Motyl śpiewa dla dzieci

HADES CHARYTATYWNY KONCERT IRENY JAROCKIEJ

W środę odbył się kolejny koncert charytatywny na rzecz rodzin ofiar katastrofy autokaru na Węgrzech. Dzięki staraniom Radia Lublin w Kawiarni Artystycznej Hades śpiewała Irena Jarocka, wspomagając w ten sposób trzech chłopców, którym zginęli rodzice i siostra.

Andrzej Molik

534 89 87

Wojtek, Karol i Jacek Dziołakowie, kilkunastoletni chłopcy (11, 12 i 14 lat) z Zakalinki koło Konstantynowa niemal nad Bugiem są bardzo utalentowani artystycznie. Nie tak dawno, przed tragedią, w Radiu Lublin był przezentowany poświęcony im program. Kiedy okazało się, że zostali osieroceni i że może się nimi zaopiekować tylko dalsza rodzina (dziadkowie są już leciwi), w naszej rozgłośni szybko postanowiono, że to do nich będzie kierowana pomoc, którą RL zorganizuje.

Na początek radio zorganizowało koncert. Nie taki wielki, jak Kuriera w hali MOSiR, tylko kameralny, w hadesowych wnętrzach. Zgodziła się w nim wziąć udział Irena Jarocka. Artystka niedawno w Lublinie nagrywała płytę i zaprzyjaźniła się z Ewą Dados, która jak zwykle była główną siłą napędową przedsięwzięcia. To ona wraz z prezesem RL Janem Nowackim mówiła o tragedii dzieci z wioski za Białą Podlaską, kierowała podziękowania do tych, którzy wykupując zaproszenia na koncert dołożyli ręki do pomocy i prowadziła aukcję płyt pani Ireny (poszły za 200, 250 i 300 zł), Budki Suflera (220), kasety video z filmem „Magiczne miasto” Nataszy Ziółkowskiej – Kurczuk (510), dwóch obrazów (700 i 400) a nawet zabytkowego radioodbiornika Pionier (300 zł).

W sumie aukcja przyniosła sumę 5030 zł, a bilety 2250. Poinformowano jednak także, że chłopcom zostały ufundowane stypendia po 10 tys. zł, złożone na bankowym koncie do czasu osiągnięcia przez nich pełnoletniości. 20 tysięcy przkazało Centrum Koordynacji PBH i PBK a 10 tysięcy Radio Lublin. Wiadomość została przyjęta owacyjnie, a że sam koncert okazał się dużym wydarzeniem artystycznym, wieczór przy całej tragicznej jego intencji należy uznać za bardzo udany.

Okazało się, że dla Ireny Jarockiej czas zatrzymał się w miejscu. Wygląda równie pięknie jak wtedy, gdy przed Bóg wie ilu laty wykonywała, jak to sama żartobliwie określiła, piosenkę o Jerzym Gondolu (tak, tak, „Gondoljerzy”), przesławne „Kawiarenki” czy niezapomniane „Motylem jestem”. Motyl oczywiście zaśpiewał dla dzieci z Zakalinki i te wielkie przeboje. Zaśpiewał głosem nieco niższym niż wówczas, ale wciąż pięknym i posłusznym piosenkarce. Jarocka, której towarzyszył przy klawiszach Janusz Tylman, czuje się na estradzie bardzo swobodnie. Prowadzi recital z urokliwą swadą, żartuje, zachęca publiczność do wspólnej zabawy, słowem udowadnia, że wciąż jest wielką gwiazdą. Nawet przerwę obwieściła bezpretensjonalnym stwierdzeniem, że robi ją, bo bardzo lubi się przebierać. W gruncie rzeczy była to przerwa na wspomnianą aukcję.

Oprócz hitów sprzed dwóch i trzech dekad, do których należały także „Tylko poproś mnie do tańca” (ten przebój Wandy Żukowskiej pojawił się w dwóch wersjach, ta druga była klubowa), „Beatlomania Story”, „Nie wrócą te lata” czy „Kocha się raz”, Jarocka zaśpiewała to, co zawsze lubiła – piosenki francuskie (wielkie dzięki za „Plaisire d’amour” na bis) a nawet „titanickową” pieśń Celine Dion. Usłyszeliśmy też utwory nowe, z płyty „Mój wielki sen”, tej, która lada dzień trafi do sklepów muzycznych, rzecz jasna owych najlepszych. Chyba się należy zgodzić z Wojciechem Trzcińskim, kompozytorem piosenki tytułowej, który przekazując ją artystce rzekł: – No, Irena, masz nowe „Kawiarenki”. My w każdym razie życzymy pięknej piosenkarce, żeby tym utwórem i całą najnowszą płytą zaskarbiła sobie sympatię u kolejnych pokoleń odbiorców. Jako przedstawiciele tych starszych, jeszcze raz się przekonałem, że jest tej sympatii i adoracji jak najbardziej warta.

Fot. Leszek Cwalina

Kategorie:

Tagi: /

Rok: