Kanapowe surfowanie
Moje dziecię płci żeńskiej jest zapaloną turystką, która zobaczyła już kawał świata. Ponieważ jednak nie zawsze może ruszyć w dalekie stron, odkryła coś, co pozwala jej pozyskiwać nowych przyjaciół i zabezpieczać sobie tyły przed kolejnymi eskapadami. To CouchSurfing, internetowa witryna, projekt, który umożliwia wyszukiwanie bezpłatnych zakwaterowań. Jest rewelacyjny! Ewa opowiada o znajomym, który surfując zjeździł całą Amerykę Płd. a w pewnej hacjendzie w Argentynie spędził nawet za frajer 3 miesiące. Na www.couchsurfing.com można zobaczyć, że – obok blisko 1,5 mln innych osób na tym globie – zalogowanych jest już kilka z naszego miasta, w tym pewien dyrektor teatru. My oddajemy do dyspozycji surferów najmniejszy pokoik, a spotkania z ludźmi odwiedzającymi Lublin najczęściej pierwszy raz w życiu jest ciekawym doświadczeniem i lekcją jak widzą nas inni.
Pierwsi gościli w maju Diana i Łukasz z Poznania. Uznali Lublin za miasto naprawdę magiczne. Byli zaskoczeni alternatywnymi wydarzeniami kulturalnymi, a zabrani na koncert na wirydarzu u Dominikanów w ramach Festiwalu Kody, zachwycali się jego scenerią z nie odnowionymi ścianami klasztoru. Potem nawiedził nas Belg Francois. Dla niego niesamowitym przeżyciem okazała się sytuacja z tarasu widokowego Wieży Trynitarskiej. Weszli tam z Ewką akurat w momencie gdy rozpętała się burza z piorunami walącymi w nią. Franek biegał w ulewie dookoła tarasu i kręcił aparatem film. Był też bardzo ciekawski i wchodził w każdą, nawet najbardziej obskurną bramę Starówy. Z jednej odezwał się zachrypły kobiecy głos: „A wy tu czego? Tu nie wolno wchodzić! Wyp…ć!”. A pozbawiony znajomości polskiego Francois, przyjaźnie pomachał w kierunku głosu dłonią. Podobała mu się bardzo Noc Świętojańska w skansenie, osobliwie pokazy starych obyczajów i towarzystwo, znacznie mniej kac na drugi dzień.
Cliff z Kanady okazał się Chińczykiem z Tajwanu. Przyjechał obejrzeć Majdanek i czynił to wielkim skupieniu. Chciał też zobaczyć wystawę w Bramie Grodzkiej. Zwiedził ile się dało (remont). Zabrany na koncert Marcina Różyckiego w Browarze Grodzka 15, stwierdził, że b. lubi ten typ muzyki a głos barda uznał za rewelacyjny. Wychodząc z nami, śpiewał Grechutowy „Jak obłok”. Jeść chciał tylko polskie potrawy i zakochał się w gołąbkach. Włoch Francesco po rocznych studiach teatrologicznych na UAM postanowił przed powrotem do kraju poznać wschód Polski. Podobał mu się klimat Starego Miasta. Że nie jest wygładzone i pokolorowane, przez to zdecydowanie inne niż np. w Poznaniu, o niepowtarzalnym charakterze, porównywalnym do Sieny. Chwalił też, że tak blisko miasta można nad Zalewem uprawiać sporty wodne, że tyle osób jeździ na rowerach i można leżeć się na trawie. Francuz Renaud zaklepywał kanapę z… Sewilli. Po powrocie na witrynie surfingu napisał: „Wspaniały pobyt w bardzo pięknym mieście. Polecam wszystkim zwiedzanie Lublina”. Widział część występów na Festiwalu Sztukmistrzów, ale bardziej zauraczało go, że Lublin ma „taki leniwy charakter”, ludzie chodzą wolno, w związku z czym ze 2 godz. wylegiwał się na trawie w parku. Porównując Lublin z Wrocławiem, stwierdził, że bardziej mu się podoba tu na wschodzie, a gdy Ewka mu wytłumaczyła na czym polega „wschodnia mentalność”, stwierdził, że taka postawa życiowa to coś dla niego.
Wreszcie z Madrytu, gdzie żyją, przybyli Wenezuelka Olga i Francuz Cedric. W Krakowie odradzano im przyjazdu do Lublina, że tu się nic nie dzieje, ale oni strasznie się cieszyli, iż nie posłuchali. Podobała im się energia miasta. Trafili w sam środek Jarmarku Jagielońskiego. Obejrzeli koncert Drewutni i Hollonek Hungarica, popijali piwo siedząc na murach po Farze. Byli na „Klątwie” pod Zamkiem i Olga ogromnie ją przeżywała, chociaż rozumiała tyle, co jej E. powiedziała w ucho, tłumacząc a vista. Na jarmarku, który ich oczarował, kupili aż 8 różnych rzeczy. Cedric: – Na zachodzie Europy taka sztuka albo wyginęła, albo właśnie ginie, nie mamy czegoś takiego, to wspaniałe, że tu się to kultywuje i prezentuje.
Idea Lublina jako Europejskiej Stolicy Kultury 2016 podobała się wszystkim. Są za!
Kategorie: Felietony
Rok: 2009