Bieguny emocji

Kiedy się porówna folklor portugalski z meksykańskim to się można zadziwić, że i jeden i drugi tak samo folklorem się nazywa. To są skrajne bieguny emocji. Na jednej szali spokojniutki rytm muzyki, pieśni i tańców, jakieś dostojeństwo i powaga, na drugiej – nieokiełznany żywioł, ekspresja podbijana rytmem wręcz narkotycznym, natchnionym i szalonym.

Na takich skrajnościach skomponowany został wczorajszy koncert XIII Międzynarodowych Spotkań Folklorystycznych Lublin’98 w muszli Ogrodu Saskiego. Grupę folklorów powolnych, że tak powiem kontemplacyjnych reprezentowali właśnie Portugalczycy z Zespołu Pieśni i Tańca Ludowego Areosa oraz Turcy z Zespołu Folklorystycznego Degirmenlik Belediyesi, przedstawiciele Republiki Tureckiej Północnego Cypru a żywioł i upojne rytmy – Meksykanie z zespołu Guenda Nabani (w języku Indian Zapoteków znaczy to Życie i Śmierć) oraz – co, znając różnorodność polskiego folkloru, nie powinno dla nikogo być zaskoczeniem – gospodarze z Zespołu Pieśni i Tańca LUBLIN im.Wandy Kaniorowej.

Reżyser koncertu, kaniorowiec Grzegorz Drelich, zamieszał jednak w tej biegunowości jak w tyglu czarnoksiężnika i otrzymaliśmy pyszny misz-masz. Tańce rzeszowskie i nowosądeckie lublinian otrzymywały wyważony kontrapunkt „posłańców portugalskiej kultury” z tańcami z regionu Minho i Cypryjczyków prezentujących tańce obrzędowe do muzyki bardzo oryginalnych instrumentów, z których ut – lutnia – nadaje muzyce charakterystyczną dla tego folkloru barwą. A pomiędzy te spokojności (nie do końca, bo Turcy z Cypru tańczą także… polkę!) wkraczali Meksykanie i wydawało się, że uczestniczymy w jakichś tajnych obrzędach pod okiem niewidocznego maga, który rządzi – jak w nazwie zespołu – życiem i śmiercią.

Bardzo dobre jest prowadzenie imprez w muszli przez znakomitego aktora Zbigniewa Sztejmana, któremu w koncercie inauguracyjnym partnerowała (lubo było na odwrót) Alicja Lejcyk-Kamińska. Bardzo dobrym pomysłem okazało się też przesunięcie koncertów Spotkań na godz.18 (dawniej rozpoczynały się o godz.17). Słońce świeci widzom w oczy tylko przez kilkanaście minut, póżniej kryje się za drzewa i można zacząć operować reflektorami podkreślającymi zarówno barwność kostiumów tancerzy jak i wielce udaną scenografię Pawła Ochmańskiego. Żeby jednak w pełni docenić te walory, powinno się rozpoczęcie popisów tanecznych przesunąć jeszcze o godzinę. Wtedy będziemy mieli festiwal bez trudu konkurujący z najlepszymi na świecie.

Kategorie: /

Tagi: /

Rok: