Lublin jak Jeruszalaim

„Z radością przyjmuję kolejną publikację, która ukazuje korzenie kulturowego dziedzictwa Lublina i równocześnie określa horyzont naszej wspólnej odpowiedzialności za przyszły kształt tego dziedzictwa. W nurcie głębokich przemian obejmujących współczesną Europę, miasto Unii Lubelskiej jawi się jako symbol dialogu kultur”. Tak pisze arcybiskup Józef Życiński w słowie Metropolity Lubelskiego „Wierność kulturowym korzeniom”, przedmowie do właśnie opublikowanego albumu „Jerozolima Królestwa Polskiego. Opowieść o żydowskim Lublinie”. Niezwykłej urody księga przybliża zapomniany, zupełnie inny niż dziś Lublin przedwojenny, miasto, którego cechą zasadniczą była wielokulturowość i współistnienie Polaków i Żydów.

Mogło się wydawać, że przywracanie pamięci o tamtych czasach, o zakatrupionym w okupację Mieście Żydowskim i jego mieszkańcach jest zarezerwowane dla Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN. Na szczęście nie, bo im więcej podmiotów prowadzi działalność zmierzającego do podobnego celu jaki wyznaczył sobie i swej ekipie Tomasz Pietrasiewicz, tym lepsze skutki może to przynieść. Oto do ośrodka i pokrewnych instytucji dołącza Ad Rem Agencja Reklamy i Wydawnictwo prowadzone przez Leszka Dulika i Waldemara Golca. Oni pracowali nad koncepcją, doborem zdjęć i redakcją albumu o Lublinie jako Jeruszalaim ze środka Europy. Tropiąc fotografie tamtego miasta trafili do miejsc chyba nie do końca pod tym kątem spenetrowanych, m.in. do zbiorów Instytutu Sztuki PAN w Warszawie, Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, tamtejszego Muzeum Etnograficznego czy nawet YIVO Institute for Jewish Research w Nowym Jorku. To stamtąd pochodzi legendarne, rozsławione na cały świat zdjęcie Altera Kacyzne przedstawiające chłopców z chederu przy ulicy Nastawnej z umorusanymi buziami ledwo wystającymi nad pulpit i pochylającego się nad nimi mełameda – nauczyciela z obowiązkową długą brodą.

Fotografia stanowiąca prawdziwą ozdobę wydanictwa otwiera jego trzecią, ostatnią część „Ludzie”, przedstawiającą dawnych mieszkańców Lublina – dzieci, młodzież szkolną, organizacje młodzieżowe, kluby sportowe, partie polityczne, artystów, studentów jesziwy, lubelskich rabinów. Równi urocze jest zdjęcie z karty tytułowej tej części, na którym widzimy roześmiane, beztroskie, pełne wdzięku żydowskie podlotki i małe dziecko. Jego autorem jest zdjęcia Henryk Poddębski, autor jeśli nie bardziej, to równie znaczący dla naszego miasta jak Edward Hartwig (jego prace oczywiście są też obecne w albumie). Słusznie Leszek Dulik stwierdza, że Lublin na fotografiach Poddębskiego jest pięknym miastem, fotografie pełne są realiów obyczajowych, kulturowych i etnicznych. Taki jest np. jego podwieczorny widok Krakowskiego Przedmieścia zamykający środkową, drugą część albumu pt. „Miejsca”. Ma ona charakter – jak mówią sami wydawcy – wycieczki po dawnym żydowskim Lublinie. Zaczyna się ona przy Bramie Krakowskiej i wiedzie przez Stare Miasto do Bramy Grodzkiej, a przez nią do nieistniejących już ulic Krawieckiej, Podzamcze, Zamkowej, Szerokiej, Jatecznej. Dalej trasa prowadzi na stary kirkut – cmentarz żydowski, na największy miejski targ przy Świętoduskiej, na Lubartowską. Wycieczka kończy się na przedmieściach – Wieniawie i przydworcowych Piaskach. W tym rozdziale zamieszczono też ciekawostkę jaką niewątpliwie stanowi rozkładówka (zagięte karty otwierają się poza księgę) z kolażem zdjęć Stefana Kiełszni przedstawiających ul. Nową, czyli część Lubartowskiej – za komuny zwaną Rady Delegatów – od Bramy do Kowalskiej. Montaż fotografii dopełniony u góry stron reklamami i wizytówkami przedwojennych firm tworzy wspaniałą panoramę nie tylko całej pierzei kamienic ze sklepami na dole, ale i rodzajów uprawianego wtedy handlu.

Ale panormy – w tym unikalne, lotnicze – to domena otwierajacej album – że pokartkujemy go sobie od tyłu do przodu – części „Miasto”. Dla kogoś nieznającego tematu, zawarte tu fotografie mogą stanowić szok, że tak ongiś Lublin wyglądał. Dla obznajomionych czy wręcz fachowców ważne będą różne smaczki. Że np. w panoramach robionych ze wzgórza Czwartek było zawsze widać co najwyżej dach Wielkiej Synagogi, a Stansławowi Magierskiemu na otwierającej album, tak samo robionej fotografii udało się jakoś obiektywem ująć także duże fragmenty jej ścian. Albo, że zdjęcie z lotu ptaka anonimowego autora (nr 6) to jedyna znana fotografia przedwojennego Lublina, na której jest widoczny zachowany do dziś na placu manewrowym dworca autbusowego ceglany zdrój – studnia. Takich saczków jest więcej. Przeglądanie tej księgi i to wielokrotnie to za każdym razem fascynująca przygoda. Na dodatek stanowi ona też źródło wiedzy historycznej o zaprzeszłym świecie. Zdjęcia poprzedza fundamentalny wręcz tekst Konrada Zielińskiego „Z dziejów miasta i lubelskich Żydów” oraz kalendarium od 1330 r., daty pierwszej wzmianki o Żydach w Lublinie, do 1939, wybuchu wojny, ktora ich świat zmiotła z powierzchni ziemi. Zieliński jest też autorem wprowadzeń do trzech części księgi.

Album, który oprócz naszego metropolity otzymał też „błogosławieństwo” od Josepha Dakara, przewodniczącego działającego w Izraelu Stowarzyszenia Żydów Lubelskich, zamyka zdjęcie symboliczne – jedyne w całej publikacji nie przedwojenne, tylko z okresu okupacji. Gdy się przyjrzeć widocznym na nim cieniom w Bramie Grodzkiej, to się okazuje, że na głowach mają hitlerowskie hełmy. A gdyby powiększyć fotografię, zobaczylibyśmy, że cywile po stronie Miasta Żydowskiego, mają przyszyte do ubrań Gwiazdy Dawida. Za chwilę nie będzie już ich i nie będzi miasta zwanego z dumą Jerozolimą Królewstwa Polskiego, co ten album Ad Rem w tak piękny sposób przypaomina.

Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: /

Rok: