Liczy się udział

Należy dziękować Najwyższej Instancji, że na ZIO w Turynie (i pod) nie znalazła się reprezentacja Polski w carlingu. Nie zostaliśmy dzięki temu narażeni na tak zawstydzające zaprzeczenia idei olimpijskiej, jaką była wczoraj postawa pchających po lodzie czajniki zawodników Włoch i Szwecji. Zapomnieli oni, że na igrzyskach „najważniejszy jest udział” i poddali swoje już przegrane mecze z – odpowiednio – Norwegią (3:11) i Finlandią (4:11) i uznali, że dalszy udział mają w nosie. Włochów jeszcze można zrozumieć – woleli szybciej wrócić do ciepła domowego ogniska i pogrzać zmarznięte pięty. Ale postawa Szwedów jest karygodna, tym bardziej, że zabrali kibicom zawsze zantagonizowanej z ich krajem Finlandii przyjemnośc oglądania tego kompletnego Waterloo niekochanego sąsiada.

Gdyby więc polscy carlinowcy znaleźli się w olimpijskim gronie i kierowali się szczytną ideą, trzeba by było znosić tradycyjne manto brane przez naszych sportowców i z bólem ogladać do końca kolejne blamaże czajnikowców z orłem na piersi. I słuchać w tv tych okrągłych bzdur w rodzaju: „Grzegorz Bodziana (w jakiej on, kurcze, konkurencji startował? – pyt. autor.) WALCZY o miejsce w pierwszej pięćdziesiątce”. Albo, tak jak wczoraj przy okazji biegu na 15 km: „Dobrze spisał się Janusz Krężelok, który zdobył 26 miejsce”! Cóż z tego, że w gronie 99 startujących? Tacy reprezentanci maleńkiej Estonii (już 3 złota w bieganiu), uznaliby to za klęskę narodową. No, ale u nas liczy się PRZEDE WSZYSTKIM udział.

Mól Telewizyjny

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: