Impresje seniora

W GALERII PRZY BRAMIE

Wystawy retrospektywne mają to do siebie, że próbują ogarnąć całość dzieła artysty i odbiorcy łatwo popaść w lekki oczopląs jeśli zechce pochylić się nad każdym obrazem, każdym rysunkiem. Tak jak w muzeach warto mieć z góry wybrane te prace, które pragnie się obejrzeć, bo inaczej nie zapamięta się nic, tak na tego typu ekspozycjach najlepiej zawierzyć tzw. pierwszemu wrażeniu i wejść w intymny kontakt ze światem przedstawianym w ten sposób dostrzeżonych dziełach.

Na piątkowym otwarciu w Galerii TPSP Przy Bramie wystawy malarstwa i rysunku Kazimierza Drzewińskiego, atysty w pełni rozkwitu sił twórczych, ale w środowisku nazywanego seniorem, bo jest ojcem Mariusza Drzewińskiego, plastyka cenionego nie tylko w Lublinie, zebrał się taki tłum, że nie dało się zrazu obejrzeć całości ekspozycji. Kiedy jednak w sali położonej głębiej trwały oficjalne przemówienia, można było się jako tako skupić nad pracami wiszącymi w salce pierwszej, zdominowanej przez rysunki. Jest ich bardzo dużo – impresje z podróży do Hiszpanii, Gruzji, Rosji, do różnych zakątków Polski, niekiedy pospieszne szkice przyszłych obrazów (znajdziemy np. notatkę o oświetleniu i barwie – beżowej – dominującej podczas rysowania jakiejś świątyni), rysunki skończenie dopracowane i… ten jeden widok, dla którego – przynajmniej według mnie – warto było zajrzeć do galerii obok Bramy Grodzkiej.

Wyróżnia się pośród innych, bo „Żuraw gdański” jako jedyny wykonany został lawowanym tuszem. Namalowany jest z samej oszczędności, wstrzemięźliwości – z powietrza, wilgoci, cieni odbijająych się w lustrze wody. Czarno-biały obrazek, tak ascetyczny w formie, malowany jakby pod presją tego, że ta uchwycona chwila zaraz umknie, w klimacie jest czystą poezją i wyznaniem uczuć artysty. Inne rysunki zdają się być wprawkami do tego mistrzowskiego ujęcia tematu i aż żal, że pan Kazimierz nie zajmuje się częściej lawowaniem tuszu i nie wyczarowuje więcej takich perełek.

Częściej też, jeśli już zajmiemy się jego malarstwem, winien tworzyć takie mistrzowskie martwe natury jak wisząca w pobliżu, w rogu pierwszej sali. Zaś pośród impresji malarskich w sali drugiej (z czasem można było wreszcie się tam dopchać), zawsze będę podziwiać „utrillowskie” w atmosferze deszczowe widoki ulic, ale te, w których nie ma parasolek podpowiadających widzowi odbiór, te, w których rytm ulewy i tak jest odczuwalny dzieki pociągnięciom pędzla i wyrazowi całości. A w ogóle prezes TPSP nie powinien myśleć jedynie o działaniach społecznych i malować częściej. Wystawa w Galerii Przy Bramie dowodzi, że ma w sztuce jeszcze wiele do powiedzenia i tylko bardziej konsekwentnie winien zajmować się tym w czym jest prawdziwym mistrzem. Czym? Podpowiedzi powyżej.

ANDRZEJ MOLIK

Podpis pod reprodukcję

Żuraw gdański Widok malowany tuszem lawowanym – czyśtość formy i poezja.

Kategorie:

Tagi: /

Rok: