BLIŻEJ SCENY blisko bruku

PROTEST ma adres: „Do wszystkich”. Czytamy w nim: „W imieniu grupy osób związanych z kulturą i tradycjami miasta ostro protestujemy przeciwko działaniom Centrum Kultury w Lublinie eksmitującym kulturę w postaci Fundacji im. Marii Bechczyc-Rudnickiej BLIŻEJ SCENY z administrowanego przez CK budynku. Najprościej mówiąc Centrum Kultury odrzuca od siebie kulturę…”

Dalej opisana jest m.in. działalność fundacji znanej z organizowania nie tylko ogólnopolskich konkursów na recenzję teatralną, ale i – szczególnie ostatnio, po przyznaniu jej wspomnianego lokalu – szeregu imprez, spotkań, koncertów, spektakli. Opisany jest też tułaczy los fundacji, która przez szereg lat działała w prywatnych mieszkaniach czy łaskawie udostępnianych jej salach.

Wszystko co w ostatnim czasie zostało przez BLIŻEJ SCENY osiągnięte (z prywatnych pieniędzy członków umeblowano na przyk lad i doposażono lokal) ma być przekreślone jednym ruchem ręki dyrekcji CK. Pod koniec czerwca dyrektor Centrum Aleksander Szpecht, zażądał opuszczenia pomieszczeń w oficynie CK ” w przeciągu tygodnia”, poniważ ma zamiar wynająć lokal. Oferentem jest redakcja miesięcznika kulturalnego „Na Przykład” a dokładniej – z tego co wiemy – podlegająca mu redakcja nowego Informatora Kulturalnego. Zarząd fundacji rozpoczął w tym momencie obronę śląc m.in. odpowiedni protest do Komisji Kultury Urzędu Miasta (tak w adresie, ale chyba chodzi o komisję Rady Miejskiej).

Niestety, sezon urlopowy doprowadził poniekąd do sytuacji patowej. Na wakacje wyjechał dyr. Aleksander Szpecht. Pertraktacje z nim są niemożliwe. Nie ma też w mieście wiceprezydenta Jacka Gallanta, który zadeklarował fundacji swą pomoc. Wspomniana Komisja Kultury nie rozpatrywała na swoim ostatnim posiedzeniu protestu Fundacji BLIŻEJ SCENY, bo przewodnicząca komisji usłyszała ponoć od prezydenta Pawła Bryłowskiego zapewnienie, że załatwi on wraz z wiceprezydentem sprawę w ramach obowiązków Zarządu Miasta. Prezes fundacji, red. Krystyna Kotowicz, dowiedziała się przedwczoraj od prezydenta miasta, że czeka on z wszelkimi decyzjami na powrót z urlopu Jacka Gallanta, któremu podlegają sprawy kultury w ramach pełnionej funkcji wiceprezydenta.

Wczoraj zebrał się zarząd fundacji BLIŻEJ SCENY i odbyła się konferencja prasowa. Członkowie fundacji nie zamierzają się poddawać. W poniedziałek 15 lipca w lokalu w oficynie CK ma się odbyć kolejna impreza. Miejmy nadzieję, że nie ostatnia.

A.M.

***

Kiedy teatr działający w ramach Centrum Kultury pragnie wystawić swój spektakl w Teatrze Lalki i Aktora, płaci za wynajęcie sali. Odbywa się transfer społecznych pieniędzy z kieszeni do kieszeni, bowiem zarówno CK jak i Teatr Andersena są placówkami miejskimi. Jeśli nastąpi najgorsze i Fundacja BLIŻEJ SCENY zostanie wyeksmitowana z lokalu w CK a wprowadzi się tam Informator Kulturalny, nastąpi dokładnie to samo, bo ten ostatni jest finansowany całkowicie przez miasto. Albo więc odpada ewentualny argument o tym, że Centrum musi zacząć zarabiać na swe utrzymanie (ergo – utrzymanie kultury), albo nadal będziemy, jak za czasów realnego socjalizmu, żyć w oparach administracyjnych absurdów. A wiadomo, swoją drogą, że CK po nieudanej próbie zorganizowania koncertu gwizdy brytyjskiego rocka, musi podreperować swoje fundusze. Nie może jednak być tak, że kultura likwiduje kulturę, nawet jeśli placówka miejska czyni to fundacji powołanej przez wojewodę. Że Centrum Kultury potrafi współpracować z instytucjami wojewódzkimi (i nie tylko), najlepiej świadczy tzw. „umowa trzech” przy okazji Lubelskiej Premiery Teatralnej organizowanej przez CK (miasto), Teatr Osterwy (województwo) i ACK Catka Żaka (uniwersytet). Czyż nie lepiej poruszać się po słonecznej stronie zdarzeń a nie po strefie cienia, w której co i rusz ukatrupia się jakieś placówki i instytucje kulturalne, tłumacząc (?), że nastały czasy dyktowane przez okrutne zasady rynku? Czas – raczej – pomyśleć!

Andrzej Molik

Kategorie:

Tagi: /

Rok: