Pawana spadającego liścia

Kurier Festiwalowy – V Międzynarodowy Festiwal Konfrontacje Teatralne, 2000

nr 3 – 6 października 2000

Udaliśmy się w podróż. Powiódł nas cicerone najlepszy z możliwych. Poprowodził korowód Włodzimierz Staniewski, twórca promieniujacego duchem twórczym a osobnym zjawiska znanego w kątach świata najodleglejszych, animator Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice. Onże, który pospołu ze swymi towarzyszami zafascynowanymi ideą zrodzoną w podlubelskiej wsi, sprawił, że ta stała się na teatralnej mapie tego globu wsią najsłynniejszą.

Teraz zechciał otworzyć przed nami „Kosmos Gardzienic”. Pod sklepieniem tak gwieździstym, jakby ktoś zamówił u Najwyższego ten świetlisty ornament na niebiesie, wpisywał się „Kosmos” w kosmiczne przestrzenie, upominał o swój udział w kosmologii, która wszechświat opisując, duchowy pył kształtujący się w nowe, fascynujące planety winna też dostrzegać i dopieszczać. Postukując dobitnie kosturem niczym Hefaj kulawonogi, który zabrał ze sobą żony swe nadobne, Charis wdzięku uosobienie i Afrodytę, co – choć zdradliwa – pięknu patronuje, ogłosił Staniewski otwarcie „Kosmosu” wierzei przed profanów (tak siem czuł) podglądacką ciekawością. I wciągnął w ciemne ostępy swego gaju ateńskiego, w którym zza drzew co i rusz wychylały się Polihymnia pod rękę z Melpomeną, Talia pospołu z Terpsychorą, co i rusz uderzał blask Sztuki.

Od kolebki naszej cywilizacji, od antyku rozpocząła się promenadowa, perypatetyczna przygoda. Odprawiono misterium „Metamorfoz”, których materia skrojona z odtworzonych najstarszych pieśni a i „Złoty osioł” Apulejusza je wsparł słowem. Krytycy zwracają uwagę, że w „Kosmosie Gardzienic” twórcy odwrócili kolejność prezentacji swych dzieł w stosunku do chronologii ich powstawania, bo od „Metamorfoz”, przez „Carmina Burana”, zmierza on do najstarszego z pokazywanych spektakli, do „Żywota protopopa Awwakuma”. Mało kto dostrzega jednak, że w obecnym układzie, historycznie zbliżamy sie do naszych czasów, idąc od starożytności przez wczesne średniowiecze i zaczątki nowożytności (chociaż w gruncie rzeczy za życia tragicznego mnicha Rosji tkwiła jeszcze w średniowieczu). Może więc chodziło o to, żeby dowieść nas do tu i teraz, do dzisiaj, jak najbliżej pierogów pani Zuli, które wieńczą wieczory i noce w Gardzienicach?

Ale z drugiej strony, ten odwrócony porządek mówi dużo o zmianie artstycznych zainteresowań, pokazuje, że dzisiejsze Gardzienica są najbliżej sztuki czystej, wysublimowanej, wolne od – śladowych nawet – odprysków publicystyki czy ukrytych znaczeń (padło chyba przy „Awwakumie” słowo o Peerelu), najbliższe idei, która legła u podstaw powstania ośrodka i najbliższe założonej wówczas metody działania. To układ narastajacy, piękniejacy, kathartyczny… Oczyszczenie przychodzi też w wedrówce „Kosmosu”. Dla kogoś, kto – jak Wasz sługa – oglądał gardzienickie spektakle raz trzeci, czwarty, stają sie ona znakami ważnymi, ale nie najważniejszymi.

Bo ważniejsza jest ta chwila w Spichlerzu, gdy Joanna Holcgreber Mariusz Gołaj tworzą etiudę miłosną o Niej i o Nim, o Tobie i Tobie na tle wyświetlanych rzeźb klasycznych i etruskich i pokazują, jak TO powstaje. Ważniejszy jest ten moment kontemplacji nad historią OPT przy oglądaniu prezentowanej obok suszących się traw i ziół z gardzienickich łąk wystawy, gdzie odnajdę ślady już zatarte w pamięci, zdjęcia ze „Spektaklu wieczornego” (77), z „Guseł” (81). Ważniejsze jest nawet utyskiwanie Włodka Staniewskiego, który nagle wyrzuci z siebie zadawnioną boleść i – trawestując Wyspiańskiego – wyzna, że kocha świat, jego mury, bo ludzie a nie kamienie ten ból zadają. A najważniejsze – dla naszego cicerone chyba też – stanie się te olśnienie na widok tańca, powolnej pawany liścia spadającego z zaczarowanego – wódkodajnego, jak się później siurpryziasto okazało – drzewa. Z ciemności ten namaszczony lot wydobyły pochodnie przyświecające wędrowcom stąpajacym po ateńskim, gardzienickim gaju. – Cisza! – zakrzyknął Włodzimierz Staniewski porażony cudem natury tak dobitnie kulminującym mu „Kosmos Gardzienic”. Była w tym okrzyku najkrótsza, tyleż dramatyczna, co nieziszczalna modlitwa Artysty. On, ale i my wszyscy stojący obok niego wołaliśmy bezgłośnie w kosmos: – Trwaj chwilo!

Andrzej Molik

Kosmos Gardzienic. Ośrodek Praktyk Teatralnych Gardzienice. Reżyseria i dramaturgia muzyczna – Włodzimierz Staniewski; oracowanie sceniczne – Mira Żelechower – Aleksiun, Włodzimierz Staniewski; opracowanie muzyczne – Maciej Rychły. Prezentacja w Gardzienicach 4 pażdziernika 2000 r.

Pawana spadającego liścia

 

Kategorie: /

Tagi: / / /

Rok: