Nasz święty Walenty

Z Bernardem Nowakiem z Wydawnictwa Test, redaktorem przewodnika Lublin rozmawia Andrzej Molik

* Dzień dobry, dziś święty Walenty,/Dopiero co świtać poczyna,/Młodzieniec snem leży ujęty,/A hoża doń puka dziewczyna./Poskoczył kochanek, wdział szaty/Drzwi rozwarł przed swoją jedyną,/I weszła dziewczyna do chaty,/Lecz z chaty nie wyszła dziewczyną… Z czym to się Panu kojarzy?

– Wiadomo, z Hamletem Szekspira, z piosenką obłąkanej Ofelii. No, i z tym, że właśnie dziś mamy dzień świetego Walentego.

* A św. Walenty z czym się Panu kojarzy?

– Rzecz jasna, ze świętym zakochanych, ale od pewnego czasu także… z Lublinem.

* Czy chodzi o to, co można przeczytać na stronie 249 zredagowanego przez Pana i wydanego przez Pana Wydawnictwo Test przewodnika Lublin, który w recenzji nazwaliśmy lubelskim Pascalem?

– Dokładnie. Prawdopodobnie niewielu mieszkańców Lublina wie, że w naszym mieście, tuż obok nich, znajdują się niemal kompletne relikwie św. Walentego.

* A znajdują się w…

– W po-bernardyńskim kościele pod wezwaniem Nawrócenia św. Pawła, tym obok placu Wolności.

* I to jest „ten” Walenty?

– Kościół katolicki czci czterech świętych o tym imieniu. To – oraz zbieżność imion – powoduje, że na świecie jest wiele miejsc, w których znajdują się ich relikwie. W kościele św. Pawła, jak w skrócie mówią o nim lublinianie, mamy relikwie i ołtarz patrona chorych na padaczkę, który jest jednocześnie patronem zakochanych.

* Połączenie wydaje się dziwaczne, ale – z drugiej strony – zakochanie ma może trochę – przynajmniej w skutkach – coś wspólnego z tą chorobą… A jak doczesne szczątki świętego trafiły do Lublina?

Święty Walenty, biskup, nauczyciel, lekarz i męczennik, został ścięty w Rzymie w IV wieku na rozkaz Placyda i początkowo pochowany w mieście Terni. Dziś już nie sposób odtworzyć, w jakich okolicznościach relikwie trafiły do Lublina, bowiem archiwum parafialne spłonęło w czasie dwóch pożarów w połowie XVI wieku i na początku następnego stulecia, pożarów które niemal doszczętnie zniszczyły świątynię.

* Usytuujmy miejsce przechowywania relikwi w lubelskim kościele…

– Duży obraz w bocznym ołtarzu po prawej stronie nawy to św. Walenty. W mensie ołtarza, w jej sepulcrum, czyli grobie, za grubą szybą przechowywane są relikwie patrona szczęśliwej miłości, co uwidacznia też odpowiedni napis. Ksiądz Ryszard Wieczorek, proboszcz parafii pw. Nawrócenia św. Pawła, w rozmowie z autorami przewodnika poinformował, że w tymże kościele znajdują się liczne relikwie innych świętych, albowiem ojcowie Bernardyni darzyli doczesne szczątki świętych i błogosławionych szczególnym kultem. W kościele czci się przede wszystkim patrona miasta, świętego Antoniego, światynia stanowi jego sanktuarium. Warto może przy okazji powiedzieć, że Antoni – co podkreśla ksiądz proboszcz – jest nie tylko patronem od rzeczy zagubionych, ale przede wszystkim od ludzi zagubionych w życiu, którzy zapomnieli o rzeczach najważniejszych – także o miłości.

* Co w pewien sposób stawia św. Antoniego obok świętego patrona zakochanych. Ale proszę powiedzieć, skąd się wziął ten patronat? Czy opiekunem zakochanych stał się dlatego, że jak głosi legenda, uwięziony miał uzdrowić ze ślepoty córkę swego strażnika, by mogła wyjść za mąż?

– Mogło to mieć jakiś wpływ na zrodzenie się obyczaju znanego we Francji od średniowiecza a w Anglii – kłania się wspomniany przez pana Hamlet – co najmniej od roku 1476. Ale zwyczaj przesyłania w dniu 14 lutego podarków, listów i obrazków miłosnych jest jeszcze starszy. Jest pozostałością starego, pogańskiego obyczaju. W dniu święta bogini dziewcząt Fabru Juno – który podług kalendarza gregoriańskiego przypadał na 15 lutego – chłopcy rysowali na cześć bogini imiona swych ukochanych. Adaptując tę praktykę do rodzącej się wokół religii obyczajowości, chrześcijaństwo dodawało do rysowanych w tym dniu obrazków imię świętego Walentego.

* „Naszego” – jak odkrywamy – Walentego, którego jednak nie należy mylić z Walentym z Lublina.

– Nie należy, jakkolwiek jest coś, co obie postaci łączy. Także Lubelczyk był lekarzem. Walenty z Lublina, zasłużony medyk z XVI wieku, jest m.in. autorem dzieła poświęconego… małżeńskiej impotencji płciowej.

* Powróćmy jednak jeszcze do świętego. Czy nie obawia się Pan, że po opublikowaniu tej rozmowy, nastąpi, że się tak wyrażę, najazd zakochanych na kościół Nawrócenia św. Pawła, pielgrzymki przed ołtarz z relikwiami św. Walentego?

– Na pewno ks. Ryszard Wieczorek i inni duchowni nie życzyliby sobie, żeby świątynia stała się swego rodzaju targowiskiem, żeby odwiedzający ją zapomnieli, że to miejsce kultu i że przechowywane są tam i inne relikwie. Jest tu okazja wspomnieć jeszcze, że niewielkie relikwie św. Walentego przechowywane są też w kościele św. Mikołaja na Czwartku. Właśnie tam, od kilkunastu już lat, w dniu 14 lutego odprawiana jest msza święta w intencji zakochanych.

* Ale, skoro mamy w Lublinie aż dwie świątynie z relikwiami św. Walentego, w tym z niemal kompletnymi doczesnymi szczątkami patrona zakochanych, czy nie powinniśmy tego lepiej wykorzystać dla popularyzownia naszego miasta, dla przyciągania do nas turystów? Przecież na Zachodzie zrobiono by wokół takiego faktu wielki szum, wydawane byłyby okolicznościowe kartki, sprzedawane odpowiednie pamiątki…

– Zgadzam się z panem. Dziś jest 14 lutego, więc mówimy o św. Walentym, ale problem jest szerszy. Lublin posiada wiele innych atutów związanych z jego historią i kulturą zapoznanych lub znanych tylko specjalistom. Często wystarczy niewielki wysiłek, wspomnienia o tym, by ukazać to, co na pewno jest tego warte. Skoro nie mamy już wielkiego przemysłu, to przynajmniej pokazujmy miastu i światu to, co już jest i co jest duchowym dorobkiem w naszej ciekawej historii. Historii stanowiącej prawdziwy tygiel kulturowy, w którym wymieszały się fakty i motywy rodzime z kulturą rosyjską, żydowską i chociażby niemiecką, a w płaszczyźnie religijnej – z prawosławiem , judaizmem, protestantyzmem.

* Dziękuję za rozmowę.

Rozm. Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: