Safona i inni poeci

Poezja krążyła nad Lublinem i jego okolicami przez trzy dni. Jeśli ktoś nie potrafił zidentyfikować jej zapachu i powiedzieć co w powietrzu tkwi, to zapewne tylko z tego powodu, że nie wiedział, iż odbywa się właśnie IV Międzynarodowy Kongres Poetów ARCADIA. Po spotkaniach w Kazimierzu, Wojciechowie i – podobno szczególnie interesującym – w naszym Liceum Plastycznym, prawdziwie arkadyjskim ukoronowaniem imprezy była we wtorkowy wieczór kolacja w Dworku Grafa.

O niepowtarzalną atmosferę zadbał twórca kongresu i jego – przepraszamy za dwuznaczność – spiritus movens Tadeusz Kwiatkowski-Cugow, o konkretną strawę – gospodarze restauracji. Popijając flaczkami i nie tylko, przegryzając tatarem, sałatkami, śledzikiem w kremowym sosi i rybą po grecku, rozmawiali twórcy o konieczności takich spotkań, bo „dla poety rozmowa z drugim poetą jest potrzebna jak powietrze”.

Rybę po grecku, chociaz taka potrawa w Helladzie jest zupełnie nie znana, podano nie bez przyczyny. Głównymi gośćmi kongresu była trójka poetów przybyłych z Aten – Eleni Kaniarelli-Siaki, Panajotis Tsutakos Giorgos Tsalikis – oraz osiadły od lat w Polsce, także poeta, ale i tłumacz i znakomity propagator kultury greckiej Nikos Chadzinikolau. Okazało się, ze aż dwoje (pierwszych) gości pochodzi z wyspy Lesbos, na której urodziła się i tworzyła wielka poetka starożytna Safona. Nic dziwnego, że panią Eleni nazwano prawnuczką Safony a ta z wdzięczności wyrecytowała w oryginale strofy poezji swej prtoplastki. Piękny rytm starogreki zniewolił poetów i trzeba było dopiero miniaturowych, przuroczych wierszy młodej (jeszcze przed debiutem) lubelskiej poetki Anny Hajbert, żeby w pełni powrócić na polski grunt. Ale brawa obie damy otrzymały równie gromkie. No, może ich – oklasków – siła mogła konkurować z brawami jakie zebrał od wdzięcznych za zaproszenie na kongres poetów niestrudzony Cugow. Bo i mu się należą.

Molik

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: