Polityk poetą

Przynajmniej część publiczności obecnej na niedzielnym koncercie Jana Kondraka w Kawiarni Artystycznej HADES była zaskoczona, że obok piosenek Okudżawy, Cohena i własnych, artysta ten zaśpiewał też utwory Włodzimierza Wysockiego, ale nie znanego barda rosyjskiego, a lubelskiego adwokata i polityka.

* Od dawna pisze Pan poezję?

– Od czasów szkolnych i na studiach. Ale zawsze robiłem to dla siebie.

* I nigdy się Pan z tą twórczą pasją nie ujawniał?

– Nigdy się nie uważałem za poetę, twórcę, ale zdarzyło się, że kilka wierszy opublikowałem.

* Ma Pan swoje ulubione utwory?

– Cenie sobie śpiewany przez Janka Deptak, o dwóch sposobach na życie, z których żaden nie jest dobry. Jedni ludzie siedzą w świecie iluzji, drudzy śpieszą się, gnają przed siebie, zdaje się im, że to jest ważne, tak się rodzą i tak umierają. Trzeba pamietać o wyważeniu, o równowadze.

* Czy jako polityk nie boi się Pan, że ujawnienie się jako poeta zaszkodzi Pana wizerunkowi u wyborców?

– A czy nie uważa pan, że polityk nie może być człowiekiem? Powiedziałbym, że dobremu politykowi jest potrzebny dystans do polityki. Ona nie może stać się jego być albo nie być, jedyną słuszną drogą. Łatwiej jest działać komuś, kto robi coś, a obok są jeszcze inne sprawy, które też są ważne.

* Cieszy Pana te uprawianie poezji, ten prezentujący ją koncert?

– Cieszy mnie to, że mam współny język z tymi, którzy zajmują się kulturą. Może ta moja twórczość, to nie jest wielka sztuka, ale, że działamy wspólnie z takim artytą jak Janek Kondrak, daje satysfakcję. Bez tych wierszy nie poznałby może tylu wspaniałych ludzi kultury, sztuki.

Rozmawiał Andrzej Molik

Fot. Jacek Babicz

Tagi: /

Rok: