Ból doktora Jordana

FELIETON ZADOMOWIONY

W sobotnim wydaniu Kuriera można było przeczytać, że dzięki ubiegłorocznej akcji redakcji przeprowadzono generalny remont trzech placów zabaw w mieście. Wskazano też adresy co najmniej pięciu placów z niesprawnymi i niebazpiecznymi urządzeniami, które jak najszybciej powinny podlec takiemu remontowi. Przy okazji moja redakcja przypomina przepisy, mówiące, że właściciel lub zarządca terenu jest zobligowany prawem do przeprowadzenia co pięć lat przeglądu należącego do niego placu zabaw, a osoby odpowiedzialne za jego zły stan mogą zostać ukarane grzywną w wysokości do 500 zł.

Suma ta wobec ewentualnego uszczerbku na zdrowiu dziecka spadającego z zardzewiałej huśtawki czy zdezelowanej karuzeli, może jedynie budzić szyderczy śmiech, ale ja dziś o czymś innym. Już za realnego socjalizmy spauperyzowana została idea doktora Henryka Jordana, pomysłodawcy i założyciela terenów zieleni od jego nazwiska zwanych ogrodkami jordanowskimi. Wzorcowym ogrodem tego typu jest istniejący i działający do dzisiaj pod nazwą Park Miejski dra Henryka Jordana w Krakowie, założony w 1889 r. na powierzchni 22 ha. Ale od tamtej pory, szczeególnie w 20-leciu międzywojennym – a więc za czasów kapitalistycznych, co dla dalszego wywodu nie będzie bez znaczenia – powstało w kraju wiele ogrodów Jordana, stwarzających dzieciom i młodzieży warunki sprzyjające ich pełnemu rozwojowi fizycznemu, społecznemu i psychicznemu. Trzeba wiedzieć, że były w nich miejsca do zabaw zespołowych i sprawnościowych, ale również części tematyczne. Obok boisk i basenów budowano pawilony i sale do zabaw oraz zajęć świetlicowych. W czasach powojennych nie tylko zrezygnowano z wątków patriotycznych pojawiających się w pierwszym krakowskim ogrodzie, stworzonym jeszcze za zaboru austriackiego. Po prostu za Peerelu niemal zupełnie zaprzestano zakładania kosztownych ogrodów jordanowskich, ograniczając powierzchnię do znanych dziś placów zabaw, najczęściej pozbawionych zieleni. Dr Jordan, lekarz, społecznik, pionier wychowania fizycznego w Polsce, już po tym miał prawo nerwowo wiercić się w grobie. Ale obecnie zacznie się on w grobie niewątpliwie przewracać, a rodziny z dziećmi wprowadzające do nowych apartemantowców i innych pozornie nowoczesnych blokowisk, zaczną tęsknić za tak chętnie obecnie wystawianymi do odstrzału dużymi spółdzielniami mieszkaniowymi, w tym robotniczymi jak moja (Motor), kolejarskimi i Bóg wie jeszcze jakimi, ale wciąż w stylu socjalistycznym.

Rzecz w tym, że na terenach administrowanych przez rzeczone spółdzielnie z bólem – no, nie takim jak doktora Jordana – ale w końcu powstawały place zabaw, bo od początku, do czego włodarzy terenu obligowno, były on w planach osiedli. Teraz nastały rządy ludzi zwanych czort wie czemu developerami (inwestor już nie starcza?), a że wyrośli oni na falach młodego, wściekłego kapitalizmu, a nie tego z tradycjami z czasów międzywojnia, patrzą chytrze na każdy kawałek zakupionej pod budowy ziemi, zastawiają domami każdy jej kawałek i takie fanabarie jak place zabaw, nie mowiąc już o ogródkach jordanowskich mają w głębokim poważaniu. Przejdźcie się na Willową i poszukajcie tam skrawka placyku dla dzieci. Nie wędruję po całym mieście, ale dostaję sygnały od kolegów syna, studenta architektury, że podobnie jak za Ogrodem Botanicznym rzeczy się mają na Turniowej i Szczytowej w os. Górki na Czubach, a Czytelnicy zapewne dostarczą mi inne przykłady. Sądzę, że wyliczając korzyści jakie może nam dać także w naszym mieście i regionie organizacja Euro 2012, powinniśmy być uczuleni i na temat placów-ogródków, które kiedyś w pięknej idei krakowskiego lekarza miały być zaczynem rozwoju fizycznego naszego najmłodzszego pokolenia.

A póki co, na przydzieleniu nam mistrzostw w piłce kopanej zaczęły – co mnie doprowadza do szewskiej pasji – pasożytować cwane firmy. Nim ktoś (UEFA?) zdążył sprzedać jakieś prawa, facet krzykliwie reklamujący w radiu znaną sieć sklepów i już dawno nadający się do – pardon! – kastracji, woła z eteru: „Euro dla Polski! Euro AGD RTV! Mistrzowska oferta!”. Po prostu obrzydliwe. Dr Jordan dokonuje jeszcze jednej przewrotki w grobie.

Andrzej Molik

Kategorie: /

Tagi:

Rok: