostatnim wpisie niniejszego blogu przed wyjazdem do Drohobycza na IV Międzynarodowy Festiwal Brunona Schulza – Arka Wyobraźni Brunona Schulza, że uda się kontynuować pisanie z miasta autora Sklepów cynamonowych i słać wieści o wydarzeniach festiwalu. Nie dosyć tego, kłopoty osobiste, które nawarstwiły się w czasie podróży i spowodowały skrócenie pobytu i nieobecność na zakończeniu imprezy w minioną niedzielę 30 maja, sprawiły także, że nie podzieliłem się natychmiast po powrocie do domu wrażeniami z festiwalu, który wystartował tydzień wcześniej, w poniedziałek 24 maja. Spróbuję to teraz nadrobić.

Może to zabrzmi nazbyt dramatycznie, ale powtórzę to, co mówiłem w rozmowach z przyjaciółmi goszczącymi na Arce, a z czym większość z nich absolutnie się zgadzała, że drohobycki festiwal jest poniekąd – z co najmniej dwóch powodów – nieludzki. Pierwsza przyczyna, to jego oryginalny, rzadko spotykany i praktykowany profil naukowo-artystyczny. Znam dziesiątki, jeśli nie setki festiwali, ale – może tylko z wyjątkiem filmowych – doprawdy rzadko, tak jak na Fringe’u w Edynburgu, (ale tam proponuje się i 900 wydarzeń, których w całości NIKT nie ogarnia!), zdarza się, żeby program był rozbudowany na cały dzień, od wściekłego poranka, po – bywało, bywało! – głęboką noc. Spójrzcie na program startującego u nas niebawem kolejnego Festiwalu Teatrów Europy Środkowej Sąsiedzi. Spektakle rozpoczynać się będą najwcześniej o godz. 17, a i tak, jak znam to z życia, będziemy narzekać na niedogodności przemieszczania się w przestrzeniach Lublina i intensywność przeżyć. Podobnie jest na Międzynarodowym Festiwalu Konfrontacje Teatralne czy na Międzynarodowych Spotkaniach Teatrów Tańca. Żaden z komisarzy tych festiwali nie ośmieli się wprowadzić do podstawowego programu propozycji punktu rozpoczynającego się w godzinach przedpołudniowych, a jeśli zdarzają się okołopołudniowe, to opatrzone zostają formułką „imprezy towarzyszące” i wszyscy wiedzą, że to oferta dla maniaków, powiedzmy, twórców kolejnych mozolnych doktoratów, a nie typowych festiwalowiczów.

Tymczasem w Drohobyczu trzeba było czekać do szóstego, przedostatniego dnia festiwalu, żeby program rozwijał się od godz. 12 w południe. Wcześniej – oprócz „litościwej” g. 11 inauguracji – przez dni cztery startował o g. 10, czyli naszego czasu o g. 9. Główny powód, to dwa dni międzynarodowej konferencji naukowej Schulzowskie inspiracje w literaturze. Nowe interpretacje dzieła Brunona Schulza oraz dzień spotkania literackiego Bruno Schulz jako bohater literacki. Horyzonty inspiracji schulzowskich. Tu dochodzimy do progu konstatacji, że – póki, co – inaczej być nie może. Dopóki organizatorem schulzowskiego festiwalu – a nic, ale to nic!, nie wskazuje, że mogłaby zaistnieć inna opcja, bo to dzieło prawdziwych desperados, cudownych nawiedzeńców o niebywałej sile ducha i poczuciu misji – pozostanie Polonistyczne Centrum Naukowo-Informacyjne im. Igora Menioka Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego im. Iwana Franki w Drohobyczu, część naukowa Arki będzie ten festiwal konstytuować. Pozostanie jego nośnikiem i pewnego rodzaju „usprawiedliwieniem”, że na tej przez lata jałowej ziemi, dokumentnie impregnowanej na geniusz Brunona Schulza, objawiło się takie zjawisko, jak impreza poświęcona jego pamięci, która śmie zyskiwać międzynarodową sławę.

A teraz czas na drugi powód nazwania tej imprezy festiwalem nieludzkim. Drohobycz w obecnym kształcie swej infrastruktury nie zasługuje na Arkę Wyobraźni Brunona Schulza, bo nie jest w stanie unieść żadnych wyzwań stających przed organizatorami przedsięwzięcia o świtowym już zasięgu. Ba! Wszystko wskazuje na to, że miejscowe władze przy okazji czwartego już schulzowskiego biennale nie zorientowały się jeszcze, że to może być złota żyła i szansa na najlepszą promocję ukraińskiego dziś, a galicyjskiego z ducha miasteczka, pardon, miasta. Funkcjonuje w nim jeden hotel, słynny z tego, że ma w miarę przyzwoitą (np. dostęp do wody częściej niż trzy godziny, co drugą, lub co trzecią dobę) część dla garstki gości i obszerną resztę ze wspomnianymi nawiasowo urokami. Dlatego organizatorzy od początków festiwalu ratują się sąsiedztwem słynnego już od przedwojnia, oddalonego o ok. 15 km uzdrowiska Truskawiec. Tam-ciż hoteli i pensjonatów do woli, warunki bytowania niewyobrażalnie lepsze, permanentnego problemu tych naftowych okolic – braku wody – nie uświadczysz. Szkopuł w tym, że goście festiwalowi, co tu gadać, główna, jeśli nie jedyna masa napełniająca jego wydarzenia, muszą jakoś się na nie i z nich, do hotelu, dostać. Uroczo, że zapewniał to podstawiany dla nas autokar. Ale… O poranku wyjeżdżał o – powiedzmy dla artystów – niewyobrażalnej do życiowego rozpędu godz. 8.30 (polska 7.30!!!) , a wracał o godz. 22, 23 lub później! Teraz proszę sobie spróbować wyobrazić, co znaczy spędzenie na imprezach godzin wiele ponad pół doby, bez możliwości relaksu, odświeżenia, sjesty… Narzekam? A może wiek mnie do tego uprawnia? Nim ja i moi koledzy zorientowaliśmy się, że po długim spacerze możemy z T. do D. złapać tzw. marszrutkę (uroczy artysta Staszek Ożóg ukuł termin skorochodka), czyli busik o niwyobrażalanym dla nas dziś kształcie, gdzieś z epoki wczesnego Chruszczowa, wiedza okazała się nieprzydatna, bowiem festiwal dobiegał do końca.

Oczywiście, trudno za to wszystko ganić owych największych desperatów, nawiedzeńców olimpijskich, szefów festiwalu, Wierę MeniokGrzegorza Józefczuka. Oni mieli zadbać i – jak się rzekło przed rozpoczęcie czwartej Arki – zadbali, żeby najnowsza ta edycja wyglądała wyjątkowo imponująco. Oni pewnych progów, które stawiają tamte okolice i myślenie zamieszkujących je obywateli nie są jeszcze w stanie przeskoczyć. To może stać się wraz z rozwojem Festiwal Brunona Schulza, ze zdobywaniem przezeń renomy międzynarodowej, rangi, która wymusi dostrzeżenie i docenienie imprezy przez miejscowych. Już to się dzieje. Napisze jeszcze o tym.

A teraz pozostanę sam ze sobą i z pytaniem. Skoro to festiwal nie za bardzo ludzki, to może on boski? (cdn)

Kategorie: /

Tagi: / /

Rok: