Nie te Sanatorium

TWÓRCZA POMYŁKA Z TEATRU STUDIO

Uczestnicy Schulzowskiej konferencji naukowej musieli – ze wzgledu na koszt przedsięwzięcia – sami zaopatrzyć się w ulgowe bilety na „Sanatorium pod Klepsydrą” przywiezione przez warszawski Teatr Studio. Najkrótszą recenzję ze spektaklu zaprezentował po nim Francesco Cataluccio z Włoch. – Oddajcie mi moje 20 zł – wykrzyknął.

Chociaż słynny Oskaras Korsunovas – reżyser i scenograf – oraz cała litewska grupa realizatorów (scenariusz, muzyka, kostiumy) próbowali w swej adaptacji zmierzać w stronę uniwersalizacji wizji Brunona Schulza, nawet dla naukowca z dalekiej Florencji okazał się to zabieg chybiony. Wydaje się, że nie tylko Schulzolodzy tak odbierają tę wypraną z elementów chasydzkich, zimną, acz nie pozbawioną ciekawych rozwiązań realizację jako pomyłkę.

Stoi ona na dobrym aktorstwie nie tylko wcialającego się w rolę Ojca Jana Peszka, bo nie sposób nie zauważyć Bianki Marii Peszek, Doktora Gotarda Piotra Bajora czy Rafała Mackowiaka jako Syna-Józefa. Jest tu także jedna przepiękna scena, gdy Bianka prowadzi Józefa w głąb lustra i jego odbitym światłem wyławia okruchy opowieści umarłych. Ale kiedy trafia się na spektakl wprost z wystawy plastycznych dzieł Schulza na Zamku i pamięta zilustrowanie chociażby jednej z nich, o Szymciu porywanym przez wiatr, boleśnie przekonuje się, że w wersji teatralnej odarta ona została z poezji i swoistego humoru. Więc ja dziękuję! Wrócę do lektury, albo przynajmniej do filmu Wojciecha Hasa.

ANDRZEJ MOLIK

Kategorie:

Tagi: /

Rok: