Madonna karmiąca

Wiem, że poruszam się po bardzo cieniutkiej linie i że przy takim temacie łatwo zranić czyjeś uczucia religijne, ale do dzisiejszej prezentacji aktu otrzymałem pewną zachętę od fachowców go opisujących. Skoro uważają oni, na czele ze wspominanym tydzień temu Kennethem Clarkiem, że aktem wyrażane jest też cierpienie, w tym – przy całym chrześcijańskim lęku przed nagością – cierpienie Chrystusa na krzyżu, to może on też wyrażać rodzicielską miłość i do tej kategorii sztuki wolno jest zaliczyć delikatne obnażenie jakie spotykamy na zobrazowaniach Matki Boskiej karmiacej piersią Jezusa. Jutrzejsza Wigilia Bożego Narodzenia była tu ostateczną zachętą.

Już rok temu w świątecznym tekście z cyklu Perły na drodze opisałem Madonnę z Dzieciatkiem Francuza Jeana Fouqeta, ktora aż kipiała erotyzmem, bo modelem okazała się być… kochanka malarza. W ogóle ten motyw pojawia się częściej w sztuce północnej niż u Włochów, na przykład Madonnę ściskającą ręką sutkę piersi znajdziemy u Roberta Campina, no, i mamy obraz jego ucznia Rogiera van der Weydena i naszą dzisiejszą bohaterkę, piękną Matkę Bożą z Dzieciątkiem, obecnie przechowywaną w wiedeńskim Muzeum Historii Sztuki.

To wczesne dzieło Flamanda, prawdopodobnie z roku 1430, gdy Rogier jeszcze terminował u Campina a widać w nim także wpływ wielkiego Jana van Eycka (szczególnie pozycja Dzieciatka). Pierwotnie myslałem, że zatriumfowała tu młodzieńcza odwaga malarza, ale później znalazłem w Caen inną Madonnę van der Weydena z obnażoną piersią namalowaną ok. 30 lat później, więc widać lubił ten motyw. Ja też.

Andrzej Molik

Fot. AKG

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: