Gazeta Grodzka

20 luty 2004

Wrocławskie kontrapunkty – Wystawa w Galerii Grodzkiej BWA;

bwagrodzkaczterech

WYSTAWA W GALERII GRODZKIEJ BWA

Wrocławskie kontrapunkty

(pełna wersja rezenzji z pewnej innej gazety)

W Galerii Grodzkiej BWA można oglądać wystawę czterech artystów fotografików z Wrocławia. Jeden – Zdzisław Dados – jest znakomicie znany w Lublinie przynajmniej starszemu pokoleniu, bo tu spędził młodość i aktywnie działał w latach 60. w naszym fotoklubie Zamek. Los zawiódł go do stolicy Dolnego Śląska, a teraz powrócił w rodzinne strony z trzema kolegami by zaprezentować wystawę, której jest też kuratorem. Jej tytuł ”Kontrapunkty” oddaje dobrze różnorodność podejścia do fotograficznej materii złączonego głównie polkoleniowymi więzami kwartetu.

Jeśli chciałoby się koniecznie znaleźć jakiś wspólny element tych prac, można by mowić o odrealnieniu przedstawionego świata. Nawet gdy Adam Lesisz będzie w czarno-białych tryptykach i dyptykach fotografował bardzo konkretne elementy architektoniczne, sufit z ”Wizyty w muzeum”, różnorodnie oświetlony kąt pomieszczenia w ”XXX” z cyklu ”Światłem malowane”, prace osiagają walor abstrakcji czy wręcz czystego konceptualizmu.

Podobnie jest z przebarwnymi pracami Czesława Chwiszczuka, gdzie rzeczywiste postacie czy przedmioty – tak jak w ”W świetle dźwięku” czy w ”Między snem a jawą” – w grze artysty z przestrzenią, z ograniczeniami dwuwymiarowości fotografii przybierają surrealny, fascynujący wymiar.

Natomiast na pokusy urealnień nie wystawia się już zupełnie Zenon Harasym. Stosowana przez niego technika chromoskedastyczna, w której kolorami rządzą niezbadane procesy, sprawia, że mamy wrażenie obcowania z czystym malarstwem, z sepiowymi ekspresjonistycznymi wizjami nieokiełznanego chaosu powracającego – jakby ku pomocy widzowi- w tytułach: ”Wizje chaosu” czy ”Meandry chaosu”.

Wreszcie mistrz Zdzisław Dados, który też poddał się nieprzewidywlnym efektom techniki, tym razem fotografii otworkowej. Fotogramy naświetlane przez kilka-kilkanaście sekund bez obiektywu, przez otworek (czasem dwa) takiej wielkości jaki robi szpilka, którą przekłujemy papier mają impresjonistyczno-fantasmagoryczny urok. Czuć w nich działanie czasu i wiatru, zmieniających się barw i metafizycznych uniesień artysty odzwzorowujacego jakiś fragment natury a jednocześnie kreującego ten i jego zaskakujący, nieodgadniony świat.

Tak jak kontrapunkt przydaje w muzyce barwy utworom polifonicznym, tak i w wrocławskim kwartecie fotografików ich intresującą wielogłosowość konstytuują samodzielne, kontrapunktowo odrębne głosy jego członków tworzących jeden temat: sztukę.

Tadeusz Mysłowski - przez Lublin do Muzeum Narodowego

Nr 4 – 20 luty 2004

 

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: