Minstrelom 40 lat minęło

LEGENDARNY BIG–BEATOWY ZESPÓŁ Z LAT 60. WCIĄŻ ŻWAWY

Kiedy na początku koncertu ostro zagrają, a Andrzej Żołnierowicz zaśpiewa ”Tańczące buty” Elvisa Presleya, nogi same niosą nas do tańca i jakoś nikt nie może uwierzyć, że przygrywa czterdziestolatek. A ponieważ w momencia powstania Minstreli żaden z założycieli zespołu w styczniu 1965 r. ani z dołączającech później muzyków nie był oseskiem, wiadomo, że podziwiamy na estradzie starszych panów, prawdziwych dinozurów lubelskiego big-beatu. Tym, którzy pamiętają chociażby ich kozienaliowe koncerty na tarasie Chatki Żaka porywające tłumy tak jak dziś występy największych gwiazd pop, łza się w oku kręci. Oni sami, często już schorowani i ubolewający, że już ponad dekadę nie ma wśród nich i wśrod żywych dobrego ducha grupy, gitarzysty Leszka Wijakowskiego, grając tak jak wczoraj w Hadesie na jubileuszu 10-lecia Dino Patol Klubu, mają też powody do prawdziwych wzruszeń. A zagrali Janusz Kozłowski na klawiszach, Krzysztof Radzki na perkusji i Adam Frydecki na basie; zaśpiewali Marian Głąb i Andrzej Żołnierowicz. Wielu z nich przyłożyło rękę do powołania do życia jedynego w Polsce takiego klubu muzycznych dinozaurów. Jego powstanie doprowadziło do tego, że rozwiazane w 1970 r. Minstrele znowu, po 25 latach przerwy zagrały.

Wśród członków założycieli Dino Patola jest Krzysztof Radzki, który należał również do inicjatorów powstania Minstreli. Grał na perkusji w pierwszym składzie zespołu, podobnie jak śpiewał w nim od początku Andrzej Żołnierowicz. – Skrzyknęliśmy się znając się trochę – wspomina Krzysiek. – Koledzy grali w różnych lubelskich grupach, dwóch w Elektronach, ja sam, wówczas jeszcze uczeń Technikum Budowlanego – w Przemysłówca, czyli LPBP. Oprócz mnie i Andrzeja ten skład otwarcia tworzyli Leszek Wijakowski – gitara prowadząca, Leszek Józiuk, dziś szef Urzędu Skarbowego w – nie pamiętam – Ostrołęce czy Ostródzie – gitara basowa, Zbyszek Makowski, dziś w Gdańsku – gitara rytmiczna i druga z wokalistów, Barbara Kowalska, która w Ameryce podobno wykaraskała się już po wylewie. Byliśmy więc typowym zespołem gitarowym w rodzaju modnych wówczas Shadowsów – wyjaśnia Radzki i przypomina przełomowy dla Minstreli moment. – Chyba po sukcesie w Wiosennym Festiwalu Muzyki Nastolatków w Gdańsku, gdzie znaleźliśmy się w 1966 r. w doborowym gronie 9 finalistów na próbie odwiedził nas rektor UMCS, niezapomniany prof. Grzegorz Seidler i oddał nas pod opiekę Rady Uczelnianej ZSP, której przewodniczącym był Grzesiek Protasiewicz. Niektórzy z nas byli jeszcze uczniami. Studiowała tylko krótko współpracująca z nami Jadzia Kosiorkiewicz i dopiero później, żeby zgłębić tajniki muzyki część zdała do Seminarium Nauczycielskiego na wychowanie muzyczne, a jeszcze później Andrzej studiował historię a ja po SN pedagogikę. A jednak już wtedy dostaliśmy salę do prób w Chatce, graliśmy tzw. holówki w akademikach, w Agro, koncerty na tarasie. No i dało to nam możliwość zaistnienia na festiwalach kultury studenckiej, m.in. w Gliwicach, w Krakowie w 69 r.

– Dwukrotnie występowaliśmy w Debreczynie w ramach współpracy UMCS z Uniwersytetem Kossutha, raz nawet graliśmy ze słynnymi węgierskimi Rangersami – uzupełnia Marian Głąb, który po dwóch latach działalności Minstreli zmienił w roli wokalisty Żołnierowicza. – Opiekować się nami zaczął Mariusza Jelińskiego z Radia Lublin, pisalismy muzykę do wodewili radiowców Jerzego Księskiego i Janusza Weroniczaka. Mieliśmy dostęp do studia nagrań. Nagrywaliśmy nawet płytę z Michałem Hochmanem, tym od legendarnego ”Konika na biegunach”. Niestety nigdy się nie ukazała. Po Marcu 68 Michał zniknął w ciagu jednego dnia napastowany za żydowskie pochodzenie i emigrował na Zachód przez Wiedeń – mówi z goryczą Marian. – Zmieniłem Andrzeja, a Adam Frydecki – Józiuka, zaś Zbyszek Gdula, którego nie możemy namierzyć – Makowskiego. Do Wrocławia śpiewać jazz odeszła Basia, która wkrótce znalazła się w USA i nawet tam nagrywała – dodaje Głąb a Radzki rozwija myśl: – Zmieniła się koncepcja. Przestaliśmy grać tylko utwory gitarowe. Adam Frydecki wprowadził nowego ducha do zespołu, komponował. Marian dostał za śpiew I nagrodę na jakimś przeglądzie. W 1969 powstała nowa formacja, odeszli kolejni muzycy. Pozostali Leszek, Adam i ja, rozbudowana została sekcja dęta. Janusz Pliwko grał na trąbce, Zdzisław Szabat na saksie. Pierwszy raz w składzie pojawiły się organy, na których grał mój brat Leszek Radzki. Reprezentowaliśmy Lublin w programie tv ”My 69”. Estrada wysyłał nas na koncerty w województwie, gdzie graliśmy z Polanami, bo dogadaliśmy się z basistą Zbyszkiem Bernolakiem. W sumie przez Minstrele przewinęło się ok. 30 osób. Były też chórki, zespół Echosondy z Zamościa, w którym śpiewała Marysia Mazurek, dziś producent w TVL. Ogromny udział w sukcesach Minstreli miał Ryszard Lenartowicz, technik, który w lubelskim radiu pracował jeszcze na ul. 22 lipca i pracuje do dziś. Miał w sobie taką pasję i talent, że sam konstruował aparaturę i jako jedni z pierwszych w Polsce mieliśmy taśmowa kamerę pogłosową – kończy Krzysio Radzki.

Ale w 1970 r. przyszedł moment decyzji. Do Warszawy poszli organista Grzegorz Wrzos i po skończeniu SN basista Andrzej Wysocki na wyższe studia muzyczne. Marian Głąb założył rodzinę, Krzysztof Radzki też. Minstrele przestały istnieć. Muzycy zaczęli grać w innych kapelach, w knajpach. Marian przeszedł szlak przez Lubliniankę, GKO, Unię, Powszechną, Europę (epizod) a skończył w Kalince. Drogi im się rozeszły. Ale, że w latach 60. Lublin i Świdnik były bogate w zespoły młodzieżowe, bo działeli jeszcze Słowianie (druga co do znaczenia grupa po Minstrelach), Truwerzy, Tramp, Bezimienni, Jazz Ikers, to po ćwierć wieku skrzyknęli się i w 1995 r. powołali – co jest już tematem na inne opowiadanie – Dino Patol Klub. Nie doczekał tego pieknego momentu Leszek Wijakowski. Nie wytrzymał ciężaru życia i rok czy dwa przed powstaniem Dino Patola wyszedł na tory i – jak 10 lat wcześniej jego brat – rzucił się pod pociąg. Ale chociaż innym chłopakom strasznie Leszka i jego cudownej gitary brak, grają co miesiąc w Hadesie. W różnych konfiguracjach, mieszając muzyków z wszystkich lubelskich – jak to się wówczas nazywało – big-beatowych zespołów, albo tak jak wczoraj na jubileusz 40-lecia Minstreli – we własnym składzie z tamtej epoki. Są żwawi, radośni, cieszący się z wspólnego muzykowania, a największe przeboje jak śpiewany przez Andrzeja ”Melonik twist” Pawła Falkiewicza czy ”Kudłaci przyjaciele” Frydeckiego w wykonaniu Mariana porywają nie tylko dinozaurów. ANDRZEJ MOLIK


 

RAMKI do Minstrelom 40 lat stuknęło

Nastolatki w Gdańsku

Finaliści Wiosennego Festiwalu Muzyki Nastolatków Gdańsk 1966 organizwoanego przez Polską Federację Jazzową oraz Polskie Radio i Telewizję: Blackout – Rzeszów (z wokalistę Stanisławem Guzkiem, późniejszym Stanem Borysem), Dzikusy – Warszawa (z Wojciechem Gąsowskim), Kon-Tiki – Szczecin, Minstrele – Lublin (z Barbarą Kowalską i Andrzeja Żołnierowiczem), Nastolatki – Wrocław, Pięć Linii – Gdańsk, Skaldowie – Kraków, Tarpany – Poznań, Temperamenty – Bydgoszcz. Wśród solistów obok znalazły się m.in. halina Frąckowiak z Poznania i Marta Martelińska z Warszawy.  Finał nie był punktowany, nagrodą był zakwalifikowanie się do niego.

Baw się razem z nami

24 maja 1968 r. Lubelski Jazz Klub przy Miejskim Domu Kultury (dziś CK) pragnąc uaktywnić nasze środowisko muzyczne zorganizował przegląd ”Baw się razem z znami”. Zagrali Bezimienni, Jazz Ikers, Słowianie i Minstrele w składzie: Adam Frydecki – git. bas, Janusz Frydecki – git. rytm., Mirosław Ignaszewski – git. prow. (Wijakowski poszedł do wojska), Krzysztof Radzki – perk. i karol Krystyn – voc.

 

WSPOMNIENIA, WSPOMNIENIA

Andrzej Żołnierowicz, założyciel, w zespole w latach 65-67: – Koniecznie trzeba przypomnieć zapomniany fakt. W 1961 r. przy ZMW powstała grupa The Minstrels w składzie Leszek Józiuk – git. basowa, Zenek Kwasek – rytmiczna, Krzysztof Wąsak – solowa, Zdzisiek Szabat – sax, Piotr Wierzejski – perkusja i Dzidka Lewandowska – solistka. Osiągnęli ogromny sukces, bo w II Ogólnopolskim Festiwalu Nastolatków w Szczecinie i Świnujściu, gdzie się zaczęła kariera Kasi Sobczyk zdobyli w kategorii zespołów IV miejsce. Uczyłem się w SN z dwoma sympatiami chłopaków z zespołu i one usłyszały jak podśpiewuje i skierowały mnie do niego. Na imprezie w Agro zmieniliśmy nazwę na Bezimienni, na fiveŔ w Tip Topie śpiewał z nami Michał Hochman, na słynnych Kozienaliach w 65 graliśmy na tarasie Lublinianki i balkonie Bramy Krakowskiej. Zmienił się skład i kiedyś poszliśmy z Wijakowskim i Makowskim na próbę co ”ciapów” na Szkolnej, gdzie grali Józiuk i Radzki. Jak zobaczyliśmy sprzęt Rysia Lenartowicz od razu postanowilismy stworzyć zespół, a że Józiuk grał w The Minstrels, zaproponował żeby tylko spolszczyć nazwę. To tak powstały Minstrele.

Krzysztof Radzki, założyciel, jedyny, który był w zespole od początku do końca: – Jest sporo śmiesznych wspomnień. Koncert w hali Wisły w Krakowie na festiwalu studenckim, gdzie razem z Dżamblami, Kwadratami i zespołem Sami Swoi wykonywaliśmy wspólnie ”Wichester Cathedral”,a ktoś wymyślił, że towarzyszyć będą nam owce i był skandal, bo muzyka te owce spłoszyła. Podróż z Andrzejem do Świnoujscia po nagrodzie w Gdańsku w bydlęcycm wagonie razem z… końmi. Wyjazdy z Estrady w zespole Wesoła Dziewiątka Bogusława Tomasika, gdy gdzieś pod Dołhobyczowem zaradny Boguś załatwiał, że rolnik końmi wyciągał naszą nyskę z zaspy.

Marian Głąb, w zespole od 1967r: – Nigdy nie zapomnę zdziwiena Czerwono-Czarnych, gdy graliśmy wspólny koncert w Częstochowie i  zobaczyli nasz sprzęt. Kasia Sobczyk, basista Zamorski i inni oglądali z podziwem naszą jedną z pierwszych w Polsce kamerę pogłosową, tym bardziej, że Leszek napisał na niej ”Rok produkcji 1410”. Nie zapomnę też jak w Gliwicach jury ogłosiło swój werdykt i publicznośc nie dopuściła na scenę laureatów a na jej życzenie graliśmy tylko my.  

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: