Kurier Przyspieszony

Ta nasza uprzejmość

Kiedyś w zamierzchłych czasach uczono nas, że uprzejmość na codzień to jest to, co może podreperować koślawy dookolny świat. Mądrzy ludzie powtarzali, że egzystencja nam się od niej nie polepszy, ale dzięki uprzejmości łatwiej będzie przebijać się przez skarlałą rzeczywistość najlepszego pod słońcem systemu. Polacy nigdy nie byli mistrzami Europy w tej dziedzinie, a z Azjatami to już w ogóle nie mogli się w tym względzie nigdy równać, więc do piekła żywota fundowanego nam przez mocodawców ideologii dodawali swoje piekiełko indywidualne. Nic zatem dziwnego, że jak system upadł, nawyki zostały przeniesione na nowy, bywa, że w zwielokrotnionej dawce.

Warczący na każdego pasażer zatłoczonego autobusu miejskiego, mądralińska urzędniczka za okienkiem odbijająca sobie na petencie swoje klęski łóżkowe, sfrustrowana sprzedawczyni nienawidząca klienta za to, że śmie przychodzić po zakupy, nauczycielka przenosząca na ucznia stresy staropanieństwa – to przecież codzienność. I kierowcy. Ci prywatni, posiadacze stalowych mustangów, dowódcy fregat marki Fiat, Renault, Toyota, Mercedes. Oni to dopiero potrafią pokazać, co to znaczy ta nasza uprzejmość na codzień. Patrząc na to, co dzieje się na ulicach, przekonujemy się też boleśnie na własnej skórze, że jest to kwestia naszej mentalności. I nie pomoże żadna akcja edukacyjna, jak ta prowadzona ongiś przez Kurier, gdy proponowaliśmy przekazywanie sobie pozdrowień zza kierownicy przy spotkaniu ziomka poza Lublinem, bo złe nawyki są tak zakorzenione, iż zdajemy się być niereformowalni.

Kilka przykładów. Wyjeżdżamy od Olimpu, czyli dawnej giełdy Na Górce i próbujemy włączyć się w ruch na zatłoczonej do granic możliwości al. Spółdzielczości Pracy. W sznur samochodów wpuszcza nas dopiero piętnasty, dwudziesty. Zadziwiajace, że najczęśćiej będzie to autobus MPK. Kierowcy jakoś nie przeszkadza, że wiezie dziesiątki ludzi gdzieś się spieszących, że sam może wypaść z rozkładu jazdy – zatrzyma się, uprzejmie pomacha ręką lub da sygnał światłem i zrobi to, co nie może zaświtać we łbie prywatnego easy ridera.

Ale i w MPK bywają pieniacze. Kiedyś po kilku minutach nadarmnych prób wyjechania z redakcyjnego podwórka przy 3 Maja przemknęliśmy w stronę Dolnej 3 Maja przed nosem autobusu, który nawet nie musiał zbytnio hamować tylko zwolnić. Ale doprowadziliśmy kierowcę do białej gorączki i gdy dogonił nas na światłach przy Wodopojnej, wyskoczył za kierownicy, zaczął tłuc pięścią w szybę naszej fabii i krzyczeć: Jak jeździsz idioto! Uratowała nas zmiana świateł.

Pisaliśmy także kilka razy w tym miejscu o autach zastawiających drogę pojazdom skręcający na zielonej strzałce w prawo. Robią to albo złośliwcy, albo kierowcy przyjezdni, jednak ostatnio spotkaliśmy się z przypadkiem, że tak ustawiają się samochody nauki jazdy. A więc pan instruktor uczy i złych nawyków i braku uprzejmości. Taką ma misję. Jemu i innym mistrzom savoir-vivre’u a rebours dedykujemy (bez pochwał) napis z muru: „Wychodząc z siebie, nie trzaskaj drzwiami!”

Polecam się

ANDRZEJ MOLIK

Kategorie: /

Tagi:

Rok: