Odszedł Andrzej Chmielarczyk

Nawet święta nie oszczędzaja nam wiadomości tragicznych. W drugi wielkanocny dzień dotarła wieść, że zmarł Andrzej Chmielarczyk, legenda lubelskiego Teatru Muzycznego, artysta, który kierawał tą sceną przez 33 sezony. Tak długiej dyrekcji powojenna historia teatru polskiego nie zna i już tylko to stawia Chmielarczyka pośrod jego luminarzy. Ale wszyscy którzy Go znali – a miałem szczęście do tego grona należeć – dobrze wiedzą, że ten fakt co najwyżej świadczy o niezwykłej umiejętności współpracy z ludźmi tak trudnymi jak artyści, ale w żaden sposób nie wyczerpuje zasług Chmiela, jak pieszczotliwie nazwywali Andrzeja przyjaciele. Gdyby spytać którąkolwiek z osób pracujacych pod Jego skrzydłami, jak scharakteryzowałaby rządy Chmielarczyka, które zaczą sprawowoać 1 lutego 1968 r., chyba każda – szczególnie po perturbacjach z ostatnią dyrekcją – powiedziałaby, że wówczas teatr był jedną wielka rodziną. Ten urodzony 22 października 1929 r. artysta sam był wybitnym aktorem, m.in. w Teatrze Osterwy. A jednak nie próbował dyrektor promować się na swojej scenie i trzeba dobrze poszperać w pamięci, żeby sobie przypomnieć, że przecież grał, wspaniale grał chociażby Cesarza w ”Krysi leśniczance” czy Klausa w ”Zawiszy czarnym”. Mógł się natomiast szczycić współpracą z legendami polskiej operetki, Xenią Grey, Beatą Artemską, Ewą Bonacką, Barbarą Fijewską, Józefem Słotwińskim… Chwalić – choć oczywiście w swej wielkiej skromności nigdy tego nie czynił – różnorodnością repertuarową, od „Cyrulika Sewilskiego” Rossiniego (wbrew powszechnemu poglądowi, to On pierwszy wprowadził operę na lubelską scenę!), po „Kram z piosenkami” Schillera, ale i operetki klasyczne oraz musicale, takie jak ”Skrzypek na dachu”. W Jego dążeniach do poszerzenia repertuaru nie brakowało też sięgania po sztuki nowe, polskie prapremiery – ”Zawiszę Czarnego”, ”PaniWalewską”, ”Rewizor jedzie”… Do annałów lubelskiego teatru przejdzie jednak Andrzej Chmielarczyk z podstawowego powodu. To On, po 50 latach tułaczki Muzycznego przez sale GKO i DKK, po prowadzeniu teatru objazowego i Sceny Kameralnej na LSM swą konsekwencją doprowadził do tego, że 18 listopada 2000 nastąpiło wreszcie otwarcie własnej siedziby teatru przy Skłodowskiej 5. Nie nacieszył się nią długo. 31 następnego roku dyrektor odszedł na emeryturę. Zapamiętamy na zawsze skromność, życzliwość i serce tego wielkiego artysty i dyrektora, przyjaciela ludzi teatru.

Przyjaciele z Kuriera

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: