Ani słowa o polityce czyli co bawi młodych

– Dzisiejszy wieczór przebiegał pod patronatem butelki. Ale nie tylko! Również dwunastu i pół procent kobiety na scenie – podsumował drugą odsłonę I Ogólnopolski Przegląd Kabaretowego „Wyżyny Drwiny” przewodniczący jury Roman Kruczkowski.

Nie chodziło bynajmniej o estradowe pijaństwo czy feminizm liczony w procentach. Publiczność wypełniajaca tydzień temu salę widowiskową Akademickiego Centrum Kultury UMCS Chatka Żaka do granic jej możliwości doskonale wiedziała, że znakomity aktor, zresztą były dyrektor ACK mówił o gdańskim kabarecie Egri Bikaver, który jest rodzajem orkiestry grającej na butelkach. Ośmioma chłopami dyryguje jedyna – stąd te procentowe dane – dama. Gdańszczanie bawią do łez wygrywaniem klasyki (Vivaldi, znakomite ”Bolero” Ravela) i repertuaru lżejszego (muzyka filmowa do Bonda, Janosika czy Ennio Moricone z spaghetti westernów Sergio Leone). Jedyne słowa jakie padają ze sceny, to zapowiedzi safandułowatego konfernsjera. – W różnych kręgach muzyki się poruszamy. Teraz włoska awangarda, nurt warzywny – ”Cztery pory i pomidory” – mówi, a widownia ryczy ze śmiechu. Albo: – Pracujemy dużo. To sa godziny prób. Często do rana (eksplozja śmiechu i burza oklasków). – Czuję, że nas rozumiecie! – komentuje z niewinną minką. Albo: – My jesteśmy taką kulturalną formacją różnych działań (śmiech). Nawet mi się zdziwiło co powiedziałem (śmiech zwielokrotniony). Promujemu różne formy życia. Np. przy zespole powstała sekcja gimnastyki (apogeum rozbawienia).

Drugi kabaret, który zdobył uznanie jury i odbiorców jest już zupełnie milczący, bo to lubelska Grupa Pantomimiczna Mimika, która została przesunieta z trzeciego turnieju ”Wyżyny Drwiny” planowanego na maj do tego lutowego w momencie, gdy nie przyjechał anonsowany wcześniej Kwartet Okazjonalny z Krakowa (konferansjer Janusz Bronkiewicz z pełniącego rolę godpodarza kabaret No i Co z Tego: – Dziecko miało się urodzić kwartetowi, ale poszło w zaparte. Przyjadą kiedyś jako kwintet!). Minispektakl Mimiki ”Jedziemy na Igrzyska”, to wygrana gestami Łukasza Pertkiewicza i Grzegorza Muchy parodia dyscyplin olimpijskie doprawdzajaca rozweselenie sali do stanu wrzenia.

„Wyżyny Drwiny” to impreza cykliczna, mająca – jak powtarzają organizatorzy ze Stowarzyszenia Artystyczno- Kulturalnego ”A propos” – na celu promowanie młodych zespołówów i wspieranie lubelskiej sceny kabaretowej. Ale dawka pięciu programów kabaretowych – plus niektórych z poprzedniego, jak Smile – to wystarczająca próbka tego, z czego na początku roku 2005 śmieją się w Polsce młodzi ludzie. Opisane przypadki grup rezygnujących częściowo lub zupełnie ze słowa może w ogólnokrajowych rozrachunku nie są typowe, jednakowoż symptomatyczne. Ciekawa jest też obserwcja poczynań zespołów, dla których słowo jest podstawą artystycznego komunikatu.

W programie raczkującego jeszcze kabaretu Aplałsss z Mogilna znajdziemy skecze o absurdach życia (np. zupa nic z krzesła elektrycznego), wpływie UE na rodzinę, bezrobociu (- Czego człowieku szukasz? – Roboty, k…, roboty!), skutkach reformy (Wielkie mi uczyniłaś pustki w moim domu, o reformo moja!), niemrawych policjantach, piciu wina, dewiacjach internetu (”Z twardego dysku cyborga”: – Wczoraj uprawiałem sex w internecie. Dziwne, dlaczego dopadł mnie HIV. Myszka miała wirusa?). I tyle.

Coraz bardziej znany kabaret lubelskich studentów Ha Ha sięga w skeczach do castingu modelek (cytacik: – Moja droga, mówiłam, że tu sie pcha a nie ciągnie), dialogu-nieporozumienia zakochanych (dziwczyna sądzi, że kawaler zapyta ją o zgodę na ślub, a on pyta o… łupież), przedszkola, a nawet zakładu pogrzebowego.

Wreszcie Statyf z Dąbrowy Górniczej, kabaret raptem dwuletni. Poleca kącik origami (żółw, ale i ”coś trudniejszego” – Układ Słoneczny), skecze o ubikacji miejskiej (długi ciag pytań babci klozetowej, m.in.:- Kabina z muszlą i zadaszeniem, czy bez? A potem: – Tam jest zajęte! – A czy ja mówiłam, ze jest wolne? Trzeba czekać!), lebiodzie z piaskownicy, czyli mieszkajacej 20 lat temu w tym miejscu Agnieszce, chipsach na śniadanie, innych marginaliach i o tym, że ”fantazja jest od tego, żeby się bawić na całego”.

Obserwacja generalna: zero polityki! Bo przecież trudno za stricte polityczne uznać żarty o reformie Balcerowicza i bezrobociu. Dla kabaretów, dla młodych ludzi je animujacych dzisiejsi politycy nie są godni jakiegokolwiek zainteresowania. Potwierdza to też nasza sonda. I chociaż w takim momencie nie chce się krakać, może to – chociaż bardzo wątpimy – dla tych, którzy tworzą polityczny obraz Polski AD 2005 będzie jakimś powodem do zadumy. Andrzej Molik Fot. Mikołaj Majda

WYBÓR TEKSTÓW

Kabaret Smile – ”Wiadomości”. Skecz już kultowy wśród młodzież, która uczy się go na pamięć.

Andrzej: – Cześć Paweł, materiały przygotowane?

Paweł: – Oczywiście, że tak – proszę bardzo.

A, – Dobrze, przeczytam! Dziękuje, powiedz mi lepiej jak się prezentuję?

P. – Jak zwykle dobrze, pełna wiarygodność…

A. – No już, już! Czuję, że lekko połyskuje na policzku poproszę o makijaż.

P. – Już się robi.

A. – Kocham tą twoją delikatność. W porządku, powiedz mi ile mamy jeszcze czasu do wejścia?

P. – Spokojnie 5

A. – Ok.

P. – 4,3,2,1

A: Elo, elo ziomki, pozdrówki for all, jak zwykle to ja, MC Andrzej, no sprawdź to! Na ośce już 20 zapodaje dla was newsy. Paweł rozkręć ten shit, zarzuć pogodę tylko bez ściemy meeeeen!!

P: Pogoda wyczesana w kosmos, dolnośląskie i lubelskie – dżuma bo deszcz, wbijajcie do Zakopca, białe szaleństwo czeka, więc dechy na nogi i śmigamy, sprawdź to. Ziom??

A: No kozacki pomysł z tym shitem, a teraz echo z naszego Globusa.

P: Ziom!

A: Ukraina: Niezła padaka, tysiące ziomków wybiegło ze swoich kwadratów na kijowski skwerek, tysiące gardełek skanduje: „Rispekta dla wodza, rispekta dla wodza”. Wszyscy, którzy tego nie czają zostaną wybrechtani i zmieszani z błotem.

P: Ziom!

A: Akcja: O godz. 12 na Hajłeju między Lbenem a Wawą, pały zahaltowały zbakanego człenia z lewą klamką.

P: Dla mnie on ma stajla!

A: Ale niebiescy nie zluzowali i go do paki wpakowali, ajt?

P: Ziom!

A: Giełda: WIG 20 dalej na wypasie, jak odrzutowiec śmiga w górę. Ogólnie to ostra sieka na parkiecie.

P: Ziom!

A: Generalnie to git na naszym Globie! To był już ostatni niusik. Pozdrówki for all. Dobranoc. Miłego wieczoru.

A: – Powiem ci drogi kolego, że bardzo zgrabnie nam poszło…

P: – Dobranoc?! Miłego wieczoru?! A co to jest dobranoc, skąd ci biedni ludzie mają wiedzieć co ty do nich mówisz?

A: – Aj, rzeczywiście, bo wiesz ja nie mogę jeszcze się wdrożyć w te nowe tręędy.

P: – Ale nawet ja z tego nic nie rozumiem! Powiedz mi jak się żegnamy, no, jak?

A: – A póki co, to robię zjazd i mówię do następnego, narciarz. Peace!

P: No, właśnie!

Janusz Bronkiewicz, kabaret No i Co z Tego?

Zapowiedź występu kabaretu Ha Ha ustami prof. Johna Miodka:

– Pisze do mnie pani Małgorzata ze Skierniewic, co oznacza w nazwie polskiego kabaretu Ha Ha. Pani Małgosiu, a skad ja to mam wiedzieć? Ale z czym mi się to kojarzy? Ze starą przyśpiewką ”A cHacHary żyją”. Chachary – Brudny Harry, brudny Harry Potter. Harry Potter i kamień filozoficzny. Jak filozoficzne, to skomplikowane. Czyli filozoficzno-socjologiczno-polityczno-prawniczo-ekonomiczne. Proszę Państwa, piękny wyraz autorstwa mojej osoby! Megawyraz. Dlaczego mega? Bo w pliku wordowskim zajmuje jednego megabajta. Piszecie mi, że nie mieści się w Wordzie. Jak nie mieści się w Wordzie, zapiszcie w Excellu! Odmienimy teraz Ha Ha przez przypadki, chciałoby się powiedzieć Robinsona Cruzoe. Mianownik – kto? co? – ha ha. Dopełniacz – kogo? czego? – hahy. Celownik – komu? czemu się przygladam? – hasze. Narzędnik – z kim? chcę spacerować? – z haszem, a nie jak chcecie pisać – z haszem. Wołacz – halo!

Kabaret Ha Ha, czyli Małgorzata Cyganek, Magda Lewandowska, Piotr Czarnecki, Bartosz Wójcik i Łukasz Szymanek. Fragment skeczu ”18 lat” z programu „Niektóre kobiety są bezcenne za inne zapłacisz kartą MasterCard”.

Żona, która znalazła w domu pismo pornograficzne, nakazuję mężowi Zdzisławowi rozmowę edukacyjną z synem Krzysiem.

Mąż: Ale tu gdzieś kręci się Marysia i wszystko będzie słyszała.

Żona: Ona jest jeszcze malutka i głupiutka i nic z tego nie zrozumie. Nią się nie przejmuj. To ja idę po Krzysia.

Krzysio: Cze! Co je?

Ojciec: – Już zjadłem.

– Pytam się co jest?! Coś przeskrobałem? Dzwonili ze szkoły?

– Nie, nic takiego synku.

– No a stara…, to znaczy mamusia powiedziała, że chcesz przeprowadzić ze mną poważną rozmowę.

– A to krowa!…, znaczy mamusia. Chciałem to zrobić delikatnie, ale trudno… Synku powiedz mi czy Ty wiesz po co to masz… (pokazuje na krocze), to znaczy chciałem powiedzieć… Krzysiu czy ty wiesz co to jest miłość?

– Wiem. Ja kocham Mamę, Ciebie, Marysię.

– Nie. Nie o taką miłość mi chodzi. Chodzi mi o to jak te, no… jest zajączek i zajączka. Wiesz, co to zajączka?

– Wiem, uczyłem się na chemii.

– I jak są te zajączki to one biegają…

– Gdzie?

– Na polu

– W opolu? Hehehe (pokazuje) Tak biegają!

– Krzysiu zgubiłem się!

– To se kup mapę! Heheh.

– Oj wiesz o co mi chodzi! Chciałem z tobą o tym porozmawiać.

– Widzę tato się czerwieni! Ale agent! Heheh.

– Synku bez żartów! Mów co wiesz jak na spowiedzi albo nawet więcej… Powiedz mi co wiesz na ten temat, a ja uzupełnię twoje luki… Tylko mów cicho, żeby Marysia nie usłyszała.

Krzysio siada razem z ojcem na krzesłach. Krzysio zaczyna opowiadać prawie na ucho Zdzisławowi. W końcu maksymalnie zdziwiony wstaje i mówi: – Czekaj chwilę Krzysiu. Muszę skoczyć po notatnik, bo inaczej się tego nie nauczę!

Krzysio wstaje i krzycząc wychodzi za Zdzisławem: – Ale Tato! Weź jakiś duży, bo dopiero zaczynam. Tak… Marysia jest malutka i głupiutka?! A myślicie, że skąd ja to wszystko wiem?


Co mnie śmieszy

Agnieszka Marek, niedawna absolwentka prawa zajmujaca się kabaretem:

– Mnie ten kraj śmieszy. Nie trzeba robić skeczów, wystarczy spojrzeć. Trzeba pochawlić kabaret Egri Bikaver za szukanie nowych środków wyrazu. I jeśli to jest nawet ucieczka od tematu Polska, czy można mówić o jakiejś winie? Myślę, że to co robią gdańszczanie jest zaskoczeniem. To uzupełnia propozycję innych i w pełni zadawala, podobnie jak nasza Mimika w ”Igrzyskach”.

Andrzej Mierzejewski, kabaret Smile:

– Pogoda mnie śmieszy, że tak napadało, iż nie wiem czy wrócę do domu na letnich oponach. To żart. Śmieszy mnie, że wszyscy narzekają jak jest źle i nikt nic z tym nie robi. Bo z polityki sie śmiać po prostu nie przystoi. Absurd mi się podoba. Absurdem jest wyżywić rodzinę za 400 zł. Tylko on nie jest kabaretowy.

Agnieszka Wojciechowska, studentka III roku kierunku animator kultury:

– Śmieszy mnie system społeczno-gospodarczy. Każdy. Śmieszy mnie edukacja. Podejście ludzi do rzeczy prostych, robiących z nich wielkie problemy, robiących hola. Niektóre kabarety starają się zatrzymać fragment rzeczywistości i przenieść na estradę. Ale polityka jest zbyt groteskowa, żeby robić z niej kabaret.

Janusz Bronkiewicz, kabaret No i Co z Tego?:

– Rzeczywistość, z którą się spotykam mnie śmieszy. Nie parodiuję polityki, bo jest śmieszna sama w sobie. Wolę kabaret. Śmieszy mnie absurd, purenonsens. Absurdem są osoby, które uważają, że są inteligentne i to jest całe clou. Mówią: – Będzie między godz. 17- 19. I może być 17, 18, a 19 – już raczej nie.

Aneta Talkowska, krakowski kabaret Piwnica pod Baranami, wyjątkowo dokooptowana do składu jury:

– Lubię scenki obyczajowe, sytuacje rodzinne w kontekście polityki, kraju. Jestem na etapie wykończania domu – 400 m. od tablicy Kraków, na Zakopiance. Chcę tam zrobić scenę i zapraszać kabarety, bo uwielbiam ogladać kabarety, komedie, śmiać się. A patrząc na nasze życie polityczne, ogarnia mnie melancholia, smutek. Budowa domu, to konieczność spotkań z biurokratycznym systemem. Przeraża mnie ta niekompetencja, wulgarność, niechęć do ludzi. Natomiast, żeby organizować coś takiego jak ”Wyżyny Drwiny”, trzeba być optymistą. W Polsce są to jednostki, które robią coś takiego dla ludzi.

Kategorie:

Tagi:

Rok: