Kodowy dotyk

O pierwszej części piątkowego koncertu XII Międzynarodowego Festiwalu Najstarsze Pieśni Europy. Tradycja i Awangarda, tym razem w sali Filharmonii Lubelskiej, chciałbym pisać jak najcieplej. Kibicuję poczynaniom naszego Zespołu Międzynarodowej Szkoły Muzyki Tradycyjnej. Posiadam na to dowody, chociażby w postaci recenzji z jakże znaczącego udziału gromadzących ją artystów w Klątwie Wyspiańskiego, zrealizowanej w 2007 r. w reżyserii Janusza Opryńskiego z Teatru Provisorium na Scenie Polnej w Nadrzeczu koło Biłgoraja czy z już jej własnego, żeńskiego spektaklu Trzy Dźwięki (ale w reżyserii Jana Bernada), pokazanego rok później w Lublinie. Program festiwalowego występu był też pociągający: Muzyka Kujaw. Kto kiedykolwiek zajmował się polskim folklorem wie, że z tego regionu pochodzi Kujawiak z oberkiem, ćwiczony przez rozliczne zespoły ludowe jako wdzięczny przerywnik pomiędzy rozbudowanymi suitami tańców i pieśni z innych stron kraju, a poza tym, z wyjątkiem niejakiego Oskara Kolberga i jego etnograficznych dzieci, niewielu ma jakieś pojęcie o kujawskiej specyfice i odrębności na folklorystycznej mapie Polski. Powab był, zatem, duży, ale – sorry, niestety – nie zdążyłem mu się poddać z racji równoległych zajęć (wydarzeń), potraktowanych jako obowiązkowe. Trudno się tłumaczyć, jednak będzie coś na rzeczy w stwierdzeniu, że taką lokalną zaległość podświadomie traktuje się jako łatwą do nadrobienia. I na to liczę!

Szczęściem wielkim, udało się z – obocznych w intencjach – okowów obowiązków wyzwolić przed wkroczeniem na estradę gwiazdy wieczoru i – w sumie – XII MFNPE, Mari Boine z Norwegii. Norwegii… Wiemy o odrębności (i separastycznych marzeniach) Basków z Hiszpanii i Francji, Katalończyków, Macedończyków z Grecji, nie mówiąc o Niemcach z naszego Śląska czy polskich Litwinach, ale jakaż jest nasza wiedza o próbujących ratować swą godność jakichś tam norweskich Saamach? Mari jest rodzajem ambasadora tego wciąż uciśnionego ludu z wielkiego skandynawskiego kraju.

Dzięki Bogu, w lubelskim koncercie żadne nacjonalistyczne emocje nie zagrały, a ma wiedza o problemie – podobnie jak o tym, że uprawiany przez Boine rodzaj ludowego śpiewu współziomków nazywa się joik – ma źródło w festiwalowych informacjach. Zagrało za to wszystko inne, rozłożone na siły tej nieprawdopodobnej w innych kontekstach (nie na tym festiwalu!) wokalistki i czterech muzyków z najlepszymi rockowymi i jazzowymi papierami. Niewysoka Mari ma w sobie – nie tylko ze względu na typ urody, ale i nadpobudliwą żywotność dziecka z ADHD – coś z Janis Joplin, chociaż ich głosy pochodzą z rozbieżnych muzycznych biegunów. Anonimowi, co nieco, instrumentaliści (w info nie padają ich nazwiska, a solistka to i może śpiewać rewelacyjnie, ale mówi, przedstawiając członków kapeli, niestety… Karygodnie), prezentują kunszt godny co najmniej naszego Jazz Jamboree. Trzeba było doczekać solówek gitarzysty czy perkusisty, żeby poczuć smak muzycznego odlotu, a to, co solo pokazał dyskretnie wycofany w tło przy śpiewie wokalistki trębacz, działało paraliżująco na wybuchające na koniec egzaltacją emocje odbiorców. Fantazja z etnicznego snu, czy jak kto woli – World Music!

Chciałoby się po takich doznaniach całować po rękach organizatorów, że ich propozycja wywołała entuzjazm publiki z przepełnionej, a dużo większej niż w TM (dzień pierwszy) sali filharmonii. Ale gdy gorączka (wdzięczność) opadła, najstarszego być może medialnego adoratora Najstarszych Pieśni Europy dorwały refleksje. Czy aby festiwal nr 12 nie zaczął sterować w stronę drugiego, firmowanego przez Ośrodek Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych Rozdroża?, majowego – cóż za zbieżność nazw w obecnej edycji! – Festiwalu Tradycji i Awangardy Muzycznej Kody. Czy nie położył się na nim kodowy dotyk? I czy nie prowadzi NPE w stronę, jeśli nie komercjalizacji, to spłacania haraczu za dawne przewiny? Cudownie rozhuśtana w głosie i ruchach Mari Boine napędziła widzów festiwalowi i mamy jego największy frekwencyjny sukces. Podzieliłem się uwagą z twórcą i animatorem NPE Jasiem Bernadem. – Wiem – stwierdził spokojnie i dodał: – Trzeba będzie za rok to wyczyścić.

I jemu akurat bardzo wierzę!

Kategorie: /

Tagi: / / /

Rok: