Fundacja, Zapiecek, nasz laur, Mediolan

Tomek Kawiak, znakomity artysta zamieszkały od lat we Francji, stara się odwiedzić rodzinne strony co najmniej raz do roku. Spotkaliśmy go w niedzielę w Kazimierzu.

* Przeważnie przyjazd związany jest z jakimś wydarzeniem. Co tym razem sprowadza Pana do kraju?

– Przede wszystkim, odwiedziłem mamę zamieszkałą nadal w Lublinie, w którym się urodziłem i wychowałem. W sobotę rozpoczęliśmy też z mecenasem Jackiem Podobińskim proces rejestracji Fundacji Tomka Kawiaka, która w przyszłości wspierać będzie młodych artystów, ale także pomagać dzieciom chorym na raka. Z Lublina przyjechaliśmy na chwilę do Kazimierza, żeby spotkać się z przyjaciółmi i omówić plany związane z mym ukochanym misteczkiem nad Wisłą.

* Jakie plany?

– Jest ich wiele. Powiem tylko, że mam na przykład ochotę do słynnej już rzeźby Bohdana Markowskiego przedstawiającej psa, dołączyć moją z kazimierskimi kotami. Dodam jeszcze, że przyjechał tu też Philippe Nahoun z programu Arte we francuskim Canal+, który nakręca o mnie film i towarzyszy w podróży po kraju.

* W której ostatnim etapem jest Warszawa?

– Tak, we wtorek o godz. 17 w Galerii Zapiecek otwarta zostanie wystawa moich prac z cyklu Safari Jeans, zatytułowana Szkice w kieszeniach zainspirowane podróżami do Chin, Afryki, Kuby, Australii, Azji w latach 1997-2001. Pokażę około 150 obrazów i szkiców, na które ustalono niskie ceny, tak żeby dochód był pierwszym wkładem do wspomnianej mojej fundacji. Drugim wydarzeniem będzie promocja pięknego czarno-białego albumu zdjęć Czesława Czaplińskiego i sześciu innych moich przyjaciół fotografików pt. Człowiek, który idzie. Album wydany we Włoszech na dobrym papierze akwarelowym, dokumentuje moje ostatnie poczynania artystyczne. Sam w sobie jest dziełem sztuki.

* Przyjeżdżając do kraju, nie zapomniał Pan także o zaprzyjaźnionym Kurierze Lubelskim…

– Jak obiecałem, przywiozłem kolejną statuetkę – jak to nazwaliście – Nagrody Tomka, czyli lauru przyznawanego przez Dział Kulturalny Pana redakcji za Wydarzenie Artystyczne Sezonu. Dokładnie, odlałem dwie statuetki, żeby druga była już gotowa na przyszły rok.

* Jesteśmy bardzo wdzięczni, tym bardziej, że jest Pan nie tylko autorem stauetki, ale i pomysłodawcą tego lauru. Wręczenie nagrody już wkrótce, jednak Pana wtedy nie będzie już w Polsce. Skąd ten pośpiech?

– Muszę wracać, bowiem już 31 maja nastąpi otwarcie kolejnej wystawy osiemdziesięciu moich dżinsów z brązu i cermiki w Societa dell’Arte w Mediolanie. Galeria położona jest w samym centrum miasta i – co ważne – będzie to pierwsza ekspozycja na inaugurację jej działalności. Potrwa do 5 lipca. Rzeźby zostaną pokazane w zagłębieniu nazwanym Jeans Necropolis i częściowo zasypane w ziemi. Pomysł ten chciałbym w przyszłości wykorzystać do wystawy na dziedzińcu Domu SARP w Kazimierzu, gdzie część ogrodu i niecki fontanny zasypię ziemią i w niej ustawię swoje dżinsy. Wcześniej chyba jednak doprowadzę do przyszłorocznej wystawy Sombrero Cubano w Hawanie, w domu słynnego Alfredo Lama

* Czekamy na tę wystawę z niecierpliwością. Dziekuję za rozmowę.

Andrzej Molik

Fot. Czesław Czapliński

Kategorie:

Tagi: /

Rok: