Kurier Przyśpieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* I my kończymy rok 1999 i próbujemy się – przynajmniej przy pomocy szczerych życzeń – przedostać w objęcia tego nastepnego, który wprawdzie nie finalizuje XX wieku, ale wygląda w swej okrągłości (przypominamy: 2000) tak efektownie, że wszyscy pragną tak sądzić, a jeśli nie chcą, to używają go jako chwyt reklamowy do sprzedania różnych niecnych idei i wątpliwej wartości doczesnych dóbr. Zwykłe Do Siego Roku tu nie wystarczy, cykajaca bomba ma posiadać inne, ponadprzeciętne walory. Ale my i tak złożymu życzenia proste jak drut lubo jak meldunek Dobrego Wojaka Sz.

* Naszym Drogim Drogowcom – a Oni, rzecz jasna, na pierwszym planie – życzymy, żeby zimy mieli litościwe, zawieje i zamiecie nie wiejące w oczy a wręcz przeciwnie, dziury w jezdniach płytsze od przeciętnej krajowej, asfalt w asfalciarkach złożony z asfaltu (uwentalnie baetonu) a nie ze smołówy z trocinami czy innym badziewiem, sprzętu z górnej światowej półki a miejskich decydentów ze snów bajecznych tysiąca i jednej nocy!

* Życzenia dotyczą także ideologiczno – biurokratycznej nadbudowy Naszych Drogich D., nie wiedzieć czego z pańska nazywanej Miejską Inżynierią Ruchu, osobliwie tego, żeby prawica wiedziała co czyni lewica i vice versa (dla paniczyków możemy też zarezerwować termin: a rebours) oraz, żeby lotne umysły tych uparcie działających a muzom służb już nigdy nie wykoncypowały usprawninia zwanego sygnalizacją dwufazową a la skrzyżowanie Kompozytorów Polskich z Solidarności lub Trasy Północ – Południe biegnącej przez samo serce miasta.

* Naszej Ukochanej Policji Drogowej życzymy twórczego opracowania mapy z punktami miasta, gdzie kierowcy nie są jeszcze przyzwyczajeni do zdejmowania nogi z gazu, zapinania pasów i w ogóle trzymania się w ryzach. Szczerze życzymy, żeby w miejscach tych Nasza U. Policja D. mogła sobie znowu odbić straty finansowe poniesione przy kasowaniu mandatów tam, gdzie wszyscy od dawna już wiedzą, że można się Jej spodziewać.

* Naszej Wielce Ulubionej Straży Miejskiej życzymy szczękościsku (termin fachowy: trismus).

* Naszym Wręcz Uwielbianej Władzy Miejskiej życzymy spraw kilkoro. Na ten przykład, żeby rajcowanie sesyjne odbywało się nadal w pogodnej atmosferze wzajemnego zrozumienia, tolerancji i obyczajów rodem ze Świętej Pamięci Kamyczka. Żeby Pan Prezydent nadal mógł pisać szlachetne artykuły w tym oto miejscu tylko trzy dni wcześniej a Panowie Wiceprezydenci odrabiać zaległości z całego życia w uczestniczeniu z życiu kulturalnym i bankietowym. Żeby Pani Przewodnicząca RM (pardon, że dama wystąpiła dopiero w tem miejscu oraz przepraszamy za skrót RM) mogła podpisać się pod naszym pomysłem wybudowania w okolicach wielkanocnych przed Ratuszem Grobu Pańskiego i mogła przywieźć z Watykanu odpowiednią figurę, która w Wielkim Tygodniu zostanie tam przeniesiona z Archikatedry. Żeby konceptualiści miejscy mieli nadal tak szczęśliwe pomysły, jak zmniejszenie jedynego w Lublinie miejsca koncertów plenerowych w Ogrodzie Saskim do kameralnych rozmiarów widowni na 500 osób (obok w Kosmosie mieści się więcej) oraz rozbiórki muszli koncertowej w momencie, gdy nie mają jeszcze bladego pojęcia, co mogłoby satanąć w tym miejscu. I w ogóle życzymy N. Wręcz U. Władzom M. dobrago samopoczucia!

* Wszystki kominiarzom oraz wszystkim posiadaczom ubrań zapinanych na guziki, życzymy spotkania delikwenta, który im jeden z rzeczonych guzików urwie, bo będzie to oznaczało, że – jak doniosła Trójka – spotkali Samego Pana Prezydenta RP (tu za skrót też przepraszamy).

* Specjalistom od reklamy życzymy takich pysznych (bez jaj) pomysłów, jak promotorzy pewnej karty telefonicznej, która oszczędza turystom kłopotów zagranicą. Żeby zilustrować w jakie to kłopoty Polak może się w lepszej Europie (i świecie) wpędzić, puścili w eter głos naszego rodaka, który z ustronnego miejsce rozpaczliwie krzyczy do kumpla: – Władek, jak tu się spuszcza wodę? Jakbyśmy sami słyszeli ten krzyk!

* Handlowcom życzymy, żeby nie popisali się takim szyldem, jaki spotkaliśmy w miasteczku Koziegłowy w zachodnich prowincjach tego kraju, gdzie jako żywo stało napisane: SKLEP SPOŻYWCZO – RYBNY (!). Nie jest on wprawdzie tak smakowity, jak ten, który odkryliśmy 33 lata temu w całkiem bliskim Koziegłowom miasteczku Złotów i który rozpoczął nasze kolekcjonowanie tego typu form ekspresji trwające po dziś dzień, ale swój urok tyż posiada. Dla jasności przytoczymy napis z szyldu złotowskiego. Brzmiał tak: SALON FRYZJERSKO – DAMSKI.

* Blondynkom życzymy, zeby w roku milenijnym już nikt nie opowiadał o nich dowcipów typu: – Słyszałaś? – pyta się blondynka blondynki – Podobno w katastrofie lotniczej zginęło 100 osób! Druga, po chwili zastanowienia: – To na stare będzie milion?

* Generalnie wszystkim a już szczególnie naszym(?) Czytelnikom życzymy pogody ducha i samych uśmiechów w tym szalonym, pluskwami i innymi horrorami grożącym roku Dwa Zero Zero Zero, bo to – jak Babcie Drybcie – jedyny sposób na jego bezbolesne przetrwanie.

* A nam samym życzymy, żeby zupełnie nie zdechła żywiąca naszą rubrykę tradycja pisania na murach (której z obowiązku nie pochwalamy, ale bardzo nas rajcuje). Sięgając do naszych starych zasobów, pożegnamy się z Państwem i z rokiem 1999 napisem o wydźwięku poniekąd symbolicznym: KAPITAN SPUSZCZA SIĘ OSTATNI!

Tak też czynimy.

Polecam się

Starszy Wajchowy

Kategorie: /

Tagi:

Rok: