Komplementy dla Kondraka

Właściwie trudno mówić o komplementach. W numerze październikowym (nr 10/99)miesięcznika poświęconego kulturze” Suplement, Pisma Stowarzyszenia Autorów w Krakowie, czytamy rzeczową notkę informacyjną pod trzema tekstami piosenek Jana Kondraka. Tyle, że treść tej notatki ma wydźwięk bardziej niż pozytywny. Tak – jak nie trudno się domyśleć, chociaż pod tekstem brak jest podpisu – ocenia lubelskiego barda redaktor naczelny Suplementu Jan Poprawa.

Szef miesięcznika jest jednym z najlepszych znawców piosenki literackiej i jej wykonawców, wieloletnim, niemal etatowym jurorem najróżniejszych festiwali poświęconych tego typu twórczości, ze studenckim w Krakowie i aktorskim we Wrocławiu na czele. Jego fachowość nie podlega dyskusji, dlatego powinniśmy się cieszyć, że tak wiele miejsca w swym piśmie poświęca ostatnio artystom zgromadzonym w Lubelskiej Federacji Bardów. Poprawa pisał o nich w samych superlatywach po występie kształtującej się wówczas dopiero federacji w programie off wrocławskiego festiwalu w marcu bieżącego roku (on zresztą będzie miał decydujący głos na temat tego, czy konfederaci znajdą się w głównym programie przyszłorocznej imprezy w stolicy Dolnego Śląska), prezentował w kolejnych numerach twórczość i sylwetki Marcina Różyckiego Igora Jaszczuka a przy tej ostatniej okazji nazwał powstanie i działalność lubelskiej federacji – o czym nie bez satysfakcji już donosiliśmy – najważniejszym wydarzeniem roku na krajowym rynku piosenki artystycznej.

W październikowym Suplemencie wudrukowano trzy teksty piosenek Jana Kondraka: Miłości mej pierwszej (śpiewał ją w czasie ostatniego programu LFB Nie ma twardzieli), O niej walc W gór najwyższe południe. Nie należą do najpopularniejszych utworów Janka, więc tym większe wrażenie robi wczytanie się w ich treść. Można docenić niezwykłą poetykę Kondraka, zaskakujące sposoby obrazowania, swobodę skojarzeń i metafor a także – może przede wszystkim – niedopowiedzeń, zawieszeń pozwalających na swobodną grę wyobraźni. To wszystko w wykonaniu estradowym – i to wcale nie z winy wykonawcy – potrafi umknąć odbiorcom. Bo taki jest też los piosenek, że walory muzyczne mogą przesunąć na plan dalszy warstwę słowną, wartości treściowe, siłę poezji, bo wszak o poezji i to poezji najwyższych lotów należy tu bez ogródek mówić.

Poprawową notkę aż boję się cytować, bo w polskim piekiełku takie słowa mogą budzić zawiść czy wręcz agresję i nie wiem czy ich przytaczanie nie będzie niedżwiedzią przysługą dla Janka. W każdym razie, już w pierwszym zdaniu czytamy: To jeden z największych artystów, jacy obecnie działają w światku polskiej piosenki. Jan Kondrak, książę Lubelszczyzny, jak o nim mawiają. Uff! Nie wiem wprawdzie, kto tak mawia, ale – trzeba przyznać – brzmi to mocno!

Dalej naczelny Suplementu opisuje w kilku słowach artystyczną drogę lubelskiego barda, konstatując, że „kariery” w potocznym tego słow rozumieniu – nie zrobił, za to wyrósł nie na idola, lecz na Mistrza. I tutaj Jan Poprawa powiedział to, o czym rzadko kto – włącznie z niżej podpisanym – mówi w Lublinie, w miejscu estradowych działań Kondraka. Podobnie jak zbytnie chwalenie Janka, tak i dostrzeganie jego przywódczej roli w federacji rodzi bunt otoczenia i w gruncie rzeczy, co w tym miejscu kilkakrotnie zostało zauważone, bywa tak, że odsuwa się on w tło, za kolegów, im ustępując miejsca na proscenium.

Podziwiam go za to, jakkolwiek nie bez zdziwienia przyjęłem już pierwszy program Lubelskiej Federacji Bardów zarejestrowany na płycie W Hadesie na żywo, gdy wprawdzie zaśpiewał swego sztandarowego Atamana, ale dwie pozostałe piosenki, Kizi-mizi Nafta i gaz, były raczej – ze względu na swój biesiadny, niemal konfekcyjny charakter – rodzajem żartu rozluźniającego poważny kontekst. Należy wiedzieć o tych ustępstwach Mistrza na rzecz jedności federacji, jej całościowego wyrazu a wtedu zrozumie się dobrze słowa Poprawy, który napisze, że niewielu jest ludzi, którzy jak Kondrak umieliby pełnić przywództwo bez intrygi, bez podtekstów, jedynie dzięki swej wyjątkowości. Ale i te słowa cytuję z pewnymi oporami, których uzasadnienie wyartykułowałem wyżej a już zupełny paraliż ogarnia mnie na myśl, co to się stanie, gdy Suplement, jak zostało to zapowiedziane, opublikuje większy szkic poświęcony temu artyście. Po prostu strach pomyśleć! Chociaż… jeśli się Janowi Kondrakowi dobrze życzy – a należę do osób, które szczerze życzą mu samych, należących mu się od lat sukcesów – można mu takich słów jakie padły ze strony Jana Poprawy i takiej zapowiedzi jedynie zdrowo bezinteresownie pozazdrościć.

Andrzej Molik

Komplementy dla Kondraka

Kategorie:

Tagi:

Rok: