Kroke ze snów

KONCERTY W SZEROKIEJ

Odkąd pierwszy raz usłyszałem Kroke, wiem, że nie mogę przegapić najmniejszej chociażby okazji na spotkanie z tym zupełnie niezwykłym zespołem, triem ze snów. Okazję w sobotę i niedzielę podsunięto pod nos. Krakowska grupa kolejny raz zagościła w Cafe Szeroka 28, nie kryjąc, że bardzo lubi grać w tym czarownym, nieco magicznym miejscu przed lubelską publicznością. Ta uczucia odwzajemniła z nawiązką, entuzjastycznie przyjmując wirtuozów muzyki klezmerskiej od pierwszych nut płynących z mikroskopijnej estrady.

Kroke tę muzykę posadowiły na wyższych piętrach, gdzieś pomiędzy jazzem i klasyką. Zespół absolwentów Akademii Muzycznej korzysta z wszelkich możliwości gatunków. Klasyczna forma miesza się z cudownymi improwizacjami. Żydowską, aszkenazyjską tradycję dopełnia a to serbskie „Hajde Jano”, a to węgierski czardasz, ale są one tak przetworzone, tak kunsztownie ornamentowane własnymi impresjami muzyków, że tworzą nową odrębną jakość.

Słodki subtelny guzikowy akordeon Jerzego Bawoła w „Czasie” będą warkocząco kontrapunktować altówka Tomasza Kukurby i kontrabas Tomasza Lato. Gdzieś indziej piękną barwę zburzy nagły, ale zdaje się, że nieodzowny tu dysonans. Unisono z altówką czy skrzypcami Kukurby zabrzmi jego gwizd czy śpiew przypominający żałosny skowyt. A już na niepojęte wyżyny wszyscy trzej wspinać się będą w kilkunastominutowej, sonatowej „Wodzie” z płyty „Dźwięki zaginionego świata”. Kiedy wchodzą w utwór rozedrganymi głosami instrumentów, zda się, że ta muzyka przeszywa trzewia, że vibratio dociera do każdej naszej tkanki, zawłaszcza wszystkie zmysły. W tej muzyce jest prawdziwa dusza. Ta tęskniąca za minionym i chwaląca Nieodgadnione. Sen się dopełnia. Niechże ziści się jeszcze jeden – niech Kroke już na stałe zadomowi się w Szerokiej!

Kategorie: /

Tagi: / /

Rok: