Pokój w domu i… trawa

FELIETON ZADOMOWIONY

Chociaż na łamach tego domowego dodatku taki temat byłoby bardziej na miejscu, to – jak łatwo się domyślić w tych wciąż naznaczonych wielkim smutkiem dniach – nie chodzi o pokój mieszkalny, ale pokój w naszym polskim domu. O ten wielki narodowy zryw z prześciganiem się w wymyślaniu takich gestów, żeby pokazać, że to nasz żal po śmierci Ojca Świętego jest bardziej znaczący od żalu sąsiada, a nasze pojednanie z wrogami bardziej prawdziwe od zawieszenia broni innych wrogich stron. Nasza córka, która bardzo się owymi gestami przejmowała naiwnie wierząc w czystość intencji każdego z gestykulatorów, co i rusz donosiła nam o swych spostrzeżeniach z wszelkich zresztą pól. Że NAWET MPK wywiesiło na autobusach flagi z kirem. Że Wałęsa podał w Watykanie rękę Kwaśniewskiemu. Że szalikowcy Cracovii przeszli we wspólnym marszu z szalikowcami Wisły (to i poprzednie z telewizora). Że pl. Litewski ozdobiny jest żałobnymi sztandarami. Że o 21.37 zrobiło się w mieście zupełnie ciemno i cicho. Że młodzieży, która przysiadła po mszy na murkach placu Po Farze ktoś z okna puścił piękną poważną muzykę. Że na mszach pod Zamkiem, na Czubach, na Lubliniance i gdzieś tam jeszcze gdzie bywała, a starała się być wszędzie, spotykała znajomych, którzy dawno kościoła nie widzieli. Itd, itp. My, trochę bardziej doświadczeni, chociaż przeżywający odejście wielkiego Polaka Papieża równie mocno jak nasze dziecko, szybko zorientowaliśmy się, że w wielu z tych gestów są całe pokłady wyrachowania. Na ten przykład operator, który niby z myślą o pielgrzymach udających się na pogrzeb Jana Pawła II ”obniżył” koszty minuty połączenia z Włoch do Polski do 1 zł wykonał genialną (dla siebie, dla siebie!) robotę marketingową i bez wątpienia zarobił takie krocia o jakich by nie śnił bez tego wyrafinowanego gestu. A jeśli już intencje 99% rodaków były jak najczystsze, nie można nie skonstatować: To wszystko takie bardzo polskie. Nie można, bo trudno na ten przykład wyrzucić z siebie gorycz upadku całego etosu Solidarności i wszystkiego co pamiętamy z tamtego pięknego narodowego zrywu. Po kilku ostatnich dniach uniesień co trzeźwiejsi mieli ich już dosyć. Doszło do tego, że nasz kolega spotkany w niedzielę na koncercie niemal triumfalnie zakomunikował nam: – A jednak się pobili! Chodziło oczywiście o bandytów w strojach kibiców – w Ostrowcu, Krakowie, Katowicach – którzy jeszcze przed meczami swych ukochanych drużyn frymarczyli słowami o zgodzie i pojednaniu.

I o tym wszystkim miał być ten dzisiejszy felieton, ale sami poczuliśmy przesyt tematyką i dlatego w tym miejscu wykonamy woltę. Jedynym jej usprwiedliwienim w tych ciężkich dniach może być stwierdzenie, że skoro tak wszyscy się kochamy, to może zadbajmy o nasz wspólny dom, nawet w takim pozornym szczególe jak wypalanie traw. Jechaliśmy w sobotę do Świdnika przez Zadębie a więc później obok lotniska i znowu zobaczyliśmy całe połacie spalenizny obok przydrożnych rowów. Ponieważ niedawno dowiedzielimy się, że ci, którzy uprawiają preceder wypalania mogę być pozbawieni dotacji z UE, nagle nas olśniło. Przecież to znakomite zajęcie dla tych wszystkich urzędników, którzy niedawno docierali do rolników starających się o te dotacje, a ktorzy dziś nie mają roboty. Moga tworzyć nawet coś w rodzaju Policji Unii Europejskiej im. Wiliama Whartona, Amerykaniana, ale dziś mieszkańca Francji. A dlaczego imienia autora ”Ptaśka”? Bo po osobistej tragedii, gdy w wypadku drogowym na autostradzie zupełnie zadymionej wypalaną trzciną zginąło bodaj jego własne dziecko z rodziną Wharton stał się zaciekłym przeciwnikiem tego precederu, napisał o tym powieść i założył odopwiednie stowarzyszenie do walki z wypalaczami. Już sobie wyobrażamy jak lotne oddziały PUE im. WW dopdają chłopa trzymającego zapałkę w ręku i mu ją w ostatniej chwili wyrywają argumentując, że z dotacji będą nici. Poza tym na polskiej wsi zawsze, nawet po takich zrywach jak w ostatnich dniach można liczyć na dobrosąsiedzką zawiść i mały donosik do lotnych oddziałów. Szczerze im życzymy sukcesów opatrując na drogę napisam – bez pochwał – z muru: ”Małe jest piękne, bo polskie”.

Andrzej Molik

Kategorie: /

Tagi:

Rok: