Kurier przyspieszony

odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Żeby nie być posądzonymi o złe intencje wyzwolone nagłym i jak zawsze niespodziewanym atakiem zimy, posadowimy dziś Naszych Drogich Drogowców, wszak przecież lubelskich, na szerszym, ponadlokalnym tle. Do radiowej Trójki zadzwonił przedwczoraj słuchacz pokonujący akurat trasę ze stolicy do stolicy, to jest z Warszawy do Krakowa. Gdzieś pod Radomiem zobaczył obrazek, który według niego powinni obejrzeć wszyscy użytkownicy dróg. Chociaż w nocy z wtorku na środę kraj nasz skuł mróz, ten odcinek trasy był akurat zupełnie nie ośnieżony. I właśnie tam leżał przewrócony w rowie duży pojazd. Była to – uwaga! – piskarko-solarka z pługiem. – Co potrafią polscy drogowcy – skomentował słuchacz na koniec relacji – w głowie się po prostu nie mieści! A nam od razu do przeciążonej głowy przyszedł pomysł. Tak właśnie powinien wyglądać Zimowy Pomnik Wszystkich Naszych Drogich D. i to powielany w dziesiątkach lokalnych mutacji (n.p. w miejscach szczególnie nieprzejezdnych – pług wirnikowy do góry kołami). Pożądana byłaby także wersja letnia z udziałem asfalciarek, zamiatarek czy polewaczek. Sprawa jest prosta, nawet nie trzeba zamawiać projektów u najwybitniejszych twórców polskich monumentów, Mariana Koniecznego (zlikwidowana warszawska Nike i jeszcze trwająca na postumencie lubelska Maryśka) czy Sławomira Mieleszki (świdnicki Bolek i Lolek).

* Pomysł jest może taki sobie, bo, co tu gadać, inni maja lepsze. Jak doniosła gazeta matka, czyli duży Kurier, Nasi D. (Lubelscy) Drogowcy wymyślili sobie na przykład, że na pierwszy wściekły (że niespodziewany, to już nie trzeba dodawć) atak zimy wystarczy w mieście 8 (słownie osiem) piaskarko-solarek. Widać nie wyjrzeli przez okno a i też nie mają komunikacji z solarko-piaskarkami (to podobno to samo), które już do akcji ruszyły, bo musieli ci Nasi Biedni D.D. czekać na sygnał z Ratusza, żeby wysłać na zaśnieżone ulice kolejne cztery.

* Pomysłem równie genialnym jest wydawanie przez PKS usprawiedliwień uczniom, którzy przez ślamazarność firmy (i N. Drogich D.) spóźnili się do szkoły. Musieliśmy głęboko schować gazetę z tą informacją, bo obawialiśmy się, że nasze dzieci odkryją sposób na wagary obejmujące pierwsze lekcje w szkole. Wszelako zawsze mogą powiedzieć nauczycielowi, że wracały właśnie od babci (ciaci, stryjka, chrzestnego, wójenki, etc.) ze wsi. A swoją drogą ciekawe, czy dyżurny ruchu w PKS dostaje jakąś specjalna premię za uprawianie dodatkowej biurokracji w postaci pisania usprawiedliwień. Jeśli nie, koniecznie problemem winny zająć się związki zawodowe.

* Zadał nam ktoś pytanie, jak to teraz jest ze skrzyżowaniem Solidarności i Kompozytorów Polskich. Teraz, to znaczy po wycofaniu się rakiem Intelektualnych Służb N. D. Drogowców (nazwa oficjalna: inżynieria ruchu) z rewolucyjnych zmian w sygnalizacji świetlnej na tym rondzie nie-rondzie. Jak wiadomo, od pewnego czasu nie czeka tam już na kierowców pułapka w postaci innych świateł przed rondem i innych po przejechaniu jego połowy. Rzeczywiście, ktoś powinien opracować zestawienie kolizji i wypadków jakie miały tutaj miejsce od zaprowadzeniu świetlistej rewolucji do czasu z niej rezygnacji i porównać je z ilością takich zdarzeń po powrocie do zdroworązsądkowego systemu sygnalizacji. Na nosa czujemy (a nos wspierają organa wzroku), że obecnie wypadków jest zdecydowanie mniej.

* Skoro zrobiło się zupełnie monotematycznie, jeszcze jedna sprawa drogowa. Bazylianówka to taka dziwna dzielnica – enklawa zamknięta pomiedzy ulicami Spółdzielczości Pracy, Andersa i cmentarzem przy Unickiej (tak się mówi, chociaż on, nie tylko w tej północnej części leży raczej przy ul. Walecznych). Wjeżdżało się tam dotychczas w zasadzie tylko przez dwie ulice: Zagrobskiej i Magnoliową i widać mieszkańcy domków jednorodzinnych, które tam dominują, mieli już dosyć tłoku na nich, bo ostatnio przebili do Spółdzielczości Pracy jeszcze jedną ulicę (Petrykiewicza lub Marzeckiej, na planie trudno to ustalić), która dotychczas była ślepa. Jest to jakieś wyjście, ale problemem nadal pozostanie skręt z uliczki w niezykle zatłoczoną samochodami ulicę Spółdzielczości Pracy (cóż to za straszliwa nazwa!). Dlatego i mieszkańcom i władzom miasta postulujemy inne rozwiązanie – przebicie ulicy Bazylianówka do Andersa. Jest to o tyle konieczne, że bardzo rozbudowały się sąsiednie osiedla i ulica o nazwie takiej samej jak nazwa dzielnicy jest łącznikiem także z Ponikwodą i Rudnikiem.

* Notabene, przespacerujcie się państwo kiedyś na Bazylianówkę i zobaczcie jak pieknie z osi tej ulicy prezentuje się odległe Stare Miasto, jak prosta linia wskazuje na jedną z jego bram. To prospekt znany tylko nielicznym lublinianom. Porywający!

* Z napisem na murze (bez chwalenia) oddalimy się nieco od tego czarownego miejsca, także tematycznie. Musiał to stworzyć jakiś patriota lokalny, bo napis brzmi: IZBICA WYTRZEŹWIEŃ. Welcome to…

Polecam się

Starszy Wajchowy

Kategorie: /

Tagi:

Rok: