Nie tylko program papieski

Lubelskiej Federacji Bardów po Paryżu i Wiedniu trafiła także do Londynu

Czas akcji: sobota 9 lutego, godz. 18.30, niedziela 10 lutego, godz. 16.30 i godziny przed- i pokoncertowe. Miejsce akcji: Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny – Sala teatralna, Londyn 2002. Bohaterowie: Jola Sip, Marek Andrzejewski, Tomasz Deutryk (gościnnie), Jan Kondrak, Paweł Odorowicz, Piotr Selim, Vidas Svagzdys, słowem Lubelska Federacja Bardów. To jej trzecia zgraniczna eskapada po występach w Paryżu i miejscowościach Ille de France oraz po koncertach we Wiedniu. Adresat zawsze, z małym francuskim wyjątkiem, ten sam – Polonusi, których życie rzuciło w świat.

Na londyńskim plakacie czytamy: „Ewa Becla prezentuje KONCERT Miłość mi wszystko wyjaśniła…, wiersze Karola Wojtyły śpiewa Lubelska Federacja Bardów„. I dalej, mniejszym drukiem: „Jedyna w swoim rodzaju formacja estradowa składająca się ze wspaniałych twórców, muzyków i pieśniarzy prezentujących spektakle na najwyższym światowym poziomie”. Uff, ładnie brzmi!

– Dopiero jak w anonsach pojawiło się wyjaśnienie, że chodzi o formację estradową, porządnie ruszyła sprzedaż biletów – opowiada lider lubelskiej federacji Jan Kondrak. – Angielska Polonia okazuje się być stęskniona za gwiazdami estrady z rodzinnego kraju i w ogóle nasze wyobrażenie o jej oczekiwaniach jest trochę inne od tego czego ona rzeczywiście potrzebuje – dodaje. I wyjaśnia: – Nasz tak zwany program papieski, chociaż nazwisko Karola Wojtyły było niewątpliwym magnesem, nie wystarczył na wypełnienie programu. Domagano się od nas coś więcej, coś z własnej oryginalnej twórczości. Zaśpiewaliśmy to, co według nas mogło trafić do ich tęskniących za Polską serc – Jola wykonała Kujawiaczka diasporalnego, Marek zawsze robiący duże wrażenie utwór z pytaniem Kto nas rozesłał w świat jak listy?, Piotr Ku słońcom, ja Piosenkę w samą porę poprzedziłem jak kiedyś opowieścią o obrazku z polskiego dworku szlacheckiego, itd, itd… To się podobało, to budziło zainteresowanie, bardzo ciepłe przyjęcie, a później prowokowało długie nocne rodaków rozmowy, a także dalsze koncertowanie, na przykład w domu zapraszającej nas do Wielkiej Brytanii Ewy Becli i jej mężą prowadzącego biuro terystyczne Bogdan Travel.

W niedzielę, chociaż bilety sprzedawano po niewyobrażalnych w Lublinie cenach 12, 11 i 8 funtów (ostatnia z cen to zniżka dla grup), ponad trzystoosobowa sala słynnego POSK-u wypełniła się widzami niemal po brzegi. W sobotę zasiadła natomiast w sali teatralnej publiczność bardziej dostojna z Ryszrdem Kaczorowskim, Prezydentem RP Na Uchodźctwie, jego żoną Karoliną, ks. Stanisławem Świerczyńskim, rektorem Polskiej Misji Katolickiej, Ewą Brzeską prowadzącą w POSK-u teatr, Janem Łaskim, prezesem Fundacji Łaski przyznającej Feliksy, nagrody teatralne. Pana prezydenta zainteresowała na przykład opowieść Janka o tym, że ofiara Izaaka wciąż trwa, skoro ojcowie wysyłają synów na wojnę, skoro polscy żołnierze jadą do Afganistanu, skoro jego syn musiał stawić się na komisję poborową, skoro… Dyskutował o tym z dużym zaangażowaniem. Ale dominowały rozmowy o występie lubelskich konfederatów zbierających zewsząd komplementy, których mały odprysk publikujemy obok.

Sami bardowie uważają pobyt w Londynie za bardzo ciekawe doświadczenie uzupełnione przyjemnością spotkań z ciekawymi ludźmi i możliwością zwiedzenia miasta, jego zabytków i muzeów. To wszystko zapewne zaowocuje w twórczości śpiewających autorów, a owocem angielskiego sukcesu Lubelskiej Federacji Bardów, jak wskazują wszelkie znaki na ziemi i na niebie, będzie kolejne zaproszenie za kanał La Manche. Oby!

Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: / / / / /

Rok: