Kamuflaże Pawłowskiego

W Galerii Pod Podłogą

W maciupeńkiej Galerii ZPAP Po Podłogą gość z Poznania, prodziekan jednego z wydziałów tamejszej ASP Mirosław Pawłowski. Wystawę swoich serigrafii i grafik cyfrowych zatytułował Kamuflaż, kontynuując długi cykl tworzony od wielu lat.

O ile w „Kamuflażu” z pierwszej fazy jego powstania odnosiłem się bezpośrednio do sytuacji społeczno-politycznej lata osiemdziesiątych – pisze autor w katalogu ekspozycji – o tyle z biegiem czasu kierowałem się w stronę swoistej gry między i ideą i metodą, ideą z zapisem. W sztuce bowiem bliższa mi jest ta postawa, która każe stawiać pytania, a więc nawet sprawdzone prawdy poddawać w wątpliwość niż ta, która dyktuje potrzebę znajdowania odpowiedzi… – wyjaśnia ideę tworzenia kurtyny-pancerza oddzielającego od zewnątrz i budującego jednocześnie osobistą, „tuż przy ciele” przestrzeń do bycia z samym sobą”.

Jak prawie wszyscy tworzący naukowcy, Pawłowski ma tendencję do przeintelektualizowania werbalnego opisu własnego dzieła. Katalogi czyta się jednak – przynajmniej na ogół – po wyjściu z wystawy i co najwyżej można się zadziwić, ile to jeszcze pokładów znaczeń niosło to, co oglądaliśmy przed chwilą nie domyślając się bezmiaru głębi zawartej w prezentowanych pracach. Tymczasem w tym przypadku sprawę załatwia dostatecznie sam tytuł Kamuflaż multiplikowny i dopełniany rodzajem wyjaśnień: Jestem, Mur, Multi (z kolejnymi numerami). Bohaterem pozostaje człowiek maskujący się okularami, foliami, ciemnościami. I to jest echo i definicja naszego świata. Świata, w którym komunikowanie się ludzi stało się sprowadzone do jego namiastek, do zdań wypranych z semantycznej zawartości, do jednego wielkiego szumu globalnej wioski, bełkotu, w których zgubione sostały sensy, podstawowe prawdy.

Mirosław Pawłowski odcina się od doczesności, ale po 11 września trudno uwolnić się od skojarzeń z tą tragedią. W tym przypadku barwne, może nawet zbyt efektowne w swej krzykliwości serigrafie z wystawy mogłyby być jedynie jej przeczuciem, bo datowane są na wcześniejsze lata końca dekady lat 90. jeszcze XX wieku. Nie warto się upierać, warto wkroczyć w ich tajemnicze wnętrze najbardziej dojmująco działające w Jestem czerwonym (1989!), niezwykle interesująco przetworzonym w barwie niebiekiej (1989-1994). Jednak clou tej twórczośći zawiera się w pracach monochromatycznych, w Kamuflażach najnowszych. One są esencją i sumą poszukiwań. I tylko szkoda niekiedy, że artysta uparcie się trzyma dwóch technik (przy absolutnej dominacji serigrafii), bo dodanie innych, jakiś malarski gest, uczyniłby kamuflowanie człowieka i świata bardziej dojmującym, porażającym.

Andrzej Molik

Mirosław Pawłowski Kamuflaż. Wystawa grafik w Galerii ZPAP Pod Podłogą; wernisaż 20.04.2002.

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: