Płyń Arko Andersena, płyń!
Włodzimierz Fełenczak: – Miasto po trzech latach uzyskuje nowy budynek placówki kulturalnej za 15 procent jego wartości!
Teatr im. Hansa Christiana Andersena został postawiony pod ścianą. Do 2009 r. musi opuścić swą siedzibę w kompleksie klasztornym Dominikanów. Przy najgorszym scenariuszu oznacza to, że Lublinowi groziłaby utrata placówki teatralnej dla dzieci i młodzieży. Zamiast załamywać ręce i dopuścić do tego, lub prosić władze miasta o znalezienie nowego lokum w istniejących budynkach, w teatrze zakasano rękawy i stworzono śmiałą, można rzec rewolucyjną, ale i też bardzo realistyczną koncepcję. Powstał wstępny projekt i program instytucji jakiej w Polsce jeszcze nie ma. W sercu miasta ma stanąć Arka Andersena, czyli Ośrodek Poszukiwań Teatralnych dla Dziecka i Pedagoga – Teatr im. H. Ch. Andersena. Siła koncepcji tkwi w otwartej właśnie możliwości wykorzystania środków z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Dofinansowanie z ERDF (skrót obowiązujący w UE) może wynosić nawet do 75 proc. kosztów inwestycji.
Wizja jest imponująca. Jadąc od ul. Ewangelickiej lub I Armii WP na wyniesionym nieco w górę skwerku pomiędzy ulicami Partyzancką, Spokojną i Czogały zobaczymy budynek o przyciągającej oko architekturze czerpiącej z najlepszych tradycji fińskich, w których tak ważną rolę odgrywa drewno. Głęboko podciętą bryłę rytmizuje drewno podcieni, pod którymi odbywają się plenerowe, ale zadaszone działania teatralne. Tak samo drewniane schody to namiastka widowni i miejsce spotkań. Miękka linia słupów stnowi symboliczna granicę światów, a konstrukcja podcieni – szkielet czasowych dekoracji. Przdłużeniem podcieni jest rozległy hall, kolejne miejsce ekspozycyjne. Kawiarnia kusi randką w teatrze. Owalna klatka schodowa w wieży budzi baśniowe pytanie: – Gdzie ta księzniczka? Dużą windą ze szklaną ścianą można ”jechać do nieba”. A na piętrze magazyn-muzeum, mała scena do spontanicznych popisów, foyer z wystawami, szklany sufit pracowni, w której można z góry podejrzeć stolarza pracującego nad scenografią i lalkarza tworzącego pacynki, kukiełki, marionetki. No i sala widowiskowa na 400 m kw. i mniejsza, prób o 215 m kw. powierzchni. I pracownie – komputerowa i fotografii, krawiecka, plastyczna… A jeszcze wyżej kabina strownicza, biblioteka, studio nagrań, biblioteka, garderoby, sala prób, magazyn, pokoje gościnne, itd, itp. – W naszym zamyśle układ przestrzenny i funkcjonalny obiektu powinien tworzyć wielowątkowy scenariusz niezapomnianej przygody jaką może być wizyta w takim Teatrze – wyjaśnia arch. Tomasz Jabłoński z JPA-Jabłoński Pracownia Architektoniczna Sp. z o.o., gdzie powstała wstępna koncepcja programowo-przstrzenna ośrodka – teatru.
Ta koncepcja powstała na podstawie projektu założeń merytorycznych opracowanych przez Włodzimierza Fełenczaka, dyrektora naczelnego i artystycznego Teatru im. H. Ch. Andersena, także pedagoga, wykładowcy na białostockim Wydziale Lalkarskim Akademii Teatralnej w Warszawie. Szef jedynego na świecie teatru imienia Andersena uważa, że przyszedł najlepszy czas na tworzenie ośrodka dedykowanego Andersenowi, bo w przyszłym roku przypada 200. rocznica urodzin i 130. rocznica śmierci wielkiego duńskiego bajkopisarza. Dyr. Fełenczak uważa też, że teatr dla dzieci musi być dziś związany ze swym otoczeniem, zarówno z rodzicami, jak i z miastem a także pedagogami, a przy tym otwarty na Europę, z możliwością prezentowania naszej twórczości dla dzieci. Chociaż nad tetrem zawisło widmo utraty siedziby, on i pracownicy Andersena postnowil nie ustawać w pracy wspomagającej kulturę i edukację dziecka. – Stąd pomysł przekształcenia teatru w Ośrodek Poszukiwań Teatralnych, który miałby na celu rozszerzenie dostępu dziecka do kultury – wyjaśnia w projekcie Fełenczak – tak rozumiejąc i traktując dziecko jak czynił to Janusz Korczak oraz zaspakajając potrzeby dzieciącej wyobraźni jak odgadywał je Andersen.
Impulsem do powstania projektu była też możliwość pozyskania dotacji z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. Dyr. Fełenczak i Marian Wichmanowski, szef marketingu teatru zaczęli się uczyć wypełniania skomplikowanych dokumentow unijnych. Ich projekt, jako jeden z trzech w regionie przeszedł weryfikację w Narodowym Centrum Kultury. Należało też zyskać deklarację miast, że zakceptuje wymagany 25-procentowy wkład w inwestycję. Miasto poszło nawet dalej i zaproponowało działkę przy Spokojnej, na której stoi tylko nadający się do wyburzenia dom będący przedwojnną samowolką budowlaną. Wydział Strategii i Rozwoju UM wykonał ogromną pracę i przygotował studium wykonawcze dla projektu. Wskazano na możliwość wykorzystania środków z ERDF z – jak to się oficjalnie nazywa – ”zakresu zachowania i odbudowy dziedzictwa kulturowego w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego”, na które w skali kraju przeznaczono 133 mln euro. Wniosek ma trafić do końca marca do Urzędu Marszałkowskiego (w Andersenie uczynią to szybciej). Wnioskodawcą jest prezydent Andrzej Pruszkowski. Po ocenie formalnej, rekomendacj grupy ekspertów i ocenie mertyorycznej Zarząd Województwa dokona wyboru projektów i po ocenie zgodności z celami ZPORR wojewoda podpisze umowę z beneficjentem-wnioskodawcą.
Należy wierzyć, że piękna idea zyska poparcie. Projekt Teatru Andersena należy do trzech największych w Polsce i przy Dominikańskiej 1 widzą w tym jego szansę. Ponieważ minister kultury po zapoznaniu się z wnioskiem wyraził gotowośc wsparcia go z pozyskanych przez ministerstwo środków z Totalizatora Sportowego, teatr poprosił o wkład 10 proc. całość kosztów. Całość inwestycji jest szacowana na ok. 16-17 mln zł, chodziłoby zatem o 1,6 mln. Miasto z tej pierwszej sumy ma wnieść 25 proc, a więc ok 4-4,5 mln zł. Odejmując dotacje MK, łatwo policzyć jaki będzie koszt tej pięknej instytucji po unijnej refundacji. Dyr. Fełenczak: – Budowa mogłaby ruszyć w przyszłym roku, Roku Andersena i ośrodek byłby gotowy w 2007 r. Jeśli tak, to miasto po trzech latach uzyskuje budynek nowej placówki kulturalnej za 15 procent jego wartości! Takiej szansy nie można stracić i tylko szkoda, że nie korzysta się z niej przy ratowaniu Starego Teatru. Dodam jeszcze, że na poczatku byliśmy zaintresowani pozyskaniem siedziby albo w Domu Kultury Kolejarza, albo w Domu Żołnierza i poprosiliśmy Wydział Strategii i Rozwoju o symulację kosztów. W pierwszym przypaku wyniosły one 6.7 mln zł, w drugim – 7 mln zł, a więc więcej niż miasto Lublin ma wyłożyć na nasz ośrodek-teatr nawet bez bez ministerialnych dotacji – kończy dyr. Włodzimierz Fełenczak. ANDRZEJ MOLIK
Lobbing
Teatr z Dominikańskiej przygotował pięknie wydany druk projektu Arki Andersena i rozesłał go do różnych osób i instytucji w kraju. Na ręce prezydenta Andrzeja Pruszkowskiego spływają teraz listy, które tylko mogą go utwierdzić w słuszności wsparcia tej koncepcji. Np. w liście z Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu podpisanym przez dyr. Jerzego Moszkowicza czytamy m.in.: ”Zamiar powołania przy Teatrze im. H. Ch. Andersena Ośrodka zajmującego się szeroko i systemowo teatrem dla dzieci zasługuje na wyjątkowo życzliwe rozpatrzenie. Takiego wyspecjalizowanego Ośrodka w Polsce nie ma (podkreślone). Istnieje, co prawda, szereg instytucji, organizacji i stowarzyszeń, ale zajmują się one tylko wybranymi zagadnieniami, obszarami, a ich działania są rozproszone. Lubelski projekt łączy wszystko w jedną spójną całość, jest wysoce kompetentny, zapowiada – w naszej ocenie – pełen profesjinalizm działań, co powinno gwarantować wysoki ich poziom”.
Kategorie: Kurier Lubelski
Rok: 2004