A deszcz poczekał

Piękny finał XVI Międzynarodowych Spotkań Folklorystycznych z parasolem Kuriera w tle

Dosłownie zapierał dech swym pięknem i rozmachem sobotni finałowy koncert XVI Międzynarodowych Spotkań Folklorystycznych Lublin’2001 im. Ignacego Wachowiaka a na prawdziwy cud zakrawa, że pomimo szalejących nad Polską nawałnic, deszcz – podobnie jak w przypadku wszystkich czterech poprzednich festiwalowych koncertów w Ogrodzie Saskim – poczekał do jego zakończenia.

Alicja Lejcyk – Kamińska, dyrektor festiwalu i organizującego go Zespołu Pieśni i Tańca Lublin, która koncert niezwykle precyzyjnie wyreżyserowała i prowadziła razem ze Zbigniewem Litwińczukiem i młodziutkimi siostrami Magdą Maryla Mianowanymi, z głębokim przekonaniem twierdzi, że łaskawość niebios dla naszych Spotkań załatwia u Najwyższych Instancji patronujący im były wieloletni dyrektor kaniorowców a teraz także zmarły tuż przed inauguracją festiwalowy elektryk. Coś musi być na rzeczy, skoro burza rozpoczęła się kilkadziesiąt minut po finale i wszyscy – w tym nieprzebrane tłumy widzów zachwyconych popisami tancerzy – zdążyli wrócić bezpiecznie do domu.

Co do zachwytu, to budził go każdy kolejny zespół prezezentujący się na estradzie w efektownej scenografii Jarosława Koziary, którą dopełniał kolorystycznie stojący obok parasol Kuriera odwiedzany przez widzów i wykonawców. Po oficjalnym zamknięciu XVI MSF dokonanym przez wiceprezydenta Zbigniewa Wojciechowskiego, po opuszczeniu flag i solowym śpiewie 10-letniego Astimira Apanasowa z kaukaskiej republiki autonomicznej Adygeya, tańczyły kolejno dziecięce zespoły z Lublina (Mały Lublin II z kaniorowców z krakowiakiem), Armenii (Berd), Portugalii, Kaszub (Koseder), Macedonii, Lublina (Mały Głusk z rzeszowskimi), Adygeji (taniec młodych Dżygitów), Słowacji, Jugosławii, Lublina (Mały Lublin II ze śląskimi), Mołdawii, żywiołowo przyjmowanej Angoli, Finlandii i jeszcze raz z Adygeji, co rozgrzało już publiczność do białości, bo taniec małych Czerkiesów z nożami porusza nawet ludzi impregnowanych na folklor.

Jednak największe, wręcz pioronujące wrażenie robiła tańczona na wejście i na zakończenie koncertu polka lubelska w wykonaniu wszystkich trzynastu zespołów uczestniczących w Spotkaniach. Bożena Baranowska, główny choreograf zespołu kaniorowców, przeprowadzajac wielogodzinne próby z poszczególnymi grupami przez cały festiwal, przygotowała je perfekcyjnie. Widoku bosonogiej murzynki tańczącej polkę obok Czerkiesa w wełnianej czapie i całego przebarwnego tłumu podskakującego rytmicznie na scenie i proscenium, tego się nie zapomina. Choćby dla takich wzruszających momentów, manifestacji radości i światowej wspólnoty ludzi folkloru, warto organizować nasze Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne, festiwal stanowiący prawdziwą ozdobę lata w Lublinie.

Andrzej Molik

Fot. Jacek Babicz

Kategorie:

Tagi: / /

Rok: