Na rzecz Jałówy

Kiedy ongiś Andrzej Jałowiński wystawiał w jednej z kazimierskich galerii, czyjaś ręka skreśliła jego notkę biograficzną. Była w niej część serio, z podstawowymi informacjami: „Urodzony w Lublinie, fotografik z zawodu, malarz z wyboru. Ważniejsze wystawy indywidualne: Galeria 22 – Warszawa, Galeria Bohema – Kazimierz Dolny. Członek ZPAP – Sztuka użytkowa.”. Ale całość kończyła się żartem w stylu samego – jak o nim mówi wszyscy przyjaciele – Jałówy: „Ważniejsze choroby – przeciąg w portfelu”.

Niestety, tego przebarwnego artystę, jedną z najbardziej charakterystycznych postaci Kazimierza, stale obecnego przy stolikach kawiarenek na Rynku i rzadko – do namalowania i sprzedania kolejnego obrazka – dysponującego gotówką dopadła choroba dużo groźniejsza, której nazwa budzi zawsze prawdziwą trwogę. Na szczęście – co należy w miasteczku nad Wisłą do pięknej tradycji – przyjaciele z artystycznych kręgów nie pozostawiają go samego. W niedzielę o godz. 15 w Domu Architekta odbędzie się aukcja obrazów, grafik, rysunków i fotografii artystów zgrupowanych w Kazimierskiej Konfraterni Sztuki na rzecz wsparcia Andrzeja Jałowińskiego w leczeniu ciężkiej choroby. On sam – warto zaznaczyć – w wielu podobnych ze swymi obrazami uczestniczył.

Konfraternia rzecz pośrednio firmuje, ale organizację aukcji wzięła na siebie – prawie jak zawsze przy takich okazjach – niezawodna para: prowadząca przy Rynku 22 swoją prywatną galerię Mieczysława Izdebska-Łazorek i jej przyjaciel, zadomowiony już w Kazimierzu Czech Karel Bystroń. W święta posiadali już w depozycie przeznaczone do licytacji prace m.in. Marty Andały, Uty Gnatowskiej, Alli Kowalskiej, Emilii Łukasik, Beaty Matusiak, Agnieszki Mitury, Jolanty Opolskiej, Hanny Staręgowskiej, Elwiry Wawrzysiak-Woźniak i samej Izdebskiej-Łazorek oraz Tadeusza Abraszka, Marka Andały, Tomasza Bachanka, Sylwestra Doraczyńskiego, Jerzego Gnatowskiego, Stefana Giemzy, Jacka Jarosza, Zbigniewa Kosmulskiego, Stanisława Kośmińskiego, Stefana Kurzawińskiego, Jacka Kwiatkowskiego, Tadeusza Michalaka, Michała Smółki, Daniela de Tramecourt, Jana Wołka i Waldemara Żaczka. Do terminu aukcji spodziewane są kolejne, zapowiedziane już prace, więc doprawdzy będzie co licytować, żeby z zebranych funduszy pomóc Andrzejowi w szybkim dojściu do zdrowia.

Daniel de Tramecourt, jedan z artystów należących obok Jałówy do legend kazimierskiej bohemy, sam zmagajacy się od długiego czasu z ciężką chorobą i wspomagany przez przyjaciół w podobenej aukcji jak ta niedzielna, napisał kiedyś sugestywną i niezakłamaną, czyli po prostu prawdziwą notę o twórczości Andrzeja Jałowińskiego. Może w tym trudnym dla niego czasie, warto ją przypomnieć, także po to, żeby osoby nieznające dzieł Jałówy wiedziały o jakiego malarza chodzi w całej akcji pomocy. Cytuję:

„Jeżeli już ktoś podejmuje trud malowania, to pewne, że nie po to, by ułatwić sobie życie, zaistnieć na salonach, osiągnąć sukces ekonomiczny. Uprawianie sztuki musi stanowić imperatyw, propozycję nie do odrzucenia, sposób na życie, by miało sens.

Sens w malowaniu Andrzej znalazł. Z zawodu fotografik, z drugiego zawodu konserwator, porzucając stabilne profesje znalazł swoje miejsce wśród malarzy kazimierskich. Od wielu sezonów Andrzej znajduje się w szeregu sztalug kazimierskiego rynku i kazimierskich galerii. Z definicji pejzażysta (za takiego pragnie uchodzić) nie serfuje po kolejnych mutacjach czerwonych dachów farnych, zielonych wąwozów i białych obłoków na lazurowym niebie. Od początku swojego malowania zaproponował osobiste, indywidualne spojrzenie na otaczający go świat. Inspirując się pejzażem, czy siostrzaną martwą naturą, komunikuje swoje zastanowienia, rozterki, emocje. W charakterystyczny, rozpoznawalny sposób dzieli przestrzenie obrazów na części nieba i ziemi przynależne sobie w ten sposób, by można domyślić się, że nie chodzi tu jedynie o urodę pejzażu wynikającą z natury, lecz o coś więcej, coś co zastanawia i niepokoi, jest niejednoznaczne. Dominuje tam światło, które przedziera się cząstką barokowych palcy bożych – ale czy w nadziei…

Miała to być krótka notatka, więc przerwę i dodam tylko, że obrazy Andrzeja Jałowińskiego to malarstwo spełniające się i satysfakcjonujące – po prostu potrzebne” – zakończył Daniel.

Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: / / / / /

Rok: