Tajemnice Barbary Szeptuch

W Galerii ZPAP Pod Podłogą przy Krakowskim Przedmieściu 62 można oglądać wystawę malarstwa i grafiki zamojskiej artystki Barbary Szeptuch. Zdobyła ona dyplom z grafiki w pracowni wypukłodruku na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu i drugi – na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie. Zajmuje się też rysunkiem i formami przestrzennymi. Lubelska ekspozycja to jej dziesiąta wystawa indywidualna. Uczestniczyła również w niezliczonych zbiorowych.

Tyle suchych informacji. Wystawa w związkowej galerii plastków jest – jak zwykle Pod Podłogą – kameralna, ale i w swej intymności smakowita a w treściach tajemnicza. O twórczości Szeptuch jeden z jej przyjaciół ongiś napisał: „Krajobrazy Baśki są jak ten ciepły sweter, jak kupa liści – brązowe, szare, jesienne, jak ogień w kominku – ciepłe. Gdy się znurzyć myślami w jej przestrzenie można odpocząć, ogrzać się, stać się znowu dzieckiem nie wyuczonym jeszcze _e właź w błoto__e dotykaj_.”. Inny zaś dodawał: „Oto świat kobiecej nostalgii i męskiego temperamentu, to świat ogromnej wrażliwości na _rące serce natury_ Ów temperament, zda się niokiełznany, najlepiej widać w grafikach artystki. Są ekspresyjne, rozwichrzone. W sylwetkowo potraktowanych, zarysowych dwóch postaciach z linorytu „Kontakt” i jednej z „Krzyku” wszelkie emocje oddane są dramatycznymi rozpryskami – włosów, profili, konturów osób. Spokojny ptak (kruk? wrona?) z „Kontaktu” i „Stogu”, który przysiadł z boku scen i być może jest alter ego autorki, wydaje się być zadziwiony, że tu wszystko tak potargane, niespokojnie dynamiczne, nerwowe. W obrazie ten dramat można wyrazić gwałtownymi maźnięciami pędzla i rozlewaniem farby. W linorycie efekt taki jest dużo trudniejszy do osiagnięcia, więc skoro Barbara Szeptuch go wydobywa, musi – wbrew pozorom podrzucanym nam przez jej przyjaciół – jakiś kamień na sercu nosić i ma potrzebę bólem się dzielić. W grafice.

Z malarstwem artystki z Zamościa jest trochę inaczej. Większość pokazywanych obrazów mieści się na granicach abstrakcji. Bardzej realistyczny „Pejzaż – Mój dom” to wyjatek a bliski mu „Bocian” ujęty jest wręcz symbolicznie. Częściej zanurzamy się w przestrzenie matafizyczne, jak w „Tajemnicy”, gdzie ekspresyjna, układająca się trójkątnie otoczka okna domu – ledwo zaznaczonego zarysem – nasuwa skojarzenie z Okiem Opatrzności, symbolem Trójcy Świętej. Jednak nie dajmy się zwieść, że tylko sielsko i anielsko i blisko natury w malarskich pracach Barbary Szeptuch. „Autoprteret – miejsce” – z nerwowym słowotokiem zapisu w tle i nadekspresyjnym mazajem piórkiem w stylu dziciecych bazgrołów, posadowionym w centrum na krześle – najlepszym dowodem, że toczy się walka o duszę autorki i jej miejsce w przestrzeniach wszechświata. Poniekąd podobnie jest z „Autoportretem niebieskim”. Rozlicza siebie i marzy. Jak w jej wierszu „Miejsce”. Wyśni w nim „Miejsce/ W kórym kwitłoby wnętrze/ Miejsce/ W którym sobą można zwać siebie”.

Andrzej Molik  

Kategorie: /

Tagi: / /

Rok: