Trzynasty raz prosimy!

Na wstępie swego dwunastego recitalu w Kawiarni Artystycznej HADES Alosza Awdiejew obwieścił, że dobrze czuje się w naszym mieście i lubi występować w Lublinie. I wyjaśnił: – Nie dlatego, że taki on wschodni, ale dlatego, że… nie zachodni. W tym prostym stwierdzeniu kryje się cała prawda o powodzeniu jakim się u nas cieszy każdy kolejny występ rosyjsko – polskiej gwiazdy Piwnicy pod Baranami. Tu, u nas, fluidy pomiędzy artystą i widownią przepływają jeszcze lepiej niż w słynnym krakowskim – a więc galicyjskim z ducha, zorientowanym na południowy zachód – kabarecie.

Alosza wciąż buduje swe koncerty z tej samej materii. Nowe dowcipy i zwieschenrufy można policzyć na palcach jednej ręki: „Pan Bóg jest sprawiedliwy – bogatym daje jedzenie a biednym apetyt”, „Prawdziwi mężczyźni pochodzą sprzed wojny; można też zaliczyć stan wojenny”, „One (kobiety) się odchudzają z najciekawszych miejsc”, „Studenci AGH uczyli mnie, jak alkohol przerabiać z powrotem na cukier i drożdże”, „Hasło kolegi z Piwnicy adresowane do emerytów: ‚Pomrzecie? Pomrzemy!'”. I jeszcze piętrowy kawał o staruszkach wspominających bitwę pod Gorlicami w 1917 roku, którego nie ośmielę się powtórzyć, bo do tego jest potrzebna intonacja Aloszki i jego wyczucie frazy.

Podobnie jest z utworami śpiewanymi przez Awdiejewa z towarzyszeniem dwóch fantastycznych gitarzystów,Kazimierza AdamczykaMarka Piątka. Pośród prezentowanych w HADESIE nie jeden, nie dwa i nie trzy razy rosyjskich dumek, cygańskich romansów i rzewnych żydowskich ballad, pojawiła się tylko jedna prawdziwa nowość, dedykowana lubelskiemu „fan-clubowi” artysty pieśń „Kochałem Panią” do słów Puszkina. Ale czy to komukolwiek przeszkadza? Czy ktoś ma za złe Aloszy A., że się powtarza? Nic z tych rzeczy! Bo w przeciwieństwie do swej koleżanki spod Baranów Anny Szałapak (vide recenzja obok), wie jak modyfikować swe programy i jak sprawić, żeby nigdy się nie znudziły.

Dlatego wraz z rozentuzjazmowaną publicznością proszę Aloszę Awdiejewa o trzynast raz, o kolejny występ w HADESIE, w Lublinie, który taki nie zachodni i który tak kocha tę słowiańską duszę rozśpiewaną.

Andrzej Molik

P.S. Bogusła Wróblewski, redaktor naczelny Akcentu, powinien wybrać się kiedyś wreszcie na recital Aloszy Awdiejewa, żeby się przekonać, z jaką atencją ten docent doktor z UJ, a przede wszystkim wspaniały artysta estradowy wypowiada się o nim. W niedzielę o dokonanym przez Wróblewskiego tłumaczeniu „Cyrku” Włodzimierza Wysockiego, powiedział, że jest wręcz kongenialne. Należy wierzyć człowiekowi, który śpiewa ten utwór od 15 lat a i w HADESIE musiał go wykonać w trakcie bisów na wyraźne życzenie publiczności.

Kategorie: /

Tagi: / /

Rok: