Kurier Przyspieszony
Codzienne nasze zadziwienia
Może nie do końca umarło w nas dziecko, skoro wciąż się czymś zadziwiamy i nadziwić się nie potrafimy.
Zadziwiamy się na ten przykład, iż tyle szumu robi się wokół tego, że Nasi Drodzy Drogowcy położyli wreszcie na jednej ulicy miasta nawierzchnię z prawdziwego zdarzenia o europejskich ponoć standardach. Heroicznym czynem Naszych Drogich D. musiał się zdziwić też pan prezydent Andrzej Pruszkowski, skoro pognał otwierać przeliftingowaną ul. Turystyczną, bo to ją (i nas, i nas!) te szczęście spotkało.
Widok był kuriozalny, pardon, zadziwiający: po ulicy gna sznur aut, ruchu nie wypada wstrzymywać, więc Bardzo Ważnym Osobistościom powieszono przy krawężniku małą wstęgę do przecięcia. Ciekawe jak reagowali na to widowisko ludzie z przejeżdżających obok samochodów. Stukali się w czoło, czy uznali to za happening? Wobec zbliżających się wyborów samorzadowych, naszej władzy miejskiej życzymy, żeby oddający głosy uważali, że chodziło o to drugie. My też jesteśmy bliższy przekonania, że był to jedynie happening, bo o jakimż standardzie europejskim można w przypadku Turystycznej mówić, skoro nadal przecinają ją tory, ruch zatrzymują opadajace szlabany, a widoków na wykopanie tunelu nie ma, bo przecież położono Bardzo Trwałą i Bardzo Drogą Supernawierzchnię.
A w ogóle zadziwiają nas przedwyborcze manewry aktualnych ojców miasta. Przed rokiem wspomniany już wyżej pan prezydent uznał, że zespołowi Brathanki należą się szczególne lubelskie honory tylko za to, że tekściarzowi folkującej grupy dobrze się rymowało „w kinie w Lublinie”. Teraz jeden z jego zastępców, wiceprezydent Zbigniew Wojciechowski, swą wielką szansę zwietrzył w obecności w mieście tak popularnych braci Golców. To on w imieniu Urzędu Miejskiego zaprosił członków Golec uOrkiestry na kolację do jednego ze staromiejskich lokali. Obserwujaca kawalkadę gości artystka z Teatru Muzycznego z goryczą stwierdziła, że ludzi lubelskiej kultury – a za tą odpowiada resortowo pan wiceprezydent – szczęście takiego zaproszenia jeszcze chyba nigdy nie spotkało.
Zadziwienie nasze jest tym większe, że okazało się, iż w zasadzie chodziło w tym geście miasta jedynie o to, zeby jeden z braci zagrał na trąbce hejnał Lublina z balkonu ratusza. Inne zamiary władz się nie powiodły. Golcowie zaspali na zorganizowane im zwiedzanie Zamku, kaplicy św. Trójcy i innych zabytków. I tu wreszcie niczemu się nie dziwimy. Widzieliśmy po prostu, do której godziny oni i inni artyści bawili się poprzedniej nocy na tarasie przed rzeczonym lokalem na Starym Mieście. Uczciwie musimy dodać, że robili to już na własne życzenie. Pan wiceprezydent wcześniej oddalił się na zasłużony wypoczynek.
O innych zadziwieniach – w tym o telefonie, który sprawił, iż znów uwierzyliśmy w to, że ktoś przejmuje się tym co wypisujemy w Przyspieszonym – dopiero za tydzień, bo miejsca nie staje. Tu już tylko tradycyjny napis z muru (bez pochwał), oczywiście zadziwiajacy (nie wszystkich): „Batman na prezydenta!”
Kategorie: Felietony / Kurier Lubelski
Rok: 2002