Gorzka radość

Chyba nie tylko ja sądzę, że artystą, który namalował najwięcej aktów w sztuce dawnej jest Rubens (współcześnie bezdyskusyjni przegonił go Picasso, ale co to za konkurencja skoro ten potrfił namalować obraz w kilka minut). Mistrz z Antwerpii pozostawił nam na płótnach niezliczone ilości nagich piękności, w tym rzecz jasna dwie swoje żony i broń Boże nie należy się dziwić, że je chętnie malował, osobliwie w przypadku Heleny Fourment, którą stary, 53-letni rozpustnik (to oczywiście niecny żart jego – aktualnie – równolatka piszącego te słowa) poślubił gdy ta miała raptem… 16 lat. Ale kiedy przed tygodniem pisałem o pięknej Helenie przykrywjącej się futrem, pomyślałem, a co z innym wielkim mistrzem z północy, co Rembrandtem? Przecież on miał aż trzy towarzyszki życia, czyżby więc nie utrwalił dla potomnych powabów ich ciała?

Początkowo nie potrafiłem sobie przypomnieć jakiegoś aktu Rembrandta Harmensza van Rijn (1606-1669), jednak gdy dałem nura w domowe zasoby biblioteczne, rychło się okazało, że przecież tak, że nie tak znowu dawno, bo dwa lata temu podziwiałem takie dzieło w Paryżu. Niepokojące natomiast było, że pozostawało ono samotne i innych Rembrandtowych golasek w posiadanych albumach nie trafiłem. Jęłem więc studiować temat i w amerykańskim albumiku zakupionym wieki temu w Grecji (a tak!, w latach 80. trudno było u nas o podobnie skondensowane publikacje) z komentarzami Leonarda J. Slatkesa wyczytałem, że z nieznanych przyczyn Rembrandt popełnił w życiu zaledwie dwa akty!

„Danae” z Ermitażu w Sankt Petersburgu (w książce to jeszcze Leningrad) ni w ząb sobie nie przypominam, więc zostało tylko to arcydzieło – „Betsabee”, lub jak woli Amerykanin „Batszeba z listem króla Dawida”. Pamietamy z Biblii, że Dawid ujrzał żonę Uriasza w kąpieli i zakochał się. Widać nim wpadł na pomysł wysłania Hetejczyka na pewną śmierć, wysyłał coś innego – listy błagalne do Batszeby, ta zaś rozdarta była pomiędzy wiernością mężowi a pożądaniem króla. Rembrand oddał genialnie tę rozterkę, bo namalował Hendrickje Stoffels, trzecią swą towarzyszkę, która miała w roku powstania dzieła (1654) podobny problem – kościelny trybunał ekskomunikował ją za życie z malarzem w konkubinacie. Czyż nie ironią jest to, że bat-seba po hebrajsku znaczy ‚córka radości’? Bardzo gorzka ta radość Batszeby – Hendrickje.

Andrzej Molik

Rembrandt „Batszeba” („Betsabee”), 1654,
olej na płótnie 142×142 cm.
Musee du Louvre. Paryż.

Kategorie:

Tagi: / / /

Rok: