Święto kanap

Impresja. Wciąż z zaległości wobec 16. Festiwalu Konfrontacje Teatralne.

Obrażono mnie. Dlatego nie będzie do końca obiektywnie. Jeśli komuś się nie spodoba, ma prawo za moją subiektywność kopnąć mnie w kostkę.

Posiadam pewne pojęcie, jaką – prawie sto lat temu – burzę wywołała premiera baletu  Igora Strawińskiego Święto wiosny w paryskim Théâtre des Champs Élysées, przedstawienia wystawionego przez Balet Rosyjski Sergiusza Diagilewa, w choreografii Wacława Niżyńskiego. Temat powracał – nie licząc prasowych publikacji i towarzyskich dyskursów – chociażby w twórczości malarskiej braci tamtej epoki, z Picassem czy Matisse’m na czele. Też się wzburzyłem, gdy wprowadzony nagle do konfrontacyjnego programu (czyżby inicjatywą tą kierowały umizgi do unijnej prezydentury Polski, owocujące rozhuśtaniem go do dziewięciu aż dni wydarzeń teatralnych?) Maat Festiwal Peryferie ciała, postanowił dokonać niecnego experymentu na peryferiach (za takie uznaje nogi) ciała mego osobistego.

Spektakl w reżyserii i w gołym wykonaniu Mikołaja Mikołajczyka i Tomasza Bazana pokazano w Studiu TVP Lublin. Artyści, w swoich poszukiwaniach adekwatnych do tematu pas, przewalali się przez 12 miękkich kanap, a publiczności kazali stać! Może i pragnęli, żeby padła przed ich Sztuką na kolana, ale dało się raczej zauważyć jej – publiki – pokładanie na podłodze pod ścianami studia. Wasz sługa należał do tych desperados. Impregnowanych na ideowe chcice bohaterów-aktorów latających z kutaskami na wierzchu, przekazujących pono sytuacje beckettowskiego ofiarowania, (jeśli, ex definicione, zaklętego w godotowym oczekiwaniu, to, w moim przypadku, polegającym na myśleniu, kiedyż to nastąpi wydobycia się z owej przestrzeni).

Luksusowej „akcji” spektaklu, odbywającej się na wygodnych meblach towarzyszyły przejmujące, anektujące w podkowę całą przestrzeń za tancerzami, wizualizacje z fotografiami zrujnowanej Warszawy. Okazało się, że przedstawienie ma chęć mówić O TYM!!! A potem nastąpiło strasznie smutne odkrycie. Gdzieś na końcu tzw. stopki całego przedsięwzięcia, po spisie artystów się w nim udzielających i wymienieniu producentów, dostrzec się da info: współpraca/cooperation: Muzeum Powstania Warszawskiego…

Zamówienie więc to? Przy okazji kpina z dalszej części tytułu baletu Strawińskiego: obrazy z życia dawnej Rusi? I źródło katorgi widzów postawionych na baczność wobec polskiej świętości?

Widać wciąż trzeba powtarzać wyświechtaną anegdotę o krakowskim artyście o imieniu Jan, do którego Chrystus przemówił w słowa: – Styka! Ty mnie nie maluj na kolanach. Ty mnie maluj dobrze!

Kategorie: /

Tagi: / / /

Rok: