Kurier Przyspieszony

Główny plac

Andrzej Molik

Plaza Mayor w Hiszpanii to niemal instytucja. Plac zawsze ogromny, przeważnie kwadratowy, otoczony arkadowymi podcieniami budynków o niemal jednolitym charakterze, wśród których wyróżnia się jedynie gmach ayuntamiento – ratusza. Taka kolosalność tego miejsca ma swoje historyczne uzasadnienie. Kiedyś w muzeum w Valladolid natknęliśmy się na obraz przedstawiający auto da fe na Plaza Mayor w tym mieście. Inkwizycja musiała mieć widzów dla podpalanych przez nią stosów. Tłumy otrzymywały lekcję pokory. Dużo sympatyczniejszym – chociaż zapewne nie dla ludzi z innych kręgów kulturowych – przeznaczeniem placu głównego były walki byków. To domena mniejszych miasteczek, w których nie została wybudowana arena de toros.

Piszemy to wszystko dlatego, że jednym z elementów ostatecznej rozgrywki w wyścigu o prezydencki fotel stał się nasz Plac Litewski. Kiedy w rodzimym Kurierze czytaliśmy o tym, jak widzą przyszłość tego miejsca dwaj kandydaci, przed oczami stanął nam Plaza Mayor ze wspomnianego Valladolid. Mieliśmy te szczęście, że przez dziesięć lat wyjazdów do stolicy prowincji Castilla y Leon obserwowaliśmy całkowitą zmianę jego oblicza. Teraz można by już o tym zapomnieć spacerując po marmurach przed ratuszem, ale przecież któregoś roku zastaliśmy tam ogromny wykop. Pierwsza myśl jaka się wtedy zrodziła: budują metro. Ale nie. Okazało się, że pod całym placem wybudowano gigantyczny parking. Dziś ruch samochodowy na placu ogranicza się do krótkiego wjazdu oznaczonego metalowymi pachołkami i takiego samego wyjazdu oraz do biegnącej wzdłuż jednej pierzeji kamienic ulicy, po której jednak poruszają się tylko taksówki i autobusy – uwaga! – na gaz.

W prezentowanych przez kandydatów pomysłach na nasz centralny plac nie znaleźliśmy sugestii, żeby wybudować pod nim parking. Wiemy jak trudno postawić samochód w środmieściu, wiemy, że parking z rogu Hempla i Okopowej stanie się wkrótce dużo bardziej popularny niż obecnie i kiedyś się też zatka, więc brak spojrzenia na Litewski z tego punktu widzenia uważamy z naganny. Natomiast lojalnie musimy przyznać, że według nas dobrze się stało, iż prezydentem pozostał Andrzej Pruszkowski, bo przynajmniej z częścią jego wizji głównego placu Lublina gotowi jesteśmy się utożsamiać. Zgadzamy się, że gmach poczty to nie jest cacuszko architektoniczne i dlatego na Litewskim należy odwrócić perspektywę i otworzyć ją na pałace z północnej strony placu.

Szkopuł w tym, czy rozsnuwane przed nami projkty prezydenta Pruszkowskiego nie były typową kiełbasą wyborczą i mydleniem nam oczu. Jeśli się okaże, że tak, zadedykujemy mu napis z muru (bez pochwał): „Przykazanie 7b: Nie kradnij czasu”.

Kategorie: /

Tagi: / / /

Rok: