Kastylia nieznana

PODRÓŻE Z KURIEREM

Miłośnicy sportu śledzący w tv tegoroczne zmagania kolarzy w Vuelta Espana mogli często zobaczyć wiszące nad trasą transparenty z napisem ”Castilla y Leon”. Podobne banery reklamowe pojawiały się przy okazji różnych ważnych wydarzeń w Hiszpanii, nawet wtedy gdy – jak Vuelta – miały miejsce daleko od tego regionu. Choć w przypadku naszych rodaków wyjeżdżających głównie na śródziemnomorskie wybrzeże Półwyspu Iberyjskiego jego nazwa mało co mówi, dla kogoś kto od ponad dekady gości co roku w Valladolid, stolicy Kastylii i Leon, zrozumiałe się stało, że władze regionu rozpoczęły jego promocję na wielką skalę. Miały po prostu dosyć hiszpańskiego prowincjonalizmu i braku odpowiednich, godnych ich ambicji wpływów z turystyki. Bo chociaż to jeden z największych regionów europejskich, zajmujący jedną piątą powierzchni kraju i liczący aż 93 193 km kw., chociaż przez jego terytorium prowadzą drogi pielgrzymkowe do sanktuarium w Santiago de Compostela – Droga Francuska, Fonseca, Srebrna oraz Szlak Madrycki i chociaż tu rodziło się królewstwo Hiszpanii, turyści nie zalewają go takim potokiem jak Andaluzję, Katalonię czy Madryt z okolicami.

Szersza propozycja

Przez lata w promocji, nawet w samej prowincji Valladolid, jednej z dziewięciu w Junta Castilla y Leon nastąpiła jakościowa przemiana. Przybysz z zagranicy i innych regionów hiszpańskich zarzucany jest ogromną ilością materiałów reklamowych, przewodników, map, folderów na temat proponowanych tras po prowincji. Goście międzynarodowego festiwalu filmowego przy okazji tradycyjnych jednodniowych wycieczek już nie są – jak kiedyś co roku – skazani na Szlak Ribera del Duero, czyli zabytków i bodegas (piwnic winnych) wzdłuż tej rzeki oflankowanej słynnymi winnicami. Już nie trzeba ciągle jeździć do zamków w Penafiel (Wasz korespondent był tam chyba ze cztery razy) czy La Mota w Medina del Campo, zapierających dech swą urodą, ale wszak nie jedynych w tej krainie castillos, tak bogatej w owe zamki, że od nich wziął swą nazwę region (drugi człon pochodzi od miasta i prowincji Leon). Zaczęły się odkrywanie uroków innych miejsc, jak chociażby w ub. roku parku miniatur zabytków w mauretańsko-romańskim stylu mudejar w Olmedo czy Muzeum Willi Rzymskich Almenara de Adaja – Puras.

W stronę Montes Torozos

W tym roku gości Semana de Cine de Valladolid powieziono na północ od miasta w stronę Leon i granicy z prowincją Palencia, w rejon Montes Torozos, bardziej wzgórz niż gór. Szalejaca tego październikowego dnia huraganowa wichura przewracająca wędrowców sprawiła, że dojmujące kastylijskie przestrzenie zdawały się jeszcze bardziej puste niż zazwyczaj. W ich bezgranicznym rozpasaniu jedynymi przerywnikami zdają się objawiające się nagle zamki, jak ten fantasmagoryjny kwadratowy kolos w Montealegre, pierwszy punkt podróży. Usytuowany na szczycie małego wzgórza, został wybudowany z kamieni w XIV i XV w., co jest przypisywane rodzinie Meneses. Jego charakterystyczną cechą są przepiękne, jakby obronne balkony nad wejściową bramą i jedna sześciokątna wieża różniąca się od pozostałych trzech czworobocznych. Po wyjściu z bramy, porywani przez wiatr możemy spojrzeć w dal dali, by przekonać się, że jest taka jakby nie miała końca. A w murach misteczka, gdzie znacznie ciszej, można jeszcze obejrzeć kościółek San Pedro z XVII w. z – jak to zwykle w Hiszpanii – piętrowym retabolo, czyli pięknym ołtarzem oraz pustelnię Naszej Pani z Serosas z tegoż wieku, mieszczcą dziś Muzeum Pasterstwa. Stanowi ono tradycją tego rejonu i specjalna rasa owiec zwana ”churra” jest jego znakiem firmowym.

Rycerze i cystersi

Dalej droga powiodła na samą granicę niegdysiejszych królewstw Kastylii i Leon, do Villalba de los Alcores, miejscowości zludnionej w X w. (sic!) przez króla Alfonso III Wielkiego. Jego córka, dona Urraca oddała wioskę rycerzom Zakonu Szpitala św. Jana w Jerozolimie, po hiszpańsku ”Hospitolarios”, a po naszemu Krzyżakom. Postawili oni rzecz jasna zamek, ale dziś jest w rękach prywatnych i nie można go zwiedzać. Na pocieszenie pozostaje Muzeum Dywanów, jakby logiczny cięg poprzedniego, Pasterstwa, bo tkactwo to kolejna specjalność rejonu. Na pocieszenie pozostaje też wizyta w pobliskiej miejscowości Matallana położonej w dolinie Mijares pomiędzy prowincjami Valladolid i Palencja, gdzie znajdziemy się w klasztorze również z X w. ufundowanym przez biskupa Leon San Froilana (Floriana?), w który też wkroczyli rycerze ”szpitalnicy”, a potem przejął ród Meneses i ufundował w 1173 r. nowy klasztor cysterski Santa Maria de Matallana. Na 300-hektarowym terenie można dziś ogladać resztki kolosalnych kolumn gotyckiego kościoła, odwiedzać warsztat rekonstrukcji monasteru, stanowiska archeologiczne, ogród botaniczny, śmieszny średniowieczny gołębnik-rotundę z podwójnymi ścianami, gdzie wewnętrzna ma nisze dla ptaków (dziś świetnie leżakuje tam wino), no i nową dumą prowincji, Centrum Interpretacji Natury, do którego ciągną z daleka wycieczki szkolne i nie tylko. Centrum mieści się w gołębniku i w świetnie odrestaurowanym klasztorze kryjacym też restaurację, gdzie serwują taką jagnięcinę, że palce lizać! ANDRZEJ MOLIK Fot. autor

Kategorie:

Tagi: / / /

Rok: