Oblicza Drohobycza

WIELOWĄTKOWA WYSTAWA W GALERII MICHAŁOWSKI

Sala ekspozycji czasowych w Galerii Autorskiej Michałowski jest niewielka i pomieszczenie tam ok. 40 fotogramów dwójki aż autorów do łatwych zadań nie należy. Małgorzata Sady i Grzegorz Józefczuk prezentując wystawę ”Drohobycz” poradzili sobie w ten sposób, że w jednej ramie łączą po trzy przeważnie fotgrafie miasta Brunona Schulza. Konfrontują w ten sposób różne zaułki, kamienice, wille, zabytki i domy, które tego miana być może nigdy nie zyskają. Powstaje wielobarwnny kalejdoskop, frapujący melanż, którym zapewne zaskoczyliby rodowitych drhobyczan. Ale takie jest prawo autorów, którzy miasteczko sklepów cynamonowych i ulicy Krokodyli dotknęli dosyć pospiesznie w czasie jednej, w przypadku Sady, czy, w przypadku Józefczuka, dwóch wizyt. Jedno jest pewne, że Drohobycz z ich fotografii jawi się jako miasto pociągajaco piękne, budzące westchnienie zachwytu tych, którzy tam nigdy nie gościli. Jego obraz nie jest przy tym cukierkowy. Ze starych murów wyzieraja często liszaje, widać nadgryzione zębem czasu elementy architektoniczne, ale czyż nie pełno ich na naszym Starym Mieście, z którego i tak potrafimy być dumni. Dodatkową zabawą dla publiczności są próby rozpoznania, które prace wyszły spod ręki Małgorzaty, a które są dziełem Grzegorza, bo podpisów tu brak. Ona idzie często w stronę upoetyzowania obrazu, uniwersalności oderwanej od konkretnego miejsca, jak w ujętym jakby w chmurce mgły podwórcu z balkonami. On najwyraźniej buntuje się przeciw takiemu podejściu, słusznie chyba uważając, ze fotografowane obiekty winne być rozpoznawalne i identyfikowane wyłącznie z Drohobyczem. Tym bardziej, że wystawa współczesnych fotografii została u Bartłomieja Michałowskiego skonfrontowana z przywiezionymi przez Wierę i Igora Menioków z tamtejszego uniwersytetu starymi widokówkami miasta takiego, jak widział je Schulz. Szkoda jedynie, że wspomniana szczupłość miesca w galerii wymusiła powieszenie ich na górze pierwszej sali. Ideałem byłoby umieszczenie pocztówek obok dzisiejszych ujęć obiektow na nich prezentowanych. Ponieważ wystawa jest efektem jesiennej eskapady lubelskiej delegacji na otwarcie Muzeum Brunona Schulza w Drohobyczu, te wielowątkowe piatkowe wydarzenie zostało uzpełnione o bardzo znaczący element. Prof. Władysław Panas, znakomity znawca twórczosci autora ”Sanatorium pod Klepsydrą” podpisywał wydany na tę okazję w 99 egzemplarzach szkic ”Bruno Schulza albo intryga Nieskończoności”, którego tekst wygłosił na otwarciu wspomnianego muzeum. Jest to zaczątek planowanej książki z tekstami Panasa i fotografiami Sady i Józefczuka. Można być pewnym, że stanie się bestsellerem. I jeszcze coś. Budujace jest, że obleganie wystawy nie skończyło się na wernisażu. Bardzo dużo osób oglądało ją też w sobotę i niedzielę. Można to czynić nadal. Polecamy! ANDRZEJ MOLIK

Kategorie: /

Tagi: / / / /

Rok: