Nasza Basia Porwana

Czy można sobie wyobrazić większą satysfakcję? Lat wiele po opuszczeniu rodzinnych stron, artystka wraca do swego miasta wprost na jego muzyczne salony – do filharmonii. Nie jest wybitną altowiolinistką, porywającą świat oboistką (czy też – już zabawa tą nazwą jest pokuśna – różkarką angielską), alboż rozrywaną śpiewaczką, operowo-oratoryjną. Uprawia sztukę oboczną. Piosenkę literacką, zwaną też artystyczną. Tak, tą naznaczoną dziś piętnem niszowości. Tą stanowiącą symbol artystowskich zrywów niepojętych (niepojmowalnych?) i – dla mas – niestrawnych w sumie pięknoduchów (wbrew przedrostkowi, słowo noszące w języku polskim konotacją pejoratywną). A jednak! W sobotni wieczór 4 lutego Basia Stępniak-Wilk miała prawo odczuwać przynajmniej częściową frajdę „na okoliczność” tego, co w jej Lublinie, w sali Filharmonii Lubelskiej, spotkało ją i jej artystyczną ekipę spod Wawelu.

Czepię się – o Boże, wszak własnego! – sformułowania o frajdzie częściowej. Niech pozostanie symbolem postrzegania sztuki uprawianej przez Basię. Percepcji, w której szczere uznanie jej walorów miesza się z lekką irytacją, a przynajmniej z wątpliwościami, co do szlaków, na które jej sztuka trafiła. Żeby to zanalizować, wypada powrócić do czasu artystycznego startu Naszej Basi. Porwanej szybko do Krakowa. A siłą charakteru, ambicji i wyobraźni odpornej na rozliczne kłody sypane nad Bystrzycą pod panieńskie jeszcze nogi Stępniakówny. Kładzione przez śpiewające środowisko, obdarzane ongiś zapomnianym – chyba na szczęście! – tytułem Kraina Łagodności.

Zwracam tu uwagę na pewny charakterystyczny szczegół. Dzięki pewnym mocnym sugestiom, wyrocznią w kwestii krajowego sukcesu na polu piosenki artystycznej ustanowiono Studencki Festiwalu Piosenki w Krakowie. Laury na żadnym innym festiwalu, konkursie czy giełdzie tej kategorii songów nie gwarantują takiego uznania jak te, zdobyte w czasie gonitwy krakowskiej. Są ozdobą CV czy portfolio artysty. I teraz… Kiedy z postępowaniem wieku XXI zaczęto w naszym mieście z sentymentem wspominać okres bezwzględnie największych na SFK lubelskich sukcesów z dekady lat 90. poprzedniego wieku (wcześniej mieliśmy laureatów w latach 60. – Danutę Wójtowicz, Piotra Szczepanika, Kazimierza Grześkowiaka, Elżbietę Igras a potem Jana Kondraka w 1985), jednym tchem wspominana się w mediach i na koncertach stały zestaw. Areopag tworzą Jagoda Naja i Marek Andrzejewski (bezwzględni prymusi z podwójną Grand Prix!), Marek Dyjak, Jola Sip, Jacek Musiatowicz z Radzynia, Marcin Różycki (dwa lata po kolei), a nawet krótko zamieszkująca później w Lublinie Dzidka Muzolf. Nad I nagrodą Basi z 1995 – a Dyjak wyśpiewał wówczas drugą – zapadła zastanawiająca kurtyna milczenia, chociaż ewent. argument o zdradzeniu swego miasta jest tu niestosowny, bo to samo zdarzyło się wkrótce i Markowi. Powrotów piosenkarki do rodzinnego grodu, choćby z niezbyt licznymi recitalami w Hadesie też trudno zazdrościć. Występowała w atmosferze kąśliwych uwag, bądź szczerej zawiści wobec jej niewątpliwych i to licznych talentów, do odkrycia których przyczynił się i redagujący dziś ten numer ZOOMa sekretarz redakcji Leszek Skwarski, prawie 2 dekady temu pracownik Chatki Żaka, udostępniający jej – Basia to dobrze pamięta i jest wdzięczna do dziś – sale do prób przed kwalifikacjami, które wyniosły ją do Krakowa. Za chwilę owieczkę porwał tam na dobre pewien Wilk.

Wieczór 4 lutego mówi wiele o tej zjawiskowo urodziwej (podobna do Basi – w tej kolejności! – jest Alexandra Paul, aktorka z pokazywanego w tym czasie przez TVP filmu o adekwatnym tytule Uwikłana) absolwentce – bodaj – filologii polskiej, b. dziennikarce Radia Lublin, która via SFP jechała do Krakowa z myślą o studiowaniu muzykologii. Już w roku lauru SFP i niezwykle cenionej nagrody im. Wojtka Bellona (po latach w 2009 zdobyła też Nagroda Kapituły im. Jacka Kaczmarskiego) porwały ją Piwnica pod Baranami, formacja Zielone Szkiełko i kabaret Loch Camelot. Potem stała się wręcz specjalistką w rozbijaniu pul nagród na wszelakich konkursach (m.in. Grand Prix im. Jonasza Kofty OPPA w Wa-wie), z czego nic nie wynikało, oprócz rosnącej ambicji nakazującej nawet napisanie, oczywiście nagrodzonej książki dla dzieci(jest również mamą). Wszystko zatem w porządku. Że zacytuję krytyka: „kryształowy głos, ambitne, wpadające w ucho melodie i świetnie napisane teksty”. A jednak i jakieś ambicjonalne pobłądzenie lub, co najmniej, przesada w próbach podbijania masowego odbiorcy. Lekcją pokory dla spiritus movens Wieczoru NiePerwersyjnego, czyli piosenki kabaretowych Basi Stępniak-Wilk i Olka Brzezińskiego o podtytule Kumulacja powinien być wymyślony przez autorkę support w postaci występu w big-bitowym repertuarze uroczej Ani Rusowicz! Wywołał entuzjazm zgromadzonej w – cóż, że filharmonicznej? – sali publiki. A zaraz potem, po szalenie inteligentnych zapowiedziach Stępniak-Wilk, w tym mową wiązaną, i równie wierszowanych, łagodniutko satyrycznych piosenkach o podróżach PKP (refleksje z dojazdów na trasie Lu-Kr?), czytaniu gazet przez kobiety, zdrapce i rzeczonej kumulacji, fizycznie odczuwałem z Basią (mam rację?) ból upadania atmosfery na widowni na przysłowiowy pysk. Cóż tam uznanie koneserów! Nie pomogli świetni muzycy i wspaniały wkład współśpiewaków – Ady Bujak (ależ operowy głos!), Marty Honzatko i Marcina Wójtowicza. Ten wieczór powinien odbyć się w kameralnych warunkach, dla kręgu miłośników subtelności i poezji. Chyba zatem jednak nie tych, których ożywia jedynie basiowy hit Bombonierka.

Spotkałem się w mym grodzie z opinią, iż tym (cóż, że śpiewanym wraz z Grzegorzem Turnauem!) przebojem, okupującym przez kilka tygodni I miejsce na liście radiowej Trójki Basia obrzydliwie oddała się w objęcia komercji. Niecna bzdura wobec słowno-muzycznej perełki o witalnej, dixilandowej aranżacji i radosnej interpretacji! Czy tak trudno przełknąć prawdę, że w postgrześkowiakowo-szczepanikowym pokoleniu zrobiła Basia Stępniak-Wilk największą karierę spośród lubelskich wykonawców piosenki literackiej? A, że potrafi pełna energii młoda wciąż dama niekiedy pobłądzić? To jej rudymentarne prawo artystki co się zowie!

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: