Odszedł Marcel

Uważam, że sztuka ma przekraczać oczekiwania widza, a nie tylko je zaspakajać. Kto wypowiedział te piękne słowa, złożył taką artystyczną deklarację? To credo Marcela Kochańczyka, artysty doskonale znanego w Lublinie. Maksymalisty, a przy tym człowieka – duszy. Reżysera niezwykle wszechstronnego, ogarniętego wielką pasją twórczą, a jednocześnie osoby o nieprzebrnych pokładach wrażliwości, przyjaciela, kumpla…

Nie ma już wśród nas Marcela. W poniedziałek wieczorem nadeszła z Wybrzeża tragiczna wiadomość, że rak w sposób okrutnie błyskawiczny wyrwał Go z grona żywych i odesłał na niebiański Parnas artystów tak wielkich jak On. Hiobową wieść przekazał mi drżącym głosem Henryk Sobiechart, aktor, który Kochańczykowi zawdzięcza życiową rolę Henryka w „Ślubie” Gombrowicza na scenie Teatru Osterwy. Po tej świetnej realizacji z 1998 r., Marcel wyreżyserował jeszcze w naszym teatrze w roku następnym pamiętnego „Kordiana” Słowackiego, a w kolejnym – „Pieszo” Mrożka (był też – nie pierwszy raz korzystając z architektonicznego wykształcenia – autorem scenografii do tego spektaklu). Jeszcze wcześniej, w 1997, związał się z lubelskim Teatrem Muzycznym reżyserując „My Fair Lady” Loewego a później „Operę za trzy grosze” Brechta i Weila.

Ten urodzony w 1947 r. artysta, wybitny reżyser musicali (pasmo sukcesów w chorzowskim Teatrze Rozrywki), operetek, oper, dramatów, komedii, widowisk plenareowych tak kochał Lublin, że chciał się związać na stałe z naszym miastem próbując objąć dyrekcję Teatru Muzycznego. Nie udało mu się, odszedł, a nam już zawsze będzie Go brakowało. Żegnaj Marcel!

Przyjaciele

Kategorie:

Tagi: / / /

Rok: