Rozlane mleczko

Eureka! Już po 13. dniach XX ZIO udało się Waszemu słudze ustalić, na czym polega przewaga Eurosportu nad TVP. I wcale nie chodzi o to, że obraz przesyłany przez tę pierwszą stację ma lepszą barwę i kontrast. Nie chodzi nawet o to, że ma ona inteligentniejszych i bardziej fachowych sprawozdawców, którzy rzadziej ubarwiają swe tyrady lapsusami. Akurat tu bywa różnie. Red. Miklas z publicznej, sytuację w sztafecie biatlonowej, gdy do połowy dystansu mieliśmy brąz potrafił paradnie skojrzyć z wypowiedzią pewnego (a któż to?) futbolowego trnera, który rzekł ongiś: „No i cóż z tego, że przegraliśmy 1:4? Ale w pierwszej połowie prowadziliśmy 1:0!” i za tą asocjację należy mu się 5+. Natomiast jedna z sił sprawozdawczych eurokanału potrafiła o przecierającej się mgle nad slalomowym stokiem powiedzieć: „Widać, że widoczność jest lepsza i dobrze widać”. Nie chodzi więc o komentatorów, bo i chwalić i ganić można każdą ze stron. Chodzi o rzecz podstawową, chciałoby się rzec rudymentarną. W Eurosporcie po prostu nie ma Studia Olimpijskiego z gadającymi głowami! Nie ma, to i brak czasu na biadolenie nad rozlanym mleczkiem. A w tej dziedzinie dziennikarze studyjni TVP i ich goście zgodnie postanowili powetować sobie nieobecność w Turynie i pod nim i dokonywać wielokrotnych aktów ekspiacji, oczywiście bez uderzania się we własną pierś w akcie pokuty. Męczą więc np., jak wczoraj, Paulinę Ligocką i ronią krokodyle łzy nad jej porażką w sposób tak obfity, że nasza halfpiperka zda się być od nich mokra. Pewnie wolałaby to rozlane mleko własnym językiem zlizać, byleby jej wreszcie dano święty spokój. W końcu nie tylko ona przegrała te igrzyska!

Mól Telewizyjny

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: