Kurier Przyśpieszony

(odjeżdża zgodnie z rozkładem jazdy)

* Te święta mają moc rozczulania. Ludzie stają się przed Bożym Narodzeniem nie tylko lepsi, ale także jakby piękniejsi. To duch ich tak upiększa, owe pokłady dobra skrywane na codzień za szeregiem masek, wygrywające na ten krótki czas walkę z zimnym pragmatyzmem, z wyrachowaniem, z – bywa – cynizmem. Nawet kanalie potrafią się przed Wigilią, przed pierwszą Gwiazdką zdobyć na wzruszające gesty a co mówić osoby o otwartych sercach, które zawsze dostrzegają potrzeby innych i wyciągają do nich pomocną dłoń. Te liczne świąteczne akcje, te zbiórki darów, te wieczerze wigilijne dla bezdomnych czy dla samotnych – to wszystko mieści sie w owej kategorii Piękna, które nas nawiedza wraz wieścią o Narodzenia Pana. Dobrze, że są takie święta, dobrze, że działają tak oczyszczająco i dobrze, że nikt nie jest w stanie nam ich zabrać.

* Wzruszające jest na przykład, że nawet firmy borykjące się z tak ogromnymi problemami jak świdnicka WSK, pamiętają w tych dniach o swoich byłych pracownikach i zapraszają ich na przedgwiazdkowe spotkanie i symboliczny poczęstunek złożony ze śledzika, pysznej – co nam doniesiono – kapusty, racuszków i herbaty. Widzieliśmy we wtorek w parku obok hali sportowej całe pielgrzymki starszych osób, emerytów i rencistów idących – często o kulach, wspartych na laskach czy na ramieniu bliskich osób – w stronę tzw. bramy południowej WSK i dalej, do starej stołówki zakładowej, gdzie odbywało się spotkanie. Takie obrazki zostają długo pod powiekami i nikt chyba nie powinien się dziwić jeśli pojawi się tam i drobne, trochę skrywane zawilgocenie.

* Inna świdnicka firma – spółdzielnia spożywców Społem, która przez lata rządziła miejskim handlem, ale dziś dysponuje wręcz śladową siecią sklepów a pracowników jest w nich mniej niż obecnych emerytów. A jednak ci emeryci zostają zaproszeni (13 grudnia) do Świdniczanki a w restauracji czekają ich stoły zastawione wielką, trudną do przejedzenia ilością ciastek zaś głównym daniem w świątecznym poczęstunku jest forszmak, też zresztą – zdaniem uczestników spotkania – pyszny. Społem zdobyło się jeszcze na coś więcej. Byli pracownicy otrzymali gwiazdkowe paczki i nawet można było wybrać wersję ze słodyczami i bakaliami lub z eleganckim bieżnikiem czyli serwetką na stolik. Ładny gest budzący u starszych pań (handel to wciąż jeden z najbardziej sfeminizowanych zawodów a kiedyś chłopa za ladą ze świeczką trzeba było szukać) prawdziwą wdzięczność. Ich święta i przez to będą bardziej pogodne.

* Na innym biegunie mamy na ten przykład gwiazdkowe spotkanie z przedstawicielami mediów zorganizowane przez Telekomunikację Polską S.A. Redaktorzy naczelni i zagonieni na codzień i zajmujący się inną tematyką dziennikarze mieli – niekiedy, jeśli nie na ogół, po raz pierwszy – okazję zetknąć się z mitycznym już dziś, opromienionym nizliczonymi sukcesami i nagrodami spektaklem, z „Ferdydurke” według Gombrowicza w wykonaniu aktorów teatrów Kompania Teatr i Provisorium. Strzał w dziesiątkę osoby odpowiedzialnej w TP SA za kontakty ze środkami masowego przekazu, rozmiejącej na czym może polegać dobrze pojęta współpraca z mediami. Rozmowy przy poczęstunku po przedstawieniu pokazały, jak wielkie zrobiło ono wrażenie na specjalnych widzach. Telekomunikacja skomunikowała kolejną grupę osób ze sztuką przez duże „S” i nikt z tego grona już nie usłyszy starego powiedzonka „swego nie znacie, cudze chwalicie”. A wszystko przy świątecznej okazji.

* Ale żeby nie zagłaskać wszystkiego przy tej okazji, pobuszujemy po okolicach, gdzie – przynajmniej dla nas – mniej wesoło. Dziwne prezenty otrzymujemy na przykład od naszego banku, który się nazywa PKO BP. Już od wakacji popsuło się coś w tej bankowej machinie i chociaż płacimy za każdy przesyłany nam wyciąg ze stanem konta i ostatnio przeprowadzonymi operacjami, bo chcemy posiadać o nich informacje na bieżąco a nie raz w miesiącu na zbiorczej specyfikacji, wyciągi do nas docierają w zadziwiajacym rytmie. Rekord padł w grudniu. Któregoś pięknego dnia w skrzynce pocztowej znaleźliśmy aż siedem wyciagów obejmujących operacje z dni od 5 do 13 grudnia, czyli ponad tydzień czasu. W ciągu tygodnia to my potrafimy wyjechać daleko zagranicę i wrócić, obejrzeć kilka imprez kulturalnych, napisać kilkanaście artykułów, opanować wszystkie obowiązki domowe osoby wychowujacej samotnie dwoje dzieci i jeszcze znaleźć chwilę czasu na przyjemności.

* A nasz bank? Nasz bank potrfi tylko skasować za każdy wyciąg 80 groszy a więc owego sądnego dnia zgarnął od nas 5 złotych i 60 groszy i wyszczególnił w jednym z wyciągów, że pobrał jeszcze złotówkę „z tytułu opłaty za informacji na hasło”, gdy niedoinformowani byliśmy zmuszeni zadzwonić i sprawdzić stan naszego konta. Tak suma jest większa do sumy odsetek jakie nam PKO SA nalicza miesięcznie, więc okazuje się, że nie tylko nic nie mamy z tego, że jesteśmy oszczędni i bank może obracać naszymi pieniędzmi, ale jeszcze do tego dopłacamy. I to jest dopiero operatywność. Nie nasza. Banku!

* Świąteczny prezent zupełnie niespodziewanie zrobiła też nam firma, która przejęła wczesną jesienią pieczę nad remontem tak tu hołubionej przez nas Lublinianki. Po ponad rocznej przerwie w modernizacji eklektycznego budynku, pojawił się nowy element zdobiacy ten – bo jak go dziś inaczej nazwać? – pryszcz w środku miasta. Pomiędzy kolumnami portyku zawieszono tablicę z informacją, kto tu jest gospodarzem a kto inwestorem. Najistotniejsza wiadomość to ta, że obiekt będzie się zwał Lublin Grand Hotel a najśmieszniejsze jest to, że pod napisem „wykonawca” pozostawiono puste miejsce.Tak, tablica to istotny gest nowego właściciela wobec miasta. Taki… świąteczny. Ale nie według nas.

* My mamy za to świąteczny napis z muru (i w takich okolicznościach nie pochwlamy), który prosimy przyjąć wraz z gwiazdkowymi życzeniami i potraktować jako ostrzeżenie przed zasiądnięciem do wigilijnego stołu. Brzmi tak: OŚCI – POŚMIERTNA ZEMSTA RYB.

Wesołych Świąt! Polecam się

SWAMolik

Kategorie: /

Tagi:

Rok: